piątek, 3 marca 2017

[17]"Taką ciebie chcę, Rose."

Scorpius tkwił w progu, będąc przy tym kompletnie spanikowany.
Chwilę temu Rose stanęła w drzwiach jego pokoju i poprosiła o nocleg.
Cała, caluteńka noc. W jednym pokoju. Z Rose. Jego Rose.
Taka z niej „twoja” Rose, jak z Harolda Mistrz Eliksirów, poinformowała go radośnie podświadomość.
Rose wyjaśniła mu sytuację, a fakt, że była przy tym tak zażenowana i wyraźnie niezadowolona, wcale nie poprawił mu samopoczucia. Ale jakoś poradzili sobie z początkową niezręcznością, a Scorpius oczywiście pozwolił jej skorzystać z łóżka Albusa, po czym ugryzł się w język i popędził na chwilę do łazienki, zanim zdążył ją zaprosić do swojego.
Scorpius nie miał pojęcia, jak Albus mógł wpakować go w taką sytuację. Z drugiej strony, przecież Albus nie wiedział, co (albo kto) pojawia się w sennych marzeniach Malfoya, więc jak mógł zgadnąć, co wyprawia? Po prostu jego kumpel spodziewał się, że dwójka przyjaciół będzie w stanie spać w tym samym pokoju bez gargantuicznych porcji napięcia seksualnego.
Gdy wrócił do pokoju zastał Rose przeglądającą jedną z książek. Na jego widok uniosła wzrok.
– Przywiozłeś ze sobą ten komputer, który kupiłeś w drodze do Francji? – zapytała, uśmiechając się lekko. – Pomyślałam, że możemy obejrzeć jakiś film.
– Tak – odparł. Właśnie o tym myślał przed wyjazdem, dlatego w ogóle spakował urządzenie do walizki. Jednak Rose reagowała na niego tak różnie, że jakoś jeszcze nie zebrał się na to, żeby zapytać. – Ale nie kupiłem żadnych filmów.
– Można je obejrzeć w internecie – powiedziała powoli, przygryzając lekko wargę i marszcząc brwi. – Ale ja nie wiem, jak to zrobić. Nigdy nie używałam komputera w żaden inny sposób, niż włożenie płyty do szufladki – przyznała.
– Mam cały rozdział o Internecie w moim podręczniku do mugoloznawstwa – poinformował ją, po czym podekscytowany podbiegł do swojej szafki przy łóżku i wyciągnął z niej książkę.
Przeanalizowali dokładnie cały rozdział, w którym instrukcje były dość jasne i nie sprawiły żadnemu z nich kłopotów ze zrozumieniem. Uważnie wczytali się w definicje wyszukiwarki, przeglądarki i dzięki kolejnym wskazówkom ustalili krok po kroku, co należy zrobić, żeby znaleźć i uruchomić wybrany film, a następnie, wspólnymi siłami, udało im się połączyć z darmowym internetem, dostępnym w ich pensjonacie.
– Co to za film? – zapytał Scorpius, umieszczając w swojej nowo nabytej mikrofalówce coś, co Rose kupiła przy okazji swojej traumatycznej wyprawy do sklepu. Nazywała to „popcorn” i twierdziła, że płaskie, papierowe opakowanie urośnie pod wpływem ciepła, a w środku pojawi się tradycyjna, filmowa przekąska. Scorpius uważnie przeczytał instrukcje na opakowaniu (cztery razy), po czym ostrożnie uruchomił urządzenie.
– To film, który opowiada o prawdziwej katastrofie, która miała miejsce w 1912 roku – zaczęła Rose, klikając ostrożnie odpowiednie klawisze, podczas gdy Scorpius układał im na podłodze jakieś skomplikowane posłanie z kołder i poduszek. – Zbudowano wtedy Titanic, który był wówczas największym statkiem pasażerskim, jaki kiedykolwiek powstał.
– I gdzie w tym katastrofa? – dociekał chłopak, podsuwając do posłania niską szafeczkę, na której miał stanąć komputer.
– Cóż, przed tym, jak miał wypłynąć w swój pierwszy rejs, rozpowiadano, że jest niezatapialny, niezniszczalny i tak dalej. Okazało się, że lekko się pomylili, bo zatonął właśnie podczas tego pierwszego rejsu – wyjaśniła. – I bardzo dużo ludzi zginęło.
– To rzeczywiście tragiczna historia, Rose – przyznał. – Ale nie jestem pewien, czy będzie się to przyjemnie oglądać… – mruknął z powątpiewaniem.
– Och, biedactwo – powiedziała, spoglądając na niego z udawanym współczuciem. – Nawet nie masz pojęcia, co cię czeka.
Dzwonek mikrofalówki zasygnalizował, że popcorn jest gotowy, na co Rose podeszła do mikrofalówki. Ostrożnie rozerwała opakowanie i wyciągnęła je zachęcająco w stronę Scorpiusa.
– Wygląda dziwnie – stwierdził, spoglądając nieufnie na prażoną kukurydzę.
– Och, nie bądź dzieckiem. – Rose przewróciła oczami, po czym wzięła w palce jeden popcorn i delikatnie wsunęła mu do ust.
Kiedy zabierała dłoń, jego usta otoczyły jej palec wskazujący.
Świetnie. Czasem naprawdę powinna coś przemyśleć, zanim już to zrobi.
– Niech ci będzie, jest dobre – powiedział chłopak, przeżuwając popcorn.
Jakby nic się nie stało!
– No dobra – westchnął i usadowił się na podłodze. – Oglądajmy ten twój film o statku.
Film się zaczął, a Rose podeszła jeszcze na chwilę do łóżka, na którym zostawiła swoją torebkę, po czym wyjęła z niej trzy opakowania chusteczek, z którymi wróciła do Scorpiusa. Rzucił jej pytające spojrzenie.
– Zrozumiesz za trzy godziny – powiedziała krótko.
Początkowe fragmenty o poszukiwaniu statku i odnalezieniu rysunku go nudziły i wyraźnie frustrujący był dla niego fakt, że nie rozumiał działania różnych mugolskich urządzeń, które były tam zaprezentowane. Jednak później, kiedy rozpoczęła się właściwa opowieść, rozbłysły mu oczy. Uśmiechnął się delikatnie, słysząc imię głównej bohaterki.
– I nawet ruda – zauważył, szturchając ją lekko, a Rose przewróciła oczami.
Scorpius nie przegapił tęsknego westchnienia, które wyrwało się z piersi Rose, kiedy na ekranie pojawił się Leonardo DiCaprio. Zerknął na nią podejrzliwie, a policzki dziewczyny pokryły się delikatnym rumieńcem.
– Nic specjalnego – mruknął blondyn, przenosząc wzrok z powrotem na ekran.
– Kompletnie nic nie wiesz o kobietach, co? – spytała i tym razem to ona szturchnęła go lekko łokciem.
Rzadko pozwalał sobie na komentarz, bo film wyraźnie go wciągnął. Często się uśmiechał, zaciskał dłonie w pięści z nerwów. Jedynie przy fragmencie, gdy Jack szkicował nagą Rose przygryzał wargę, żeby się nie śmiać, bo kątem oka widział, że Rose czerwieni się jak poparzona.
– Ma gorszego cela niż pałkarze Puchonów – zauważył przy fragmencie, gdy Rose waliła siekierą w drewnianą szafkę.
Rose udało się trzymać fason i zaczęła płakać znacznie później, niż zazwyczaj jej się zdarzało, przy oglądaniu „Titanica”, a mianowicie w momencie, gdy muzycy zaczęli po raz ostatni wspólnie grać. Scorpius początkowo nie zwrócił na nią uwagi, bo oglądał rozgrywającą się przed jego oczami tragedię, będącą jednocześnie uczta dla oczu, z wytrzeszczonymi oczami. Rose czasem zastanawiała się, czy ktoś, kto nie miał bladego pojęcia o efektach specjalnych, mógł być pod wrażeniem tych, zastosowanych w filmie i wszystko wskazywało na to, że właśnie otrzymała odpowiedź.
Gdy Rose DeWitt Bukater zaczęła mówić do, już zamarzniętego, Jacka, Rose Weasley rozszlochała się na dobre, czym w końcu zwróciła uwagę zaskoczonego Scorpiusa. Spojrzał na nią, nieco zagubiony. Lekko zmarszczone czoło i wyraz oczu wskazywały na to, że targają nim silne emocje, jednak nie płakał.
– Co się dzieje, Rose? – zapytał zmartwiony.
– Czy ty masz serce? – warknęła i ponownie wbiła oczy w ekran.
Scorpius uśmiechnął się lekko, a Rose nie protestowała, kiedy objął ją ramionami i przytulił do swojej klatki piersiowej.
Dawno nie czuł się tak dobrze i całkowicie na swoim miejscu, jak wtedy, kiedy Rose, jak puzzel, dopasowała się do jego ciała. Głowę ułożyła w zagłębieniu przy obojczyku chłopaka, a on pozwolił, żeby moczyła łzami jego czarną koszulkę, oraz wczepiła się w nią palcami prawej dłoni. Kurtyna rudych loków opadała jej aż do bioder. Chwycił jeden kosmyk i zaczął nawijać go na palec, uznając, że w takim stanie, w jakim była teraz, nie zwróci na to większej uwagi. Wziął głęboki wdech, a zapach cynamonu (a jakżeby inaczej…) sprawił, że lekko zakręciło mu się w głowie.
– Czyś ty powąchał moje włosy? – zapytała Rose, przez zatkany nos. Scorpius, bardzo rad, że dziewczyna go nie widzi zarumienił się lekko i szybko zaprzeczył.
Gdy film w końcu dobiegł końca, a Rose osiągnęła spokój ducha, odsunęła się od niego, wyraźnie zawstydzona. Scorpius poczuł, że każde miejsce na jego ciele, którego wcześniej dotykała, nagle stało się bardzo zimne.
– Wybacz ten wybuch – mruknęła. – Jak ci się podobał film?
– Jeśli odłożymy na bok połowę tego wątku miłosnego, to niesamowity – powiedział, a Rose prychnęła.
– Wątek miłosny jest najlepszy!
– Może – przyznał, dla świętego spokoju. – Ale Rose… czy oni nie zmieściliby się razem na tym dryfującym kawałku?
Rose w odpowiedzi mruknęła coś niewyraźnie.
– Idę pierwsza pod prysznic – oznajmiła i ruszyła szybko w stronę łazienki.
– Trzeba oszczędzać wodę Rose! – krzyknął za nią. – Chodźmy razem!
Zaśmiał się do siebie, gdy odpowiedziało mi głośne trzaśniecie drzwiami. Zdjął przez głowę koszulkę, wciąż mokrą od łez i zagłębił się w lekturze instrukcji obsługi swojej nowej mikrofalówki.
Jakieś dwadzieścia minut później drzwi od łazienki uchyliły się lekko.
– Scorpius – odezwała się cichutko Rose. – Właśnie wychodzę, wiec możesz zająć łazienkę, ale… Zapomniałam zabrać torbę z pokoju – wyjaśniła, a głos lekko jej zadrżał. – Mógłbyś przyciemnić światło?
Do chłopaka jeszcze nie do końca dotarło, o co właściwie jej chodzi, ale posłusznie podszedł do drzwi i przekręcił odpowiednie kółko, któremu poświęcono aż siedem akapitów w jego podręczniku do mugoloznawstwa, zmniejszając natężenie światła do minimum. Odwrócił się w stronę drzwi, żeby zapytać Rose, po co jej to było potrzebne, ale pytanie zamarło mu w gardle.
Przed nim stała Rose Weasley. W ręczniku.
I niczym więcej.
Och, po prostu przefantastycznie. Jakby nie miał na co dzień wystarczających powodów, żeby nie móc przestać się na nią gapić, to ona wyskakuje w ręczniku. Pewnie specjalnie zapomniała torby do łazienki, żeby po prostu doprowadzić go do szału.
Jego wzrok prześlizgnął się po smukłych nogach, a umysł natychmiast spłatał mu figla, podsuwając wyobrażenie tego, jak te same nogi się wokół niego owijają. Potrząsnął głową, jak pies otrzepujący się z wody. Puchaty, błękitny ręcznik ciasno otulał jej szczupłe ciało, a mokre, długie włosy opadały na plecy. Scorpius nie był w stanie oderwać od niej wzroku. Chciał wyciągnąć dłoń i wytrzeć kciukiem kropelkę wody, która zawisła na jej piegowatym policzku.
Musiał natychmiast uciec z tego pokoju.
– Łazienka wolna – powiedziała Rose, dziwnie ochrypłym głosem, a Scorpius zauważył, że jej oczy też mają specyficzny wyraz. Były lekko wytrzeszczone i utkwione w jego brzuchu.
A, rzeczywiście. Zapomniał ubrać koszulkę.
– To ja… pójdę pod prysznic – poinformował ją, odchrząknąwszy.

***

Następnego dnia Albus i Melody zeszli na śniadanie trzymając się za ręce. Uśmiechali się przy tym od ucha do ucha i patrzyli na nich wyczekująco, jakby oczekiwali oznak zaskoczenia czy chociażby pytań.
– Eee… – zaczął niepewnie Harold. – Gratulacje?
– Nie jesteście choć trochę zdziwieni? – zapytała Melody, unosząc brew.
– Po pierwsze, to była tylko kwestia czasu – zaczęła Cara – A po drugie, Rose już zdążyła nam opowiedzieć, że wyrzuciliście ją z pokoju.
– Nikt nikogo nie wyrzucał – zaprotestowała Melody, a Rose po raz pierwszy w życiu zauważyła, że Mel się rumieni. – Rosie, nie jesteś zła, prawda?
– Nie, skąd – warknęła Rose. – Czemu miałabym się złościć, w końcu tylko wyrzuciliście mnie z mojego opłaconego zakwaterowania…
– Ale zaoferowaliśmy ci zastępcze! Jestem pewna, że będzie ci się tam miło mieszkało – zapewniła ją Melody.
Zaraz zaraz…
– Co masz ma myśli mówiąc „będzie”? – wysyczała Rose.
– Eee… – Tym razem to Albus pokrył się rumieńcem. – Mieliśmy nadzieję, że zostaniesz tam jeszcze chociaż na jedną noc – wymamrotał. – No wiesz, dopiero co się zeszliśmy. Musimy ustawić fundamenty naszego związku…
– Też mi fundamenty – westchnęła Weasley, ale nie protestowała. Czuła na sobie przeszywające spojrzenie Scorpiusa, lecz nie odwróciła się w jego kierunku.
Albus puścił dłoń Melody i upewniwszy się, co chciałaby zjeść na śniadanie, udał się w kierunku szwedzkiego stołu. Był właśnie w trakcie nakładania bekonu na talerz, gdy ktoś dość gwałtownie chwycił go za ramię. Czując palce, wpijające się agresywnie w jego skórę odwrócił powoli głowę. Ujrzał przed sobą twarz Scorpiusa, wykrzywioną irytacją.
– Zabije cię – warknął.
– Mnie też jest miło, że cię widzę, Scorpius – odparł Albus, wzdychając ciężko i z powrotem kierując swoja uwagę na bekon. – Jakie to miłe z twojej strony, że życzysz mi szczęścia w świeżo rozpoczętym związku. Twoje wsparcie jest nieocenione.
– Mówię poważnie. Nie zrobisz mi tego, nie możesz znowu mnie wcisnąć do jednego pokoju z Rose.
– O co ci chodzi? –  zapytał znudzony Al. – Przecież to nic takiego. Dlaczego nie możesz wytrzymać jeszcze jednej nocy?
– Nie mogę – wysyczał Scorpius z naciskiem. Nie mógł powiedzieć Albusowi, że ciężko mu trzymać łapy z dala od jego kuzynki. Ani że nawet zbyt długo nie zamierzał trzymać ich z daleka. Ale nie chciał też, żeby Rose spała z nim w jednym pokoju dlatego, że ktoś ja do tego zmusił. – Nie i już.
Albus westchnął przeciągle.
– Scorpius, wiem, że ty i Rosie nie byliście nigdy zbyt blisko – zaczął, a Malfoy ledwo powstrzymał prychnięcie. – Ale przecież ona ci tam wcale nie przeszkadza. Rozumiem, że możesz mieć przesyt jej osoby, spędziwszy z nią tyle czasu w ciągu dnia, ale przecież nie musisz nawet z nią rozmawiać. I tak do późna będziecie siedzieć z nami, a potem jeszcze z Haroldem i Carą.
Scorpius nie potrafił mu niczego wytłumaczyć. Jeśli chciałby to zrobić, musiałby przyznać się do wszystkiego. A na to zdecydowanie nie był gotowy.
– Wy dwoje pójdziecie… konsumować waszą miłość, jak tylko będziecie mieli okazję – stwierdził ironicznie Scorpius. – A Harold i Cara zwiną się niedługo po was. – dodał, zastanawiając się, kiedy wyjazd grupy przyjaciół przeobraził się w wyjazd  dwóch par i dwójki ludzi na doczepkę.
– To posiedźcie w pokoju i niech Rose sobie siedzi i czyta, albo maluje. Wiesz dobrze, że ona lubi zamykać się w swojej głowie. Zostaw ją w spokoju, to nie będzie ci zawadzać. Widzisz żeby ona się skarżyła?
Scorpius zerknął na Rose, a fakt, że przyłapał ja na wpatrywaniu się w niego, wywołał u chłopaka wielkie zadowolenie. Przez chwilę udało jej się wytrzymać spojrzenie, dzięki czemu mógł na sekundę zagubić się w ciemnych oczach. Skąd wziął się u niej taki kolor? Scorpius spotkał jej matkę i wiedział, że również miała brązowe tęczówki, ale w raczej czekoladowym odcieniu, z kolei oczy Rose były tak ciemne, że prawie czarne. Takie przynajmniej mogły się wydać nieuważnemu obserwatorowi, bo Scorpius przypadkiem wiedział, że z odpowiedniej odległości, można było w nich dostrzec kilka jaśniejszych plamek. Wiedział też, że błyszczały po pocałunkach, a pod wpływem łez robiły się nieco jaśniejsze.
Zaraz później Rose spuściła wzrok, a Scorpius dostrzegł delikatny rumieniec na policzkach.
– Rzeczywiście – stwierdził, mile zaskoczony. – Nie skarży się.
Albus przyjrzał mu się uważnie.
– Zawsze mnie przeraża, gdy się tak uśmiechasz – przyznał, a ton jego głosu był nieco podejrzliwy. – Ilekroć to widzę, oznacza, że coś knujesz. Brakuje tylko czerwonych oczu.
– Bardzo zabawne – odparł Malfoy.

***

Kiedy zaczynali jeść śniadanie, śnieg za oknem pruszył jeszcze dość niewinnie, ale gdy kończyli, białe szaleństwo rozpętało się na dobre. Padało tak gęsto, że najbliższe drzewo było widoczne tylko dzięki silnym podmuchom wiatru, które przeganiały płatki na prawo i lewo.
– Chyba będzie trzeba odpuścić dzisiaj narty – stwierdził z żalem Albus.
W ostatecznym rozrachunku zafundowali sobie bardzo leniwy dzień. Całą szóstką siedzieli przy kominku w towarzystwie herbaty i mnóstwa jedzenia.
Rose ułożyła się na kanapie z głową na kolanach Melody, która szeptała czułe słówka do ucha Albusa. Na drugim końcu siedział Harold, który wcześniej, mimo protestów Cary i Melody, skonfundował biednych mugoli pracujących w hotelu, żeby nie zwracali uwagi na fakt, że pali w pomieszczeniu.
– Przecież potem oczyszczę powietrze – usprawiedliwiał się, machając lekceważąco ręką.
Na jego kolanach Rose ułożyła swoje stopy i spoglądała na niego wyczekująco, ilekroć przestawał je masować.
– Od kiedy jestem twoim niewolnikiem, Rose? – zapytał, unosząc brwi.
Melody nawijała na palec rude, poskręcane w spiralki włosy Rose, od czasu do czasu tworząc jakieś warkoczyki na końcówkach. Normalnie Weasley zastanawiałaby się, jakim cudem kiedykolwiek uda jej się rozczesać ten misz–masz, ale zapach cynamonu, dochodzący z jej ogromnego kubka herbaty, cicha, świąteczna muzyka i wesołe trajkotanie przyjaciół zrelaksowały ja do tego stopnia, że nie myślała kompletnie o niczym. Nawet o tym, jak przeżyje dzisiejszą noc.
Albus obejmował Mel ramieniem, lecz jego głowa była odwrócona w drugą stronę, ponieważ on, Scorpius i Cara sprzeczali się o quiddicha i drużyny którym kibicowali. Jedynie co jakiś czas zwracał się w kierunku Melody i całował ją w czoło lub włosy, po czym pozwalał sobie popatrzeć na nią przez kilka sekund, jakby ciągle nie do końca wierzył, że nareszcie trzyma ją w ramionach. Ona sama wyglądała, jakby trafiła do nieba.
– To zapłata za te wszystkie portrety, które dla ciebie namalowałam – odparła Rose uchylając jedną powiekę, żeby zerknąć na Harolda. – I które tak krzywdząco skrytykowałeś.
– Mówiłem ci już, że jestem zbyt piękny, żeby to przenieść na płótno – usprawiedliwił się brunet. – Dzięki twoim obrazom odkryliśmy tę niepodważalną prawdę. Powinnaś być z siebie dumna. Zmieniłaś świat.
Rose zdusiła w sobie pokusę, żeby wyrwać stopę z jego dłoni i kopnąć go w nos.
– Masz strasznie małe stopy – stwierdził, unosząc jedną z nich, trzymając za duży palec. – Pewnie dlatego ciągle się przewracasz.
Rose nie pamiętała, kiedy ostatnio tak się obżarła słodyczami, jak tego dnia. Ktoś ciągle coś zamawiał – ciasta, czekoladki, desery lodowe – a jej dłonie wciąż do nich bezwiednie wędrowały.
W pewnym momencie Melody pochyliła się w stronę Albusa i wyszeptała mu coś na ucho, na co chłopakowi natychmiast rozbłysły oczy.
– No cóż, czas się zbierać do spania – stwierdził, ziewając teatralnie. – To był długi dzień.
– Jest dopiero ósma – zauważył rozsądnie Scorpius. – A dzień spędziliśmy na obijaniu się.
– I na rozmowie – wtrąciła Mel. – Czyli wysiłku intelektualnym.
– Dajcie im się sobą nacieszyć – odezwała się Cara swoim śpiewnym głosem. Następnie zwróciła się do Albusa i Melody. – No już, lećcie.
Nie trzeba im było dwa razy powtarzać.

***

– Musisz przyznać, że i tak długo z nami wytrzymali – powiedział Scorpius, kiedy około godziny jedenastej Harold i Cara się ulotnili.
– Przynajmniej się starali, w przeciwieństwie do niektórych – odparła Rose, podnosząc się. – Idziemy spać?
– Nie jestem zmęczony – stwierdził, kierując swoje kroki do baru. – Nie chcesz się napić wina, albo czegoś innego?
– Wino może być – zgodziła się. – Ale musi być słodkie.
– Słodkie wino to nie wino – oznajmił przewracając oczami, ale poprosił barmana o butelkę najsłodszego, jakie może zaoferować.
Godzinę później Rose siedziała w pokoju, zajmując krzesło naprzeciwko Scorpiusa, który przysiadł na łóżku. Jej stopy były bose, a lampka z winem balansowała w dłoni. Wydawało jej się, że dopiero co otworzyli trunek, ale ona już wylała kropelkę wina na swoją czarną sukienkę. Nie przejmowała się w tym, bo za bardzo cieszył ja fakt, że znowu potrafi czuć się zrelaksowana, będąc sam na sam ze Scorpiusem. Zagłębiali się w tematy, których żadne z nich nie ośmielało się poruszyć na trzeźwo.
– No więc – zagadnęła, wskazując na niego oskarżycielsko palcem. – Kiedy umówisz się z Adele Patil?
Wyglądał na szczerze zaskoczonego.
– A dlaczego miałbym to robić?
– Bo wszyscy widzieli, jak z nią flirtowałeś w Hogsmeade! – Doskonale zdawała sobie sprawę, że przesadza, ale nie mogła się powstrzymać. Musiała zebrać na ten temat więcej informacji.
– Nie planuję umówić się z Adele, Rose. – powiedział, wzruszając ramionami.
– Dlaczego?
– Bo nie ona mi się podoba. – Fakt, że tak uparcie patrzył jej w oczy, bardzo ją rozpraszał. Oczy nie powinny być tak srebrne.
Pociągnęła mały łyczek ze swojej lampki, żeby się uspokoić. Sposób w jaki rzucił szybkie spojrzenie na jej usta, gdy je oblizywała również nie pomagał.
– To może powinieneś przestać wodzić ją za nos? – zasugerowała, pochylając się delikatnie w jego kierunku.
– Jestem ciekaw, w jaki sposób wodzę ja za nos – odparł, a rozbawienie błąkało się na jego ustach. Oparł nadgarstki na swoich kolanach i pozwolił dłoniom opadać luźno, przez co delikatnie ocierały się o kolana Rose. Próbowała tego nie zauważać.
– Flirtując z nią – oznajmiła, słabym głosem.
– Akurat ty nie jesteś najlepsza, w zauważaniu, że ja z kimś flirtuje – powiedział Scorpius, unosząc prowokacyjnie brew.
– A co to niby miało znaczyć? – oburzyła się Rose.
– To, że robię to z tobą od jakichś trzech miesięcy, a ty wydajesz się nic nie zauważać – poinformował ją znacznie niższym głosem niż poprzednio. Rose poczuła, jak podkurczają jej się palce u stóp.
– Ty? – sapnęła. Nagle zrobiło jej się bardzo gorąco. – Ze mną?
– Bezwstydnie – wymruczał. Wymruczał.
– Dlaczego? – szepnęła.
– Sądziłem, że to oczywiste. – Oczy mu pociemniały, a jego dłoń głaskała delikatnie jej kolano, od strony wewnętrznej. Rose ledwo powstrzymywała jęknięcie. – Podobasz mi się, Rose. Bardzo. – Zamilkł na moment, przygryzając wargę i marszcząc brwi. – Prawdopodobnie bardziej, niż można by to uznać za stosowne.
Przez chwilę wpatrywali się w siebie bez słowa. Rose uniosła sceptycznie brew.
– Nie wierzę ci – oznajmiła w końcu.
– Dlaczego nie? – Scorpius znów wydawał się rozbawiony, ale nadal wbijał wzrok w jej usta, co nie pomagało Rose w koncentracji. – Mówię poważne, Rose. – Ku jej rozczarowaniu, zabrał dłoń z kolana i podniósł swoją lampkę z winem. Czy on zawsze był taki przystojny?
– Nieprawda – stwierdziła, po czym oparła głowę o tylne oparcie krzesła. Skąd ten żar? Skąd te zawroty głowy?
To musi być wino. Tak, to wszystko przez wino.
– Och, tak uważasz? – upewnił się. Rose słyszała, jak wstaje i okrąża jej krzesło, by w końcu stanąć za nią. Czułą na sobie jego palące spojrzenie. – A czemu miałbym nie mówić poważnie? – wyszeptał, prosto do jej ucha, a jego silne dłonie zaczęły delikatnie masować jej ramiona. Rose zadrżała, pod wpływem nagłego kontaktu i gwałtownie wciągnęła powietrze.
– Bo nazywasz się Malfoy, a ja Weasley – wyszeptała, bo całkiem przestała już ufać swojemu głosowi. Scorpius przysunął się jeszcze bliżej, aż jego usta delikatnie muskały jej ucho.
– Nie bardzo rozumiem – wyszeptał. Rose słyszała, że jego oddech również jest przyspieszony. Poczuła dreszcze, biegnące jej po kręgosłupie. Och, jakim cudem robił z nią takie rzeczy, tylko do niej mówiąc?
– Nigdy by nam nie wyszło – zaoponowała, zażenowana drżeniem swojego głosu.
– Dlaczego?
– Bo tak.
Dlaczego, Rose? – powtórzył z naciskiem, śmiejąc się cichutko. Delikatnie przygryzł jej ucho, po czym przeniósł usta na szyję.
– Bo to byłoby… – Nie była w stanie myśleć. Nie, kiedy czułą jego wargi, jego język na swojej skórze.
– Niesamowite? – zasugerował, znów całując jej ucho. Musiała wyrzucić z siebie jakiekolwiek słowa. W innym wypadku, na pewno zaczęłaby jęczeć.
– … Skomplikowane! – wykrzyknęła w końcu.
– Daj spokój, Rose – wymruczał, przenosząc głowę na drugą stronę jej szyi, żeby kontynuować tę cudowną torturę. – Chyba nie powiesz mi, że nigdy nie myślałaś o tym, jak byłoby nam razem? – Musiała od tego uciec. Uciec od niego i jego ust…
– Myślenie o czymś, a robienie tego, to dwie, zupełnie różne sprawy – wymamrotała w końcu.
– Och, a więc rzeczywiście o tym myślałaś! – Rose poczuła, jak usta dotykające jej szyi rozciągają się w uśmiechu. Czy mogła się bardziej pogrążyć?
Siedziała cicho, bojąc się, że jak tylko się odezwie to pogorszy sytuację. Dłonie Scorpiusa przeniosły się z jej ramion na barki i uniosły delikatnie, zachęcając ją, żeby wstała. Rose nie protestowała, choć nie była pewna, na ile powinna ufać swoim nogom. Krzesło, na którym wcześniej siedziała zostało odepchnięte na bok, a dłonie Scorpiusa powróciły na jej barki, gdy stanął tuż za nią. Rose podświadomie oblizała usta.
– Powiedz mi, Rose – zaczął cicho. – W tych twoich… myślach o nas – co robimy?
– Ja… – Nagle poczuła się drobna i delikatna, czując jak jego silna postać nad nią góruje. – Ja wcale…
– Pozwolisz zatem, że ja opowiem ci jedna z moich myśli – zaproponował. Jego palce wędrowały po jej ramionach, zostawiając za sobą szlaki gęsiej skórki. – To był sen. Siedzieliśmy we dwoje i piliśmy wino…
– Trochę tak, jak teraz? 
Dokładnie tak jak teraz – Cholera, znowu mruczał. – I miałaś na sobie tę cholernie seksowną sukienkę, którą nosiłaś na rocznicy, tę zdecydowanie zbyt obcisłą…
– Moja sukienka nie jest aż tak obcisła.
– Owszem, jest. Cudownie otula każdy fragment twojego idealnego ciała, a mnie doprowadza do szału sama myśl o tym, że ktoś oprócz mnie będzie cię w niej oglądał… – Przesunął dłonie po jej talii aż na biodra, gdzie delikatnie wbił palce w jej skórę. – Nie masz pojęcia, jakie to okropne, oglądać cię taką i nie móc cię dotknąć, Rose.
Rose zamknęła oczy i oparła się o niego, absolutnie niezdolna do samodzielnego utrzymania się na nogach. Próbowała skupić się na rozmowie i ignorować to, co jego usta wyprawiały na jej szyi. To powinno być nielegalne.
– Więc.. – zaczęła, po czym odchrząknęła, słysząc jak ochrypły ma głos. Jego dłonie zaczęły się ponownie przesuwać w górę jej talii. – Więc śnisz, że siedzę z tobą… w mojej sukience.
– Och, to jeszcze nie koniec, Rose. Potem nagle wstajesz i zaczynasz chodzić po pokoju…
Jego ramię oplotło ja w talii, po czym przysunął ją jeszcze bliżej do siebie. Ich biodra się stykały, a Scorpius delikatnie poruszał swoimi, prawdopodobnie po to, żeby doprowadzić ją do szału. Przestała oddychać.
– A wtedy… – Jego dłonie zmieniły kierunki. Jedna powędrowała w górę, żeby zaplątać się w jej włosach, druga zacisnęła się na jej udzie. – Wtedy zaczynasz na mnie krzyczeć.
– Krzyczeć na ciebie? – Była szczerze zdziwiona.
– Tak – mruczał. – Złościsz się na mnie, a twoja twarz jest zarumieniona i oddychasz tak szybko…
Rose zacisnęła dłoń na jego nodze, szukając dodatkowego podparcia.
– Nie masz pojęcia, jaka jesteś seksowna, kiedy na mnie krzyczysz, Rose. – Jego oddech łaskotał jej skórę. – Ledwo się kontroluję. A w moich snach tego nie robię.
Rose oddychała bardzo szybko, próbując ogarnąć to wszystko myślami – pragnął jej. Scorpius Malfoy jej pragnął. A ona pragnęła jego, tak bardzo, że wywoływało to fizyczny ból.
Jego oddech również przyspieszył, gdy odwrócił ją twarzą do siebie.
– A wtedy cię całuję – całuję każdy centymetr twojego ciała. –  Teraz usta Scorpiusa całowały jej szyję, a on popychał ją delikatnie, aż jej plecy spotkały się ze ścianą. – A ty błagasz mnie – błagasz – żebym nigdy nie przestawał.
Jęknęła zgodnie, ponieważ wiedziała, że w takiej sytuacji, zachowałaby się dokładnie tak, jak mówił.
– Ale mój ulubiony sen – powiedział, znajdując ponownie jej ucho – to ty, zaplątana w moje prześcieradło w moim łóżku, w moich ramionach. Taką ciebie chcę, Rose.
Pocałował delikatną skórę pod jej uchem, zanim kontynuował.
– Chcę, żebyś była moja.
Rose znów jęknęła w odpowiedzi, zarówno na jego słowa jak i reakcje, które wywoływały jego biodra, ocierające się delikatnie o jej własne.
– Nie opieraj się temu, Rose – szepnął.
Nie wiedziała co powiedzieć – jej myśli zrobiły się jakieś poplątane, zamglone… Wiedziała, że jeśli przekroczą tę granicę, już nigdy nie będą mogli wrócić… Ale dlaczego mieliby chcieć wracać?
– Nie wiem… – jęknęła, łapiąc się jego mocnych ramion. – Jesteśmy przyjaciółmi…
– Ale moglibyśmy być czymś o wiele lepszym – szeptał zachęcająco. A potem w końcu uniósł głowę i spojrzał jej w oczy. – Zaufaj sobie, Rose. Wiesz, czego pragniesz.
Patrzył na nią z nadzieją.
Owszem, wiedziała.
Skinęła głową, mając nadzieję, że Scorpius zrozumie, z czym Rose się zgadza.
Zrozumiał.
W odpowiedzi wpił się zachłannie w jej usta i przyciągnął do siebie jeszcze bliżej.
Rose zarzuciła mu rękę na szyję i zaplątała dłoń w jego włosach. Jęknęła, kiedy przygryzł jej dolną wargę, a następnie zacisnął dłoń na jej udzie unosząc je do góry. Wbijał się w nią biodrami, wywołując reakcje, których Rose nie potrafiła i nie chciała zrozumieć. Ich oddechy były coraz krótsze i szybsze. Rose podskoczyła i oplotła go nogami w pasie, zaciskając uda na jego biodrach, a następnie poruszyła delikatnie swoimi, zadowolona z pożądliwego sapnięcia, które wyrwało się z ust Scorpiusa.
Jej sukienka podciągnęła się do góry, a Scorpius zacisnął obie dłonie na jej pośladkach. Rose odrzuciła głowę do tyłu, a chłopak całował jej szyję i dekolt. Wydawało jej się, że kilka razy wyszeptał jej imię.
Wszystko to, co działo się później, Rose pamiętała jedynie w przebłyskach. A może to próbowała sobie wmówić, chcąc wyprzeć te wspomnienia z pamięci? Nie sposób było rzeczywiście zapomnieć tych niesamowitych doznań, tych apogeum namiętności.
Scorpius, ściągający z niej sukienkę.
Jego pełne pożądania spojrzenie, którym pożerał Rose, kiedy pchnął ją na łóżko.
Rose, zdzierająca z niego koszulę i przebiegająca dłońmi, po niesamowitych mięśniach brzucha.
Jego dłoń, biegnąca w górę jej uda.
Jej palce, zaciskające się w jego włosach.
Jego zęby, wpijające się w jej szyję.
Jej paznokcie na jego plecach.
Sposób w jaki warczał, kiedy zaciskała wokół niego nogi i szeptał jej imię, prosto do ucha.
Sposób w jaki oddychała płytko, błagając go, żeby nigdy nie przestawał.
               
Scorpius spał głęboko, najwyraźniej wykończony, tuląc ją do siebie. I kompletnie nieświadomy burzy, która działa się w głowie dziewczyny, spoczywającej na jego szerokiej piersi.
Usiłowała nie płakać.
Poważnie, Rose? – pytała samą siebie. – Czy naprawdę ta noc nieopisanej, cudownej przyjemności, była warta takiego kaca moralnego? Coś ty narobiła?
Od kilku godzin – a może i dni, albo lat – gapiła się w sufit ani razu nie zmrużywszy oka.
Nawet nie wiedziała, jakim cudem się w to wpakowała. Nie potrafiła wytłumaczyć ciągu przyczynowo-skutkowego, który ściągnął na nią ten moralny dylemat. Bo kiedy w ciągu ostatnich kilku miesięcy, stało się dla niej stosowym nie tylko fantazjować o seksie ze Scorpius Malfoyem, ale rzeczywiście pójść z nim do łóżka?I jak przekonała samą siebie, że jest w nim zakochana (co było oczywistą nieprawdą), i to na tyle, żeby pozwolić się wykorzystać?
Tyle że on cię wcale nie wykorzystał, wymamrotał złośliwy głosik w jej głowie.
Rose w głębi duszy wiedziała, że to prawda. Nie miała pojęcia, jaki był jego rzeczywisty cel, ale oczywistym było, że wcale nie chciał się nią zabawić. Niezależnie od tego, jak bardzo napędzało go pożądanie, kiedy ją – świadomie lub nie – uwodził, do ostatniej chwili czekał na jakieś potwierdzenie z jej strony, na pozwolenie, którego przecież udzieliła.
Ale Rose odmawiała przyjęcia tego do wiadomości. Bo jeśli naprawdę jej nie wykorzystał, to by oznaczało, że w grę wchodziły uczucia. A to przerażało ją znacznie bardziej, niż perspektywa bycia wykorzystaną.
Jak mogła to sobie zrobić? Co on teraz o niej pomyśli? Że jest jakimś tanim kawałkiem mięsa, któremu wystarczy kilka wyszeptanych słów, żeby kompletnie stracić nad sobą panowanie? Bo tak właśnie się czuła.
Musiała coś zrobić. Co jeśli ktoś się dowie? Co jeśli dowie się Albus? A potem Melody? A potem straci wszystkich przyjaciół, których jakimś cudem udało jej się zebrać, bo nie zwracali uwagi na to, jaka jest nieznośna? Może to będzie ta kropla, która przeleje czarę. Nikt nie będzie chciał się zadawać z kimś takim.
Ale było tak cudownie…
Nieważne. Musiała to naprawić. Jak najszybciej. Przecież była czarownicą! I to całkiem niezłą. Poradzi sobie z każdym problemem, nawet takim.
Wystarczy różdżka i zaklęcie modyfikujące pamięć. Scorpius zapomni, że to się wydarzyło, a ona będzie go unikać, jak tylko będzie mogła. Wątpiła, aby dla niego te wspomnienia znaczyły tyle, co dla niej. Jakoś się bez nich obejdzie. Rose za to będzie pielęgnować swoje własne, starając się nie tęsknić zbyt mocno za jego dotykiem.
Jutro się zastanowi, co zrobić z tą wściekłością na samą siebie i tym tępym bólem w klatce piersiowej, który był odpowiedzią na myśl, że osoba, która była częścią najcudowniejszej nocy życia Rose, nie będzie nawet o tym pamiętać.
Wyłuskała się delikatnie z jego uścisku, czując nagle zimno na całym ciele. Otarła łzy z policzków i sięgnęła po najbliższy element garderoby, żeby nie chodzić po pokoju nago. Wciągnęła na siebie błękitną koszulę Scorpiusa i wygrzebała się z łóżka.
Znalazła swoją różdżkę, tam gdzie ją zostawiła, czyli na stoliku nocnym. Ścisnęła ją w palcach, znów przełykając łzy i oddychając szybko. Nie mogła się pozbyć tego ucisku w gardle. Przez kilka minut wpatrywała się uparcie w swoje palce zaciśnięte na różdżce. Nie uwierzyłaby, gdyby wcześniej tego dnia ktoś jej powiedział, że za kilka godzin będzie modyfikować pamięć Scorpiusa Malfoya. Nie potrafiłaby wymyślić żadnego powodu, dla którego miałoby to być konieczne.
Wzięła głęboki wdech i wyprostowała rękę, celując przed siebie. Powoli się odwróciła, powtarzając w myślach formułę zaklęcia. Jedno słowo, jedno machniecie i będzie po wszystkim. Uniosła wzrok, żeby spojrzeć na łóżko, w które wycelowała różdżkę.
Problem polegał na tym, że łóżko było puste.
______________________________
O Bogowie! Pisanie tego rozdziału, to była prawdziwa droga przez mękę!
Wybaczcie mi to opóźnienie. Nie dość, że miałam taką okropną zawiechę, że zacinałam się w połowie każdego zdania, to jeszcze zmieniałam pracę i miałam trochę zamieszania ;c
Dopiero dwa dni temu wszystko się ustabilizowało, odblokowałam się trochę i napisałam. Uff!
Bardzo jestem niezadowolona z tego rozdziału, pewnie dlatego, że długo czekałam, aż nadejdzie jego kolej. Wszyscy wiemy, jak to jest, gdy sobie coś tak szczegółowo wyobrazimy a potem nijak nie umiemy tego przenieść na pismo :P
Mam nadzieję, że wam się jednak spodoba, to mi całkowicie zrekompensuje mękę pisania i ostateczne rozczarowanie :D
Dziękuję wszystkim za cudowne komentarze, gdyby nie one to pewnie nie miałabym żadnej motywacji i rozdział byłby za miesiąc albo nigdy :D <3 <3 <3
Czekam na wasze opinie i pozdrawiam was wszystkich!

26 komentarzy:

  1. <3 Kocham Cię za ten rozdział :) Był cudowny! I wiedziałam, że Rose nie może normalnie zacząć związku tylko od razu chce modyfikować mu pamięć xD No cała Ona. Tylko gdzie jest On? Ha! Pisz kolejny rozdział bo już nie mogę się doczekać a przez moją głowę przechodzi właśnie 1001 możliwy scenariusz :D
    Luella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 No cóż, cała Rose. Jak rozdawali normalność, to była w łazience Xd
      Scorpius nie uciekł za daleko, zobaczysz :D
      Dziękuję za komentarz! Dawno cie tu nie widziałam (no chyba ze bez podpisu :D)wiec cieszę się ze jesteś :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Jestem, jestem cały czas <3 Może czasem nie komentuje bo przeważnie czytam na ostatnią chwilę przed pracą a później biegnę jak głupia zawsze spóźniona xD Postaram się poprawić obecność w komentarzach :)
      Luella

      Usuń
  2. Oooo, Boże, Boże, Merlinie. (Tak to moja pierwsza reakcja na ten rozdział). Jest świetny! Po prostu arcydzieło!
    No to teraz na spokojnie.
    Szczerze, nie spodziwałam się takiego obrotu sprawy, najwyżej liczyłam na kilka pocałunków. A tu szok. Scorpius Ty łobuzie, żeby tak Rose poić winem, a potem uwodzić.
    No i oglądanie Titanica - urocze.
    Aż boję się co będzie dalej, bo:
    - jak Ron się dowie to zrobi z Scora mielonke ( w tej opymistycznej wersji 😉)
    - Rose zaraz zrobi coś nie wyobrazalnie głupiego
    -ALBUS - może sam nie jest święty, no ale co kuzynka to kuzynka
    - ten Marco mam wobec niego złe przeczucia
    - i co będzie jak się dowie Draco (jeśli walnie Scorpiusowi pogadanke o zabezpieczaniu się to padnę
    To z grubsza tyle.
    Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam i życzę kosmicznej ilości weny.
    Trzymaj się i pisz Lithine.
    Powodzenia 😗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że tak ci się podobało <3 normalnie miód na serce :D
      No a Rose w rzeczywistości wypila malutko tego wina, ale to wytluszcze w następnym rozdziale Xd w każdym razie, nie myśl sobie ze że Scorp aż taki łobuz, hahaha Xd
      Ta, jeśli chodzi o Rona to jeszcze do jego reakcji jesteś, y daleko, ale mogę obiecać ze będzie ciekawie :D z Albusem też!
      Rose chyba już słynie, z robienia rzeczy niewyobrażalne głupich, wiec nie sposób zaprzeczyć :D
      Dziękuję ci bardzo za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  3. Po przeczytaniu tego rozdziału, boję się, że relacje Rose i Scorpio się pięknie spieprzą. Po prostu. Bo nie może być zbyt pięknie. Rose musi coś odwalić. xD
    Ech,a rozdział jak bardzo mi się podobał, czytałam opis ich bliskości i normalnie tylko czekałam i czkałam. Byłam pewna, że do zbliżenia nie dojdzie, a tu szok. xD
    I teraz znowu czekać. No, Rose, jak bardzo to spieprzysz, co? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, widzę, że nikt nie pokłada w Rose zbyt wiele wiary xd Ale cóż, o to chodzi, nie może być za pięknie, bo byśmy skończyli opowiadanie na 11 rozdziale! :D
      Cieszę się, że rozdział ci się podobał i że udało mi sie zaskoczyć ;p
      Zobaczymy! ^^ Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  4. Yaaay!
    Świetny rozdział, czekałam na to! :D
    No ale już wiem, że będzie nie dobrze :C
    Scorpius jest taaaaki świetny. Słodki i zakochany ^^
    A Rose.. Cicha woda :D
    Koci Obiektyw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, ciesze się, że się doczekałas :D
      Nie będzie aż tak źle, zobaczysz! Chyba ;p
      Dziękuję za komentarz; *

      Usuń
  5. Whaaattt?:D titanic + Scor = love
    Przyjdę jutro z normalnym komem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, okej, czekam xd

      Usuń
    2. Titanic to jeden z moich ulubionych filmów ever, wiec jak tylko to zobaczyłam, to juz sie cieszyłam. Choc jednocześnie chciało mi sie płakać na sama mysl o biednym Leosiu ;( mój ukochany aktor. Uwielbiam Melody i Albusa-rownież za to ze z taka chęcią konsumują swoj związek, dzieki czemu Rose i Scor mieli możliwośc na chwilę sam na sam :D choc nie spodziewałabym sie takiego efektu. Oni chyba wcale sie tak nie spili, ze Rose sie zgodzi. A raczej inaczej-ze Scor nagle zmieni swoje zachowanie az tak bardzo :D w sensie ze nagle uzna za stosowne powiedzenie, co i jak. Ale skoro juz to zrobił, to wlasciwie chyba niemożnością byłoby sie oprzeć :D tylko ze troszkę szkoda, ze Rose wciąż nie wie, ze chodzi tez o uczucia z jego strony. Choc moze tylko to ja by wystraszyło dodatkowo? Choc nie wiem sama :p wiem tylko, ze ciesze sie, ze Rose nie rzuciła zaklęcia (gdzie jest Scor?) ... No i uwielbiam te scenę, uwielbiam scora i w ogole kocham ten rozdział :*

      Usuń
    3. Ja też uwielbiam Titanica, a samego Leosia otaczam niemalże nabożną czcią, za całą jego twórczość <3 ogólnie cieżko mi nie wplatać moich ulubionych filmów, kiedy bohaterowie cos oglądajac, ale chyba w przyszłosći powinnam dorzucić też takie których nie lubie, tak dla równowagi xd
      W sumie to sie cieszę, że udało mi sie was zaskoczyc, bo widzę że nikt się takiego obrotu spraw nie spodziewał :D Otóż to, wcale sie tak nie spili! Niezależnie od tego, jak Rose będzie próbowała uzyc tego jako wymówki :D A Scorpius tylko próbuje kierować sie niejasnymi zasadami niezawodnej Lily - ktoś w końcu musiał powiedzieć co i jak ;p
      Co do Rose, to obie odpowiedzi są prawidłowe - nie wie, czy raczej nie chce wiedzieć, że chodzi o uczucia, ale także ta perspektywa ją przeraża. Tajemnica znikniecia Scora, wyjaśni się na samym początku następnego rozdziału. Możliwe, ze rozczaruje was, jak banalna jest odpowiedź xd
      Cieszę sie baaaaardzo, że rozdział ci sie podobał i dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  6. Jaki cudowny rozdział *-*, a skoro mówisz, że w twojej głowie on był jeszcze lepszy to... chyba nie byłoby słów by go opisać :))
    Jak dodałaś notkę, że mogą się pojawić wątki 18+, to nie brałam pod uwagi Rose i Scorpiusa, w sumie nie naprowadziło mnie to w żaden sposób, a tu takie zaskoczenie :) Ale chyba pozytywne zaskoczenie :D Przyznam, że boję się trochę następnego rozdziału. Jak to wszystko się potoczy... :))
    Wracając do tego rozdziału... Titanic, super dobrałaś ten film, aż sama nabrałam ochoty, aby go obejrzeć (szkoda tylko, że nie mam takiego Scorpiusa :/)
    Nooo i to chyba tyle... czekam, czekam, czekam na kolejny rozdział, ale nie poganiam żebyś mogała go stworzyć na spokojnie xd
    Pozdrawiam :*
    *KP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że ci się podobał! ;*
      Hahaha o proszę, a o kim myślałas? :D o to chodzi, żeby się trochę bać następnego Xd
      Ja Titanica oglądam kilka razy w roku, więc musiały nasze gołąbeczki w końcu o niego zahaczyć :D
      Dziękuję za opinie i pozdrawiam; *

      Usuń
    2. Pierwsza myśl to może faktycznie był Scorpius i Rose, ale szybko od tego odbiegłam, bo ciężko było mi doszukać się jakiegoś scenariusza dla nich
      A potem przez myśl przeszli mi Albus i Mel, Cara i Harold

      Usuń
  7. Och, jaki słodki był ten rozdział :) Tyle było Scorpiusa oraz Rose, że aż się rozpływam <3 No po prostu: cud, miód i orzeszki *-* Ta początkowa scena z Titaniciem w roli głowiej... Och, Scorpius to typowy facet... żeby nie rozpłakać się przy scenie, w której Rose szturcha zamarzniętego Jacka i wymawia rozpaczliwie jego imię? Ach, chyba tylko my kobiety jesteśmy aż tak wrażliwe, co do tej sceny, ba ja, ilekroć to widzę, zawsze płaczę, mimo że obiecuję sobie, że tego nie zrobię :)
    No a ta późniejsza scena... och, gorąco się zrobiło. Choć nie wiem, czy może Scorpius zbyt mocno zwodził Rose, że mu tak później bezgranicznie się oddała. Teraz w myślach Rose tkwi całkowity kociokwik, bo nie potrafi rozszyfrować swoich uczuć i aż była zdolna do wyczyszczenia pamięci Scorpiusa. I aż jestem ciekawa, jak zareaguje na to wszystko Scorpius... Raczej nie będzie z tego zadowolony - przynajmniej ja na jego miejcu była na niego bardzo zła, mimo wszystko :)

    Błędy interpunkcyjne jakie wychwyciłam, choć było ich więcej, kochana... ;)
    „…i tym razem to na szturchnęła go lekko łokciem.” – to ona szturchnęła
    „zauważył, przy fragmencie” – bez przecinka
    „Wziął głęboki wdech, a zapach cynamonu (a jakże by inaczej…) sprawił…” – usuń nawias
    „…mimo protestów Cary i Melody skonfundował biednych Mugoli pracujących w hotelu żeby nie zwracali uwagi na fakt…” – przecinek po słowie Melody i hotel oraz Mugoli z małej litery.
    „stwierdził, mile zaskoczony.” – bez przecinka
    „żeby to przenieść na płótno. – usprawiedliwił się brunet” – bez kropki albo słowo „usprawiedliwił” z dużej litery.
    „Rose nie pamiętała kiedy ostatnio tak…” – przecinek po słowie „pamiętała”
    „…około godziny jedenastej, Harold i Cara się ulotnili.” – bez przecinka
    „stwierdził kierując swoje kroki do baru.” – przecinek po słowie „stwierdził”
    „napić wina, albo czegoś innego?” – bez przecinka
    „najlepsza, w zauważaniu” – bez przecinka
    „– A wtedy – Jego dłonie zmieniły kierunki.” – daj wielokropek po słowie „wtedy”
    „…że jest w nim zakochana (co było oczywistą nieprawdą), i…” – usuń nawias
    „…w swoje palce, zaciśnięte na różdżce.” – bez przecinka

    Ale nie myśl sobie, że rozdział mi się nie podobał, bo naprawdę był piękny i podbił moje serduszko ;)

    Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że rozdział podbił twoje serduszko :D Ja mam tak samo z Titaniciem, nie ważne, który raz oglądam - zawsze to samo! Tak to jest z nami kobietkami.
      A Rose ma własny mózg, oddała się bo chciała :D Ktoś w końcu musiał jasno i wyraźnie przedstawic sytuację, a chyba nikt się nie spodziewał, że zrobi to Rose, haha xd W głowie rzeczywisie ma prawdziwy bajzel, a wiemy, że nie nalepiej sobie radzi sama ze sobą, wiec sięgnęła po durne rozwiązanie...
      Racja, raczej nie sposób, żeby Scorpi był zadowolony ;p
      Dziękuje za wytknięcie błędów, interpunkcja to moja zmora, ale staram se uczyc, dlatego zawsze coś mi wchodzi do tej upartej głowy, gdy ktoś wypisze te byki ;) W końcu jak sie czyta po raz dziesiąty, że popełniło się ten sam błąd, to nie sposób czegoś nie zapamiętać :D
      Dziękuje za komentarz! ;*

      Usuń
  8. fajny rozdział tylko... gdzie podział się Scorpius??? ;p ;)
    Pozdrawiam Ania;)
    opowiadaj-mi.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykro mi, że ten rozdział sprawił Ci tyle problemu :-/, ale mogę zapewnić, że czyta się go bardzo przyjemnie ;-). Autentycznie, ciary z pleców nie chciały zejść :-D. A od momentu rozmowy przy winie to napięcie seksualne tam panujące można by nożem kroić :-P.
    Widać, że Scor wziął sobie do serca porady naszej "Ciotki Złota Rada" i znacząco przeskoczył kilka baz w relacjach z Rose.

    Pomijając ten rozdział i odnosząc się do całości opowiadania to mam do Ciebie ogromny żal, wiesz dlaczego? Domyślasz się? Otóż już śpieszę z wyjaśnieniem. Mam do Ciebie żal, ponieważ stworzyłaś... ideał faceta XD. Taki co obejrzy z tobą twój ulubiony film, i wyszepta Ci czułe słówka do ucha, a kiedy trzeba to robi się z niego prawdziwy rebel boy i rzuca Cię na łóżko ;-D. A do tego jest zabójczo przystojny, czarujący i wysportowany (i jak ja mam sobie teraz kogoś znaleźć, jak żaden nie dorównuje Scorowi ;( ). Właśnie przez takich bohaterów moje wymagania wobec facetów są tak wygórowane, a pragnę nadmienić, że sama Miss Polonia to ja nie jestem XD i nie mogę tak sobie przebierać jak w ulęgałkach :-P.
    Cóż, jakoś odbiję sobie tę "niedogodności" jeśli szczybciutko wrzucisz nexta ;-)

    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;-)
    Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę sie bardzo, że dobrze ci się czytało :D Jak już wspomniałam, wasze zadowolenie rekompensuje mi ten problem z pisaniem!
      Tak, Scorpius nie ma pojęcia jak postępować z Rose, więc każdą radę Ciotki Lily bierze sobie do serca ;p
      Jestem absolutnie zachwycona myślą, ze uważasz Scorpiusa za ideał faceta xd Nie wiem czy te wszystkie ideały w ogóle istnieją - pewnie dlatego czytamy te wszystkie romansidła :P
      Next niedługo!
      Dziękuje za komentarz i pozdrawiam ;*

      Usuń
  10. "– Zrozumiesz za trzy godziny – powiedziała krótko" - Hahah, tak prawda. Ja kiedy zobaczyłam dosłownie samą końcówkę filmu, tam, gdzie Jack zatonął i później była scena ze starą Rose, popłakałam się, więc rozumiem xd
    "– Ma gorszego cela niż pałkarze Puchonów – zauważył przy fragmencie, gdy Rose waliła siekierą w drewnianą szafkę." - Uuu, jaki pocisk :D
    "Wziął głęboki wdech, a zapach cynamonu (a jakże by inaczej…) sprawił, że lekko zakręciło mu się w głowie." - chyba powinno być "jakżeby". https://sjp.pwn.pl/sjp/jakzeby;2467313.html
    "– Może – przyznał, dla świętego spokoju. – Ale Rose… czy oni nie zmieściliby się razem na tym dryfującym kawałku?" - odwieczna rozkmina xd Też się tak zastanawiałam i nawet kiedyś czytałam artykuł, w którym wypowiadał się reżyser i aktorzy, ale nie zrozumiałam zbyt dobrze, bo był po angielsku :')
    "Jego wzrok prześlizgnął się po smukłych nogach, a umysł natychmiast spłatał mu figla, podsuwając wyobrażenie tego, jak te same NOSI się wokół niego owijają. Potrząsnął głową, jak pies otrzepujący się z wody." - *nogi
    "– Och, a wiec rzeczywiście o tym myślałaś! – Rose poczuła, jak usta dotykające jej szyi rozciągają się w uśmiechu. Czy mogła się bardziej pogrążyć?" - *więc
    "Ale Rose odmawiała przyjęcia tego do wiadomości. Bo jeśli naprawdę jej nie wykorzystał, to by oznaczało, że w grę wchodziły uczucia. A to przerażało ją znacznie bardziej, niż perspektywa bycia wykorzystaną" - typowa Rose xddd
    " Rose za to będzie pielęgnować swoje własne, starając się nie tęsknić zbyt mocno, za jego dotykiem." - wydaje mi się, że drugi przecinek jest zbędny ;)
    Rozdział świetny, jak zwykle zresztą :D Bardzo podobała mi się scena oglądanie filmu, chociaż sądziłam, że Malfoy się wynudzi, a tu miłe zaskoczenie :D Ogólnie lubię, jak wprowadzasz elementy, które znamy np. własnie Titanica czy Nędzników - wtedy łatwiej się utożsamiać ;)
    Ty pilnuj Melbusa, żeby nie zostali nimfomanami xd
    Ze Scorpiusa wylazł zboczuszek niezły hahah Nie sądziłam, że do tego momentu dojdzie tak szybko, myślałam, że jeszcze z 5 rozdziałów minimum :D Cała scena mi się podobała bardzo, czuć było emocje, chociaż dziwi mnie ten kac moralny Rose. Jednak w jej przypadku to nic nadzwyczajnego xd
    Jak dobrze, że Scorpiusa wywiało z łóżka, nie przeżyłabym, gdyby wymazała mu pamięć O.o
    Pozdrawiam i życzę weny <3


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też na Titanicu ryczę zawsze, do tego stopnia ze nie bardzo mogę go oglądać w towarzystwie innych ludzi, bo wstyd :D
      Ja kiedyś oglądałam filmik analizujący na ile różnych sposobów mogliby się tam wygodnie położyc/rozsiąść i wciąż nie zatonąć xd
      Super, że rozdział sie podobał. Wiesz co, ja na początku też tak sobie rozyślałam, ze aby było rralistycznie, Scorpius musi się na filmie wynudzić :D Ale potem doszłam do wniosku, że jednak Titanic jest super produkcją samą w sobie i nie skłąda się na niego tylko wątek romantyczny - jest tło historyczne, zdjęcia, scenografia no i efekty specjalne palce lizać a poza tym cała historia z katastrofą, juz spychając na bok Jacka i Rose :D A do tego jeszcze dla Scorpiusa filmy wciąż są nowością, więc wątpię żeby nawet na jakiejś sztampowej komedii romantycznej się nudził xd
      Melbus musi sie sobą nacieszyc, trohę się naczekali :D
      Hahahah zboczuszek? to chyba niedobrze xd Ale w końcu to tylko siedemnastoletni młodzieniec, wiadomo, e hormony buzują, zwłaszcza w towarzystwie ładnej dziewczyny, na którą przy okazji leci xd
      No i szybko owszem, ale tak musiało byc, bo i panika Ro była mi fabularnie potrzebna. Taka już z niej płochliwa sarenka, co poradzę :D

      Usuń
  11. Jezeli istnieją ludzie, którzy nie płaczą na Titanicu, to jakos nie mam do nich zaufania.
    Miałam tutaj tyle napisac, ale scena miedzy Scorem i Rose wypaliła mi z mózgu wszystkie mysli i zamysł komentarza. Jezu, jak ja sie cieszę, ze wyglądała, tak jak wyglądała! Mam odruch wymiotny, jak czytam przesłodzone sceny erotyczne. Autentycznie czuje, jak cała cukierkowosc zbiera mi sie w żołądku. Jak dobrze, ze nie mam tutaj tego problemu, ufff.
    Ale to co Rose zrobila na koncu.... Toz to sie w głowie nie mieści!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój tata nie płakał na Titanicu i tak się czasem zastanawiam czy nie jest robotem xd
      Bardzo mnie cieszy, że scena między Rose i Scorem zdała egzamin. Wszystkie takie ważniejsze sceny romantyczne są dla mnei ważne i chcę, żeby dobrze wyszły, także twoje słow to miód na moje serce :D

      Usuń

I jak wrażenia? :) Podziel się w komentarzu!

Najfajniejsi ludzie na świecie