piątek, 11 listopada 2016

[10]"Lubię cynamon."

– Chciałeś mnie widzieć – burknął niechętnie Scorpius, siadając na fotelu w pokoju swojego ojca. Światło w pomieszczeniu było dziwne. Jakby ktoś położył na żarówce klosz z przyciemnioną szybą. Chłopak nie był tym zaskoczony, bo już dawno zrozumiał, że jego ojciec nie jest przesadnie wielkim fanem światła. Nigdy nie był. I z tego, co Scorpius słyszał z opowieści, nie wyszło mu to na dobre.
– Tak, chciałem – odparł Draco, który również nie tryskał entuzjazmem. – Nogi – dodał, widząc, że jego syn wyciąga się wygodnie na krześle i ładuje stopy na biurko. Upomniany, zdjął je z niepocieszoną miną.
– Nie jesteśmy w Malfoy Manor ani w pałacu królewskim – warknął niezadowolony Scorpius.
– Ale nie jesteśmy też w dżungli. – Draco zmarszczył brwi, nie kryjąc swojego zniesmaczenia. – Zaczniemy od tego, że chciałbym pogratulować ci świetnej gry we wczorajszym meczu. Przykro mi, że nie udało ci się złapać znicza. Byliście bardzo dobrzy i Slytherin zasłużył sobie na zwycięstwo. – Cały ten tekst został wypowiedziany przez lekko zaciśnięte zęby, jakby mówienie nagle zaczęło sprawiać Draconowi kłopot.
Scorpius uśmiechnął się złośliwie.
– Jak ciężko jest ci gratulować przegranemu – powiedział. – Biedny Draco Malfoy nie może chwalić się swoim czystokrwistym synem na prawo i lewo. I co teraz będzie ze słynną reputacją Malfoyów Wszechmogących?
– Przestań gderać. – Draco przewrócił oczami, a kąciki jego ust zadrżały niebezpiecznie. Jego syn robił się już powoli nudny, z tym swoim „Nie jestem taki, jak mój ojciec.”
– Przecież wiesz, że nadaj będę się tobą chwalił. Jesteś w tej drużynie od czterech lat i po raz pierwszy nie udało ci się złapać znicza. Nie ma powodu do histerii.
Wyraz twarzy Scorpiusa nieco złagodniał, ale nadal patrzył na ojca spod byka.
– A tak na marginesie, musisz ciągle nosić… takie ubrania? Zaraz masz zajęcia, wiec i tak musisz się przebrać w mundurek. Jesteś czarodziejem – dodał Draco, nie mogąc się powstrzymać przed obrzuceniem krytycznym spojrzeniem dżinsów Scorpiusa i czarnej koszulki z logiem jakiegoś mugolskiego zespołu muzycznego, którego Draco nigdy (na szczęście) nie miał okazji posłuchać.  Wolał się nie zastanawiać, ile czasu Scorpius spędził, wałęsając się po nie-magcznym Londynie, w poszukiwaniu ubrań, które mogłyby zirytować jego ojca.
Malfoy Senior już jakiś czas temu przyjął w relacjach ze swoim synem bardzo pokrętną taktykę, która doprowadzała do szału ich oboje – postanowił pod żadnym pozorem nie złościć się na Scorpiusa, tylko i wyłącznie po to, żeby zrobić mu na złość.
Tak, zgadza się. Był poważnym mężczyzną po czterdziestce i poświęcał swoją energie i czas wolny na układanie podstępnych planów, mających na celu zrobienie na złość siedemnastolatkowi, który, och racja, był również przypadkiem jego synem.
Cóż. Przynajmniej Astoria miała ubaw.                                                                    
– Ale lubię, gdy jest mi wygodnie – odpowiedział Scorpius, wzdychając ciężko. – Słuchaj, czy masz jeszcze jakąś sprawę? Bo mam jeszcze referat do napisania, a potem… – Mówiąc to, chłopak już podnosił się ze swojego miejsca i zarzucał na ramię szkolną torbę.
– Siadaj – przerwał mu Draco, a Scorpius był tak zaskoczony nagłym warknięciem w jego głosie, że aż go posłuchał. – Dobrze wiesz, jaką mam sprawę. Chyba jesteś świadom, że gdyby nie ta mała Weasley, to mógłbyś zrobić jakąś poważną krzywdę temu chłopakowi? Albo i wszystkim trzem. A jeśli wpadłby na ciebie ktoś inny, niż ona? McGonagall by się dowiedziała i wyrzuciłaby cię ze szkoły. Coś ty sobie myślał? – zapytał, starając się przybrać łagodny ton. – Czy coś się dręczy?
Scorpius aż się skrzywił, słysząc ostatnie pytanie.
– Na piegi Merlina – powiedział Scorpius, wstając ponownie. – Znowu bawisz się w psychoterapeutę? Powinieneś iść w tym kierunku, zamiast babrać się w eliksirach, skoro czujesz się niespełniony.
– Czy możesz porozmawiać ze mną poważnie? – zirytował się Draco, wodząc wzrokiem za swoim synem, który teraz spacerował po gabinecie. – Mogłeś wpaść w konkretne tarapaty, a pozwól sobie przypomnieć, że to nie był pierwszy raz.
– Jakie to ma znaczenie? – westchnął Scorpius, siadając na krawędzi biurka i przeczesując dłońmi włosy, w geście frustracji. – Już po wszystkim.
– Tak, ale znając ciebie, sytuacja się powtórzy – stwierdził Draco, kompletnie nie mając pomysłu, jak dotrzeć do tego upartego chłopaka. – Znowu ktoś powie coś, co ci się nie spodoba, a ty nie potrafisz zmusić się do tego, żeby trzymać nerwy na wodzy.
– Nie wiesz, co do mnie powiedzieli – warknął Scorpius, podnosząc na niego wściekły wzrok. – Też byś nie wytrzymał, gdyby ktoś ci powiedział, że twój ojciec powinien nigdy się nie urodzić.
Draco potrzebował chwili, żeby przetworzyć to, co właśnie usłyszał. Gdy dotarł do niego sens tych słów, wzruszenie ścisnęło go za gardło i przez chwilę nie był w stanie się odezwać. Scorpius natomiast wyglądał, jakby był wściekły, tym razem na samego siebie.
– Cóż – powiedział powoli Draco. – Jak widzisz, urodziłem się i mam się dobrze. Każdy, kto uważa, że ma prawo do decydowania o tym, co powinno się wydarzyć w przeszłości, jest kretynem. A kretynów nie warto słuchać, Scorpius.
Jego syn podniósł na niego wzrok i przyglądał mu się w milczeniu.
– Wiesz co, tato? – powiedział, pozwalając sobie na lekki uśmiech.  – Chyba pierwszy raz udało ci się mnie pouczyć w sposób, który ma jakiś sens.
Draco odetchnął nieco, ale nie dał zbić się z tropu, obawiając się, że Scorpius tylko udaje, że cokolwiek do niego dotarło, aby jak najszybciej zakończyć rozmowę. Z drugiej strony, Draco również nie czuł się zbyt komfortowo poruszając ów temat, ale popełnił ten błąd, że napisał list do Astorii, opisując w nim zaistniałą sytuację. Jego żona oczywiście kompletnie zignorowała prośby, aby to ona przeprowadziła z synem „rozmowę” i oburzyła się na samą sugestię, że temat tak poważny, miałby czekać do momentu, gdy ona zobaczy się ze Scorpiusem, czyli aż do ferii świątecznych. Napisała, że Draco ma natychmiast zając się tym incydentem, a on, naburmuszony czy nie, posłusznie wykonał polecenie swojej małżonki. Co wcale nie znaczyło, że trzymała go pod pantoflem, jak z pewnością zasugerowałaby Rose Weasley.
– Wiem, że nie posłuchasz, gdy powiem, żebyś więcej tego nie robił – powiedział Draco. – Ale kiedy następnym razem ktoś powie coś, co tobie się nie spodoba, zastanów się przez kilka sekund, na jakim poziomie intelektualnym jest ten człowiek, dobrze?
Scorpius kiwnął głową, zadowolony, że rozmowa dobiega końca i ponownie wstał ale ojciec znów go powstrzymał.
– Jeszcze jedna rzecz – powiedział i zrobił się nieco bardziej spięty. Scorpius mógłby przysiąc, że zauważył rumieniec na jego szyi. – O tym chyba najtrudniej mi rozmawiać… Chciałem zapytać czy ty… Czy może… Czy rozważałeś… Czy zdefiniowałeś… Czy wolisz… Czy chciałbyś…
– Tato, nie odpowiem ci na żadne z tych pytań, jeśli nie będę wiedział, jak się kończą – zauważył Scorpius. – Wyduś to z siebie.
Draco westchnął ciężko i zwalczył w sobie pokusę, żeby zacząć obgryzać paznokcie. Jeśli Astoria by to zobaczyła, znowu by mu je wysmarowała jakimś świństwem.
– Nie miałeś nigdy prawdziwej dziewczyny – zaczął niezręcznie. Scorpius wyglądał, jakby ojciec do spoliczkował.
– Chcesz rozmawiać o moim życiu uczuciowym? – zapytał niepewnie chłopak. – Jeśli tak, to uczciwie cię ostrzegam, że będę musiał oponować. A poza tym, to nie prawda. Miałem kilka dziewczyn.
– Tak. – Draco odchrząknął i powiercił się na swoim krześle. – Ale z żadną nie wytrzymałeś dłużej niż dwa tygodnie, a nawet wtedy nie wyglądałeś na szczególnie nimi zainteresowanego. Ostatnio zastanawiałem się dlaczego.
– Dlaczego nie miałem prawdziwej dziewczyny? – Scorpius spojrzał na niego spod byka. – Pewnie dlatego, że jeszcze zanim się urodziłeś, twój ojciec zasłynął z bycia niezłym sukinsynem, a ty zostałeś najsłynniejszym zdrajcą i tchórzem naszego stulecia, a potem twój syn poszedł do szkoły, w której wszyscy go nienawidzą.
– Nie o tym mówię – powiedział Draco, ignorując uwagę o swoim tchórzostwie. – Rozmyślałem nad tym, dlaczego nie okazywałeś zainteresowania żadnej z tych dziewczyn. Oczywiście z pewnością występowało zainteresowanie w kwestii fizycznej, czego na szczęście nie mogłem zobaczyć, ale mówię o czymś bardziej…
– I co wymyśliłeś? – przerwał mu szybko Scorpius, starając się uczynić tę rozmowę choć trochę miej niezręczną.
– Pomyślałem sobie… – Draco znów odchrząknął a jego syn pomyślał sobie, że jak nadal będzie to robił z taką częstotliwością, to szybko zedrze sobie gardło. – Że może twój brak zainteresowania, wynika z tego, że interesują cię ludzie… którzy nie są dziewczynami.
Scorpius wstał szybko i cofnął się dwa kroki, w obawie, że zarazi się od ojca szaleństwem.
– Czy tobie już kompletnie odbiło?! – wykrzyczał Scorpius. – Jak… Myślisz… – wydukał, po czym wybuchnął histerycznym śmiechem. – Myślisz, że jestem gejem? Na litość Salazara, nawdychałeś się znowu jakiegoś eliksiru? Jak mogło ci przyjść coś takiego do głowy?
– Cóż, to był tylko pomysł – mruknął Draco, nieco naburmuszony. – Szczerze mówiąc nie rozważałem tego na poważnie, ale wolałem spytać, żeby w razie czego cię zapewnić, że ja i matka będziemy cię kochać, niezależnie od tego… bo to mogłoby być jakieś wyjaśnienie twoich problemów z agresją. Ale nie będę ukrywał, że mi ulżyło.
Scorpius krążył po gabinecie ojca, na przemian śmiejąc się i rzucając ojcu wściekłe spojrzenia.
– Tato, naprawdę nikt przy zdrowych zmysłach nie pomyślałby, że jestem… O Merlinie…
– Uspokój się – powiedział Draco. – Tylko się upewniłem. Skoro jednak interesują cię dziewczęta, to pozwolę sobie zauważyć, że zawsze spędzałeś sporo czasu z Mirandą Zabini, więc pomyślałem sobie, że może przyprowadziłbyś ją do nas w tym roku, na świąteczną kol… co? – zapytał, widząc, że rozbawione spojrzenie Scorpiusa znowu balansuje na granicy histerii. – Co takiego znowu powiedziałem?
– Masz kompletnie zepsuty radar. – Chłopak pokręcił głowa z niedowierzaniem. – Nie wiem już czy po prostu się starzejesz, czy naprawdę jesteś szalony. Miranda jest lesbijką – wyjaśnił, widząc pogłębiające się zagubienie na twarzy Draco.
– Och – zdziwił się Malfoy Senior. – Jesteś pewien?
Scorpius przewrócił oczami.
– Jeśli Miranda nie jest lesbijką, to Rose jest facetem.
– Rose? – zdziwił się Draco.
– Rose Weasley – wyjaśnił Scorpius, bardzo starając się nie zarumienić.
– A co do tego wszystkiego ma Rose Weasley? – zapytał z niesmakiem mężczyzna.
– Miranda próbuje ją… nieważne. – Chłopak westchnął. – Podsumowując: Ja jestem hetero. Miranda nie. Koniec historii. Czy mogę już iść? Bo potrzebuję jakichś sześciu pryszniców, żeby zmyć z siebie niesmak, jaki pozostawiła u mnie ta rozmowa…
– Blaise Zabini wie, że jego córka woli kobiety? – zapytał Draco, uśmiechając się lekko. – Mniemam, że nie będzie zachwycony.
– Miranda również mniema, dlatego jak skończy szkołę, ma zamiar wyjść za mąż za jakiegoś bogatego geja, aby oboje mogli prowadzić na boku takie życie, jakie chcą. Błagam, wypuść mnie stąd.

***


Rose weszła do lochu, w którym odbywały się dzisiejsze zajęcia z eliksirów. Lekcja zaczynała się za dwadzieścia minut, więc nie spodziewała się, że już tam kogoś zastanie. Tymczasem na jednym ze stolików siedział Scorpius, wpatrując się w przestrzeń.
– Cześć Rose – powiedział, z bardzo dziwną miną. – Co u ciebie słychać?
– Nic szczególnego – powiedziała ostrożnie Rose. Wyglądał, jakby był świadkiem czegoś okropnego. Twarz miał jeszcze bledszą niż zazwyczaj, patrzył na Rose nieobecnym wzrokiem, do tego co jakiś czas zamykał oczy i brał uspokajający wdech. – Nie było cię na śniadaniu. Czy coś się stało?
– Och, nie, nic takiego. Po prostu mój ojciec zwariował.
Rose uśmiechnęła się lekko i usiadła obok niego na stoliku.
– Na jakiej podstawie wydałeś taką diagnozę? – zapytała, starając się nie zachichotać na widok jego miny. Był taki uroczy. Odruchowo pogłaskała go po ramieniu. Czy tylko wyobrażała sobie to gorąco, bijące od jego ciała?
Skupił wzrok na jej dłoni, a dziwny wyraz powoli opuszczał jego twarz.
– Nie chcesz wiedzieć – mruknął, w końcu patrząc jej w oczy. – Ale przynajmniej nie męczył mnie za długo w temacie bójki.
– A powinien. – Rose zmarszczyła brwi, nagle czując nieodparte pragnienie, żeby uszczypnąć go w ramię, które właśnie głaskała. Przeszło jej przez myśl, że jego mięśnie były tak twarde, że mogłaby połamać sobie palce. Szybko zdusiła w sobie tę irracjonalną wizję. Zabrała dłoń z jego ramienia, żeby nie kusić losu. – Dał ci chociaż szlaban?
– Nie – powiedział, szczerząc zęby w uśmiechu w uśmiechu. Rose nie podzielała jego entuzjazmu. – Wtedy musiałby udokumentować powód.
– Zaczynam żałować, że nie zgłosiłam sprawy komuś, kto nie jest z tobą spokrewniony. Podejście twojego taty jest kompletnie nieedukacyjne.
– Och, daj spokój. – Scorpius przewrócił oczami i stanął naprzeciwko niej.
To jest tak nielogiczne, że aż śmieszne, żeby ktoś tak atrakcyjny po prostu chodził sobie po Ziemii – pomyślała Rose, gdy chłopak utkwił w niej wzrok. Jego tęczówki wyglądały jak płynne srebro.
– A gdzie Melbus? – zapytał z uśmiechem.
– Melbus? – zdziwiła się Rose. – Myślałam, że nazywamy ich Alody.
– Tak, ale przyszło mi do głowy, że Melody nie byłaby zadowolona, że jej imię zostało uwzględnione jako drugie. Ona zawsze musi być pierwsza.
Rose skrzywiła się z niesmakiem.
– Zgadza się i właśnie przez ten element jej psychozy, postanowiła wbić szpony w mojego kuzyna – mruknęła.
– Coś jej powiedziałaś? – spytał chłopak marszcząc brwi.
– Tak, dlatego zostali w tyle. Mel przeprowadza „rozmowę” – odparła Rose, kreśląc cudzysłów w powietrzu.
– A… co kazałaś jej zrobić?
– Postawić sprawę jasno – wyjaśniła Rose. – Jeśli nie traktuje go poważnie, to musi mu o tym powiedzieć.
– Nie wiem czy to dobry pomysł, Rose. Albusowi to nie przeszkadza, że Melody jest niezdecydowana, wiec może byśmy im pozwolili…
– Nie – ucięła Rose. – Albus może sobie gadać, co chce, ale okłamuje samego siebie. Wyobraź sobie, że kochasz kogoś od lat, a ta osoba w końcu zauważa w tobie kogoś więcej niż przyjaciela, ale jednocześnie nie wiesz, czy kiedykolwiek będzie zainteresowana związkiem, czy kiedykolwiek będziesz dla niej kimś więcej niż „jednym z wielu”. Jak byś się zachował?
– Dokładnie tak samo – odpowiedział szybko Scorpius. – Chciałbym być blisko niej, jak najbliżej. Fizycznie i psychicznie. Szukałbym durnych wymówek, byle tylko znaleźć się z nią sam na sam, wykorzystałbym każdą okazje, żeby jej dotknąć. Jadłaś na śniadanie cynamon? – zapytał znienacka, kompletnie zbijając z tropu Rose, która już szykowała argumenty, przeciwko jego rozumowaniu.
– Co? – zapytała, niezbyt inteligentnie.
– Spytałem, czy jadłaś na śniadanie cynamon – powtórzył Scorpius, z zadziornym uśmiechem. – Bo masz go trochę, o tutaj – dodał, po czym, jak gdyby nigdy nic złapał delikatnie jej podbródek i kciukiem przetarł kącik jej ust.
Równie dobrze mógłby do niej przyłożyć rozpaloną zapałkę. Rose poczuła, jakby jej skóra w tym miejscu stanęła w ogniu. Usta ją łaskotały i mimowolnie lekko je rozchyliła.
– Jadłam grzankę cynamonową – powiedziała cicho, nie zdając sobie sprawy, że zrobił mały kroczek w jej stronę, a ona w odpowiedzi pochyliła się lekko. Odnotowała natomiast, że nadal nie zabrał dłoni z jej podbródka.
– Lubię cynamon – powiedział, prawie szeptem.
– Ja też.
Drzwi do klasy się otworzyły, a Rose odskoczyła od Scorpiusa, pozostawiając jego dłoń samotną w powietrzu. Poczuła nagły chłód w miejscu, gdzie były jego palce. Najwyraźniej jej ciało było spragnione jego dotyku.
Cholerne ciało.
W drzwiach stanęła Mel, która wyglądała na tak wściekłą, jakby dym zaraz miałby jej pójść uszami. Kilkoro innych osób z ich roku wtoczyło się do klasy zaraz za nią. Nikt nie zwrócił uwagi na płomienną czerwień na policzkach Rose i nieobecny uśmiech na twarzy Scorpiusa. Melody pomaszerowała na koniec klasy, chwyciła nadgarstek Rose i zaczęła odciągać ją od stołu, przy którym zazwyczaj siadali całą czwórką: Mel, Rose, Scorpius i Albus. Harold twierdził, że nie uczęszcza na eliksiry, bo ich nie lubi, ale Rose dobrze wiedziała, że jest po prostu za głupi.
– Czemu nie siadamy tam, gdzie zawsze? – zapytała Rose, widząc, że Melody ciągnie ją do pierwszej ławki. – Z przodu będę miała zbyt silną pokusę podłożenia czegoś oślizgłego do szuflady profesora Malfoya.
– Będziesz musiała się powstrzymać, bo nie siadamy dziś z Albusem – warknęła brunetka. Odwróciła się w stronę Scorpiusa, nadal stojącego samotnie przy ich stole, nie bardzo wiedząc co ze sobą począć. – Radziłabym ci usiąść z nami. Twój przyjaciel może być od dzisiaj trochę zbyt zajęty, żeby poświęcać ci czas.
– Jak znam Albusa, to na lekcji eliksirów, będzie poświęcał czas eliksirom, ale co ja tam wiem – rzucił chłopak, lecz widząc spojrzenie Melody, posłusznie zabrał z ławki swoją torbę i usiadł obok Rose w pierwszej ławce.
Oczywiście. Bo tego właśnie jej brakowało, po tej cynamonowej rozmowie. Więcej bliskości Scorpiusa. Więcej tego gorąca, które biło od jego ciała, kiedy…
– Co się dzieje? – zwróciła się do Melody, chcąc skierować swoje myśli na jakiś bardziej przyzwoity tor. – Rozmawiałaś z Alem?
– Ach, tak, wyobraź sobie, że ucięliśmy sobie pogawędkę – powiedziała brunetka cynicznie. – Powiedziałam mu wszystko to, co mi kazałaś, a on na to, że nie ma problemu, bo on absolutnie nie traktuje mnie poważnie i że sam miał mi wspomnieć o tym, że wczorajsze wydarzenie było jednorazowe, bo tak się jakoś złożyło, że od dzisiaj Albus ma dziewczynę. Dziewczynę! Albus! Albus Potter jest w związku z Mary Cholerną Fitzpatrick ze Slytherinu!
Jakby na potwierdzenie tych słów, do klasy wszedł Albus, trzymając za rękę Mary Cholerną Fitzpatrick. Na widok swoich przyjaciół, siedzących w ławce tuż przy biurku, uniósł brwi, chwilę później posyłając nieco oskarżycielskie spojrzenie w kierunku Scorpiusa. Ten w odpowiedzi wzruszył tylko ramionami i posłał mu spojrzenie pod tytułem „Nie mam pojęcia co się dzieje ani jak się tu znalazłem”. Mary pociągnęła Albusa do miejsc na tyłach klasy.
Rose nie wiedziała co myśleć. Wiedziała, że Albus jest nieprzytomnie zakochany w Melody i nie mogło się to tak po prostu zmienić w jeden dzień. Czy zdał sobie sprawę, że ona nie traktuje go poważnie i postanowił ruszyć dalej ze swoim życiem i naprawdę zainteresował się Mary? Rose szczerze w to wątpiła. Nie wiedziała, jaki konkretnie plan ułożył się w pokręconej głowie jej kuzyna, ale wiedziała, że nigdy nie zasugerowałby Melody, że nie ma u niego szans, gdyby nie kryły się za tym jakieś głębsze powody. Możliwe, że chciał wzbudzić jej zazdrość, ale Melody była na to zbyt sprytna i zbyt skomplikowana. Chodziło raczej o pokazanie, jak to nie ma nad nim takiej kontroli, jak jej się wydawało, że może przebierać w opcjach, że to on stoi u steru ich relacji. W dużym skrócie – pokazać Melody, że przegrywa.
Mary Fitzpatrick nie była zbyt sympatyczną ani inteligentną dziewczyną, a jedynym atutem, jaki Rose potrafiła w niej znaleźć, to oczywiście fakt, że była bardzo atrakcyjna. W związku z czym, jeśli rzeczywiście Albus wykorzystywał ją do swoich nikczemnych celów, Rose nie było jej szkoda. Nie przypominała sobie sytuacji, w której Fitzpatrick powiedziała do niej coś miłego.
– Wiedziałeś o tym? – Melody oskarżycielsko wycelowała palec w stronę Scorpiusa.
– Co? – Scopius postanowił udawać, że nie słyszy.
Chwile później do klasy wkroczył profesor Malfoy, ratując go przed dalszą rozmową.
Lekcja przebiegała spokojnie. Pracowali w ciszy, bo żadne z nich nie ryzykowało odezwania się do Melody. Po jakiejś godzinie, Rose zaczęła się nudzić.
– Panie profesorze? – powiedziała cicho Rose. Draco lękliwie podniósł wzrok znad wypracowań, które właśnie oceniał.
– Tak?
– Zastanawiałam się, czy fakt, że Scorpius nie potrafi złapać znicza, fruwającego wokół jego głowy, jest uwarunkowany genetycznie.
Melody nieudolnie spróbowała zamaskować swoje parsknięcie kiepską imitacją kaszlu. Scorpius kopnął Rose pod stołem. Spojrzał na twarz swojego ojca i z zaskoczeniem, po siedemnastu latach odkrył, że Draco ma tik nerwowy. Dolna powieka prawego oka drgała, jak szalona.
– A ja zastanawiałem się, czy fakt, że ty, panno Weasley w ogóle nie potrafisz utrzymać się na miotle, dłużej niż dziesięć sekund, jest uwarunkowany genami twojej matki – powiedział powoli Draco.
Rose uśmiechnęła się do niego radośnie. Lubiła mu dokuczać, ale stawało się to o wiele fajniejsze, kiedy odpowiadał jej tym samym.
– Tylko spytałam pana o opinię – powiedziała. – Po co te złośliwości?
– Akurat ty, Weasley, jesteś odpowiednią osobą, która powinna pouczać ludzi na temat złośliwości – zakpił. – Duma twojego biednego ojca musiała być urażona, gdy okazało się, że nie wszystkie jego dzieci będą czempionami quiddicha.
– Akurat pan, panie profesorze, jest osobą, która najbardziej na świecie przejmuje się dumą mojego ojca – odpowiedziała Rose, w podobnym tonie. – Jesteście przecież tak bliskimi przyjaciółmi.
Draco już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, gdy coś za głową Scorpiusa przyciągnęło jego wzrok.
– Tak, panie Potter? – spytał, lekko zbity z tropu. Uczniowie rzadko zadawali pytania na jego lekcjach, bo bywał nieco… nerwowy, gdy uczniowie czegoś nie zrozumieli za pierwszym razem.
– Mam kilka wątpliwości, i zastanawiałem się, czy pan profesor byłby łaskaw tu podejść i pomóc mi je rozwiać.

– Nie ma za co – mruknął jej do ucha Albus, kiedy szli korytarzem na kolejne zajęcia. Rose właśnie rozmawiała z Mel, kiedy ich kuzyn je dogonił. Brunetka tajemniczo zniknęła. – Powiedziałabyś jeszcze jedno słowo i stałoby się jedno z trojga: zemdlałby, posikał się ze strachu, tudzież stresu, albo by cię zabił.
– Daj spokój – prychnęła Rose. – Dopiero się rozkręcał. Może sobie wmawiać co chce, jestem jego ulubioną uczennicą.
– Mogę cię o cos zapytać? – zagadnął Albus, gdy dotarli do klasy, w której odbywały się zajęcia z transmutacji.
– Mam się bać? – spytała niepewnie Rose, gdy Albus ciągnął ją za łokieć, by ostatecznie posadzić ją w jednej z ławek. – Bo masz wyraz twarzy swojego ojca.
– Wyraz twarzy mojego ojca – powtórzył głucho Albus, unosząc prawą brew. Rose niespiesznie zaczęła wypakowywać pergaminy i podręcznik. – Będziesz uprzejma rozwinąć tę myśl?
– No wiesz. Mina typu: „Przejmuję się za bardzo, żeby mogło mi to wyjść na zdrowie.”
Albus uznał, że nie zniży się do odpowiedzi na tę uwagę.
– Chciałem cię zapytać o Malfoya – powiedział poważnie.
– Którego Malfoya? – spytała szybko Rose, starając się nie pokazać, jak ją to zestresowało. A co jeśli jakimś cudem zobaczył, że rumieniec nie schodził jej z policzków przez całą lekcję eliksirów, tylko dlatego, że Scorpius siedział obok? A jeśli widział, jak podskakiwała lekko, ilekroć noga Scorpiusa przypadkiem musnęła jej udo pod stołem?
– Starszego – odparł Al, a ona odprężyła się nieco. – Jak to jest, że jesteś dzikusem, a jakoś nie masz żadnego problemu z odzywaniem się do Malfoya? Ludzie zaczęli coś zauważać i coraz częściej pytają mnie, czy masz rozdwojenie jaźni. Chciałbym wiedzieć, co im odpowiadać.
– Och. – Rose przygryzła wargę. – To skomplikowane.
– Spróbuję nadążyć.
– Cóż – zaczęła, próbując jakoś ubrać w słowa to wyjaśnienie, które narodziło się w jej głowie. – Wiesz, o tych wszystkich rzeczach, które mówił w szkole do naszych rodziców? O tym co robił w czasie wojny, co się wydarzyło w jego własnym domu, o Dumbledorze…
– Tak Rose, ale on…
– Tak, tak, wiem – przerwała mu szybko Rose. – Był młody, zmienił się, żałuje, blabla… Nie mówię, że w to nie wierze – dodała, widząc, że Albus znowu zamierza coś wtrącić. – Ale kiedy zaczął uczyć w naszej szkole, miałam wrażenie, że nie mogę być wobec niego zwykłą potulną uczennicą. Nie chodzi o to, że miałam w głowie rządze zemsty, bo to nie moja historia, nie znam go, nie mam nic przeciwko niemu… ale z drugiej strony uważałam, że nie może mu być w tej szkole przesadnie lekko. – Uśmiechnęła się niewinnie. – Na pierwszych zajęciach zadał mi jakieś pytanie. Moje myśli w ciągu tych kilku sekund, pędziły tak szybko, że sama ledwo mogłam za nimi nadążyć. Analizowały, co powinnam odpowiedzieć, bo od tego miało zależeć, jak bardzo będzie musiał się ze mną użerać do końca tego roku. No i w końcu z moich ust wyszło coś w tym złośliwie-przyjaznym tonie. I tak już zostało. Zrobił się przezroczysty – dodała Rose, uśmiechając się do swoich wspomnień.
– Jesteś niemożliwa – powiedział Albus, kręcąc głową. – Nie mam zamiaru wyjaśniać ludziom tych bzdur. Będę mówił, że masz rozdwojenie jaźni – zadecydował.
– Proszę cię bardzo. – Rose wzruszyła ramionami. – Wyszłam ze śniadania przed sowami. Przyszło coś do mnie?
– Tak – potwierdził chłopak, wyciągając z kieszeni dwa listy. – Powiedz twoim rodzicom, żeby przestali korespondować za pomocą Świnki. Dobra sowa pocztowa przyleci prosto do ciebie, jeśli nie będzie cię na śniadaniu, a nie do pierwszych znajomych twarzy, które dostrzeże na horyzoncie.
Rose wzięła od niego koperty i przyjrzała się im. Na pierwszej rozpoznała schludne pismo swojej matki. Drobnej kursywy na drugiej nie potrafiła zidentyfikować. Otworzyła list od Hermiony

Kochana Rosie!
Zacznę od tego, że chcę ci bardzo pogratulować miejsca na podium, w tak prestiżowym konkursie! Tak się cieszę, że napisałaś do mnie od razu po powrocie. Byłam bardzo zestresowana, czekając na jakieś wieści o wynikach. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaka jestem z ciebie dumna. Razem z babcią Molly chcemy zorganizować dla ciebie z tej okazji przyjęcie. Odwiedzisz nas dopiero w okresie ferii świątecznych, więc pewnie się zgodzisz, że wtedy będzie najbardziej dogodny termin do świętowania. Babcia chce wiedzieć, czy wolisz tort wiśniowy czy czekoladowy?
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby udało ci się przekazać swojemu bratu trochę zapału do nauki. Zdaje w tym roku SUM-y, a nie interesują go żadne szkolne zajęcia, z wyjątkiem quiddicha. Lilly napisała mi w ostatnim liście, że Hugo zwołuje treningi cztery razy w tygodniu! Oczywiście, jest wykończona, a przecież również ma w tym roku SUM-y. Zwróciła się z tym do mnie, bo przecież nie mogła wyżalić się Harry’emu czy Ginny, bo sama wiesz, że cała ta rodzina, oprócz nas dwóch nie widzi świata, poza tym sportem. Lilly nie ośmieli się przecież narzekać na treningi rodzicom, gdy jej matka jest legendarną ścigającą Harpii z Holyhead.
Czy mogę cię prosić, żebyś poruszyła ten temat, kiedy będziesz miała okazję porozmawiać z bratem?
Jeszcze raz ci gratuluje. Gdy przeczytałam twój list, rozpłakałam się z dumy i wzruszenia, a twój ojciec nazwał mnie wariatką i wyszedł do drugiego pokoju. Twierdził, że zrobił to, bo nie mógł patrzeć na ten pokaz babskiej histerii, ale słyszałam przez ścianę, jak mamrotał coś o jego małej, mądrej córeczce. Kiedy wrócił, jego oczy były podejrzanie zaczerwienione.
Całusy,
Mama.
Ps. Parę dni temu napisał do mnie jakiś chłopiec, którego ponoć poznałaś we Francji. Twierdzi, że bardzo, bardzo się polubiliście i bardzo chce kontynuować znajomość, kiedy przeprowadzi się do Londynu i pyta czy jako matka, nie mam nic przeciwko temu, żeby otaczał moją wspaniałą córkę przyjaźnią i opieką. Co za kulturalny, młody człowiek! Dlaczego nic mi nie powiedziałaś o tym chłopcu? Nie mogę się doczekać, aż go do nas przyprowadzisz!
PPS. Rosie, skarbie, tu tata. Kim jest ten chłopak? Twoja matka może mówić sobie co chce, JA absolutnie nie będę stał z boku i patrzył, jak jakiś obcokrajowiec zawraca głowę mojej córeczce. Jesteś na to za mądra, nie potrzebujesz chłopaka w swoim życiu! Zawsze chciałaś skupić się na karierze, prawda? Osobiście uważam, że najrozsądniej będzie zacząć randkować dopiero, jak skończysz trzydzieści lat. To odpowiedni wiek. Kocham cię, tata.

Rose szybko odłożyła list i drżącymi rękami rozerwała drugą kopertę, spodziewając się co w niej znajdzie.

Najdroższa Rosie Weasley!
Mam nadzieję, że pierwsze tygodnie po powrocie do Hogwartu mijają ci przyjemnie. Wiedz, że ciągle o tobie myślę i nie mogę doczekać się naszego spotkania w wakacje. Napisałem już do twojej matki, żeby nie była zaskoczona faktem, że masz nowego przyjaciela. Odniosłem wrażenie, że nie posiadasz zbyt wielu. Dosłownie dzisiaj rano otrzymałem od niej odpowiedź! Zaprosiła mnie na kolacje, do twojego domu rodzinnego, gdy tylko się przeprowadzę, żeby mogła mnie poznać. Przemiła kobieta!
Jak ci się układa ze Scorpiusem? Daj znać, jak już będzie po wszystkim. No już, już, nie wściekaj się, tylko żartowałem.
Na zawsze twój,
Marco.

W myślach Rose panował kompletny chaos. Nie wiedziała, co właściwie ma ochotę zrobić najbardziej: zwymiotować, skoczyć przez okno, zabić Marco czy może walić głową w ścianę.
Jak on śmiał napisać do jej matki i podstępem skłonić ją do myślenia, że coś ich łączy? I co uzyskał? Zaproszenie na cholerną kolację! Co za tupet! Przecież ona, Rose, nie powiedziała absolutnie nic, co mogłoby wskazywać na to, że ma ochotę na kontynuowanie tej znajomości! Odkąd widziała go po raz ostatni, zdążyła całkowicie wymazać tego dziwaka ze swojej pamięci, a on pisał do niej tak, jakby przysięgli sobie przyjaźń aż po wieki.
Dreszcze chodziły po całym jej ciele. Była przerażona. Co miała teraz zrobić? Jakiś człowiek próbował się do niej zbliżyć. Absolutnie wbrew jej woli. Czy powinna napisać mu, żeby się odczepił? A może lepiej będzie go zignorować? I co powiedzieć Hermionie? Że jakiś psychol z Beauxbatons nie wziął leków a potem wyobraził sobie różne rzeczy z jej udziałem? O słodki Voldemorcie.
– Co ma znaczyć „Jak ci się układa ze Scorpiusem?” – zapytał zdziwiony Albus, który, jak właśnie uświadomiła sobie Rose, cały czas czytał jej przez ramię. – Rose, kim jest ten Marco? Który, notabene, deklaruje być na zawsze twój. – Zachichotał.
– Nikt cię nie nauczył, że nie należy czytać prywatnej korespondencji? – mruknęła Rose. Nawet nie miała siły się kłócić o swoją prywatność. Ten przeklęty list wywołał nieodwracalne zmiany w jej psychice. Co tu się dzieje? –To jakiś psychol. Wymyślił sobie równoległy wszechświat.   – Potrząsnęła głową, odganiając się od tych myśli. Nie będzie teraz się nad tym zastanawiać. Zajmie się tym jutro. Nie musi odpisywać natychmiast. Nie musi histeryzować. W końcu nie miała na nazwisko Potter.  – Opowiem ci o wszystkim jutro, dobrze? Najpierw zajmijmy się sprawą Melody.
– Co z nią? – zapytał Albus, a Rose zauważyła, jak ścięgna na jego żuchwie wychodzą na wierzch. Zacisnął szczękę tak mocno, że prawie słyszała zgrzytanie zębów.
– Masz zamiar robić coś w jej sprawie?
– Nie wiem o czym mówisz – stwierdził Al. – Jestem teraz z Mary. Mel to świetna przyjaciółka, ale moje uczucia to przeszłość. Nie będę się do niej umizgiwał.
– Mam pomysł, jak możesz ją poderwać – powiedziała Rose, z udawanym entuzjazmem. – Mógłbyś zabrać ją do osiemnastego wieku, kiedy to słowo nadal było używane.

***

Scorpius. Scorpius. Malfoy. Scorpius.
Rose nie mogła spać. Miała wrażenie, że wszystko – jej włosy, pościel, piżama – pachnie cynamonem. Było to niedorzeczne, ale kompletnie nie potrafiła sobie z tym poradzić.
Gdy tylko zamykała oczy i próbowała odpłynąć, obrazy nawiedzały jej myśli. Jego dłonie, na jej ciele, wszędzie. Jego miękkie usta, których dotyk na swojej szyi, pamiętała aż za dobrze. Jej własna ręka, zaplątana w jego jedwabistych włosach. Jego silne ciało, przyciśnięte do niej. Jego palce, zaciskające się na jej udzie. Jego kciuk, wycierający cynamon z jej ust, które łaskotały ją na samo wspomnienie. Jedynym sposobem, na zatrzymanie tego łaskotania, jaki przychodził Rose do głowy, było...
Była z siebie bardzo, bardzo niezadowolona.
Spróbowała myśleć o nauce, mając nadzieję, że znudzi ją to wystarczająco, żeby przywołać sen. Ale na hasło „nauka” jej umysł przywoływał wspólne powtarzanie materiału z transmutacji, przed konkursem. Pod jej powiekami pojawiał się obraz, na którym rozleniwiony Scorpius opierał głowę na ręce, a na twarzy chłopaka gościł ten pociągający, przekrzywiony uśmiech. Rose miała ochotę wyciągnąć dłoń i chociaż dotknąć dołeczka, który pojawiał się w jego prawym policzku. Za blondynem było okno, z widokiem na zachód słońca. Blask, wpadający do pomieszczenia sprawiał, że jego, już i tak jasne włosy, wydawały się świecić.
Rose nie potrafiła poradzić sobie z tymi natrętnymi wizjami, więc zrobiła to, co każdy dojrzały i odpowiedzialny człowiek zrobiłby na jej miejscu.
Wygrzebała się z łóżka, narzuciła pelerynę na piżamę i wślizgnęła się do sypialni chłopców z siódmego roku, po czym ze świeżo skradzioną (ehm, pożyczoną) mapą Huncwotów pod pachą, wymknęła się z wieży Gryffindoru.
Popełniła jeden podstawowy błąd. Zerknęła na mapę tylko kilka razy, sprawdzając czy nikt nie czai się za zakrętami, które pokonywała. Gdy dotarła do krętych schodów, stuknęła różdżką w mapę, mrucząc „Koniec psot”.
Wdrapanie się na sam szczyt Wieży Astronomicznej zajęło jej dobre dwadzieścia minut. Aktualnie nie miała najlepszej kondycji, bo… Nie, nie ma co owijać w bawełnę. Rose nigdy nie miała najlepszej, a nawet przyzwoitej kondycji.
Pełna nienawiści do wszystkich schodów świata, postawiła pierwszy krok na balkonie i zamarła.
Na środku stał fotel. Niewątpliwie wyczarowany, bo raczej nikt nie miał powodu, by trzymać tak bogato wyszywanego, miękkiego i ogromnego fotela na szczycie Wieży Astronomicznej. Przypominał bardziej tron, niż zwykły mebel salonowy. Znad oparcia wystawała schludnie uczesana, biała czupryna, której nie sposób było nie rozpoznać.
Rose planowała najciszej, jak tylko potrafi, rzucić się do ucieczki, ale zdążyła zrobić tylko jeden krok w tył, gdy Profesor Malfoy, się odezwał powodując tym samym, że krew zamarzła jej w żyłach.
– Panno Weasley, co panią tu sprowadza o tak niedorzecznej porze? – zapytał, choć nie odwrócił się, by na nią spojrzeć.
– Ma pan oczy z tyłu głowy? – odważyła się spytać, po chwili milczenia. Zaśmiał się, jednak zrobił to tak cicho, że zabrzmiało bardzo chłodno.
– Sapałaś tak głośno, że słyszałem cię połowy schodów – powiedział.
– A skąd pan wiedział, że to ja? – Rose zmarszczyła brwi. – Nie sądzę, żeby moje sapanie było aż tak charakterystyczne.
– Pomiędzy te sapnięcia, udało ci się wpleść kilka wyjątkowo wyszukanych przekleństw – zauważył Draco. – Nie znam drugiej osoby, która miałaby tak irytująco wysoki głos.
– Dostanę szlaban? – mruknęła, podchodząc do jego fotela. Różne rzeczy cisnęły się jej na usta, ale uznała, że nie powinna pogarszać swojej sytuacji. Gryzła się uporczywie w język i stanęła przy nauczycielu ze spuszczoną głową, starając się przywołać na twarz wyraz Skruchy Absolutnej.
– Nie dzisiaj, panno Weasley – powiedział Draco, patrząc na nią poważnie. – doprowadzasz mnie do szału, ale mam u ciebie dług. Nie jest to stosowne, żeby nauczyciel faworyzował w szkole swojego syna, ale nie jestem idealny. Pomogłaś mi uniknąć skandalu, więc zapomnę, że cię tutaj widziałem.
Rose przez chwilę wpatrywała się w niego z zaskoczeniem. Milczeli przez jakiś czas, po czym Draco spojrzał na nią wyczekująco.
– Co pani tu jeszcze robi? – zapytał. – Bo jeśli będę cię tu widział dłużej, pamięć może mi się poprawić.
Rose „pogrzebała” nogą w podłodze i spojrzała na niego niepewnie.  
– Zajął pan moje miejsce.
Draco uniósł brwi tak wysoko, że prawie zniknęły pod jego włosami.
– Co proszę?
Rose przestąpiła z nogi na nogę, wzięła głęboki wdech i spojrzała na niego poważnie.
– To – zaczęła i z ręką wyciągniętą do przodu wskazała na cały balkon – jest moje miejsce. Przychodzę tutaj, gdy nie mogę zasnąć. Jeśli nie oczyszczę głowy, nie będę w stanie pójść spać.
– W życiu nie słyszałem większej niedorzeczności – prychnął Draco. – Dla twojej wiadomości, panno Weasley, to jest moje miejsce i to ja przychodzę tutaj rozmyślać. Poza tym, byłem tu pierwszy – dodał, a Rose usiłowała nie parsknąć śmiechem, gdy dotarło do niej, jak bardzo jej nauczyciel przypomina teraz małe dziecko, walczące o huśtawkę. – Co za tupet! Oferuję ci, że przymknę oko na twoje wykroczenie, a ty, zamiast udać się grzecznie do swojej wieży, domagasz się udostępnienia miejsca medytacji!
– Z całym szacunkiem, panie Malfoy – powiedziała Rose, uśmiechając się niewinnie – ale śmiem twierdzić, ze za ukrywanie poważnych przewinień swojego syna, w przypadku nauczyciela, który z założenia powinien być bezstronny, obowiązują poważniejsze konsekwencje, niż za wałęsanie się nocą po zamku. – Wzruszyła ramionami. Draco zacisnął szczękę. – Poza tym, nie domagam się udostępnienia mi czegokolwiek – dodała ugodowo. – Po prostu uczciwie pana ostrzegam, że również tutaj będę.
Przez kilka minut mierzyli się wzrokiem, po czym Draco westchnął ciężko i wyciągnął różdżkę z kieszeni. Machnął nią i jakieś dwa metry obok niego pojawił się drugi, identyczny fotel.
– Jedno słowo, a… – mruknął jeszcze, ale Rose nie usłyszała końca tego zdania, bo wymamrotał je naburmuszony pod nosem.
Zignorowała go i rozsiadła się wygodnie w fotelu. Spojrzała w niebo i, jak zwykle, próbowała szukać najpopularniejszych konstelacji. Nie zrażał ją fakt, że w całym swoim siedemnastoletnim życiu, jedyne co udało jej się zidentyfikować to Wielki Wóz, co również nie obyło się bez pomocy Albusa. Mimo to, szukanie tych bzdur na niebie, dziwnie ją relaksowało, nawet jeśli była w tym beznadziejna.
Żadne z nich nie odezwało się już ani słowem.
______________________________
Woah! To najdłuższy rozdział, który się pojawił i jestem z niego umiarkowanie zadowolona :) Przepraszam za długą przerwę, ale wiecie, jak to jest :C Nowa praca, studia, nieumiejętność pogodzenia się z faktem, że trzeba pracować, studiować i robić milion innych rzeczy…
Mam nadzieje, że zbiorę się do kupy i na następny nie będziecie musieli tyle czekać.
Bardzo dziękuję Hope Stevans, Devirose, Aryi, Ann i Księżniczce Półkrwi za cudne komentarze ;* I pozdrawiam wszystkich, którzy czekali na nowy rozdział! <3
Czekam na wasze opinie, dajcie znać co myślicie.
I zostawiam was z tym cudnym Scorose’owym fanartem


Pozdrawiam!

33 komentarze:

  1. W końcu doczekałam się rozdziału :D i to jeszcze jakiego :P świetny i cudowny w całości... Nie przypuszczałam ze Marco sie jeszcze pokarze i to jeszcze w taki sposób 😂 nadal śmieje sie z jego listu do Rose :D i ostatnia scenka z Draco <3 Choć chciałabym więcej Rose i Scorpiusa ;)
    Czekam na nexta
    I życzę
    Duuuuuużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się ze ci się podobał :D no cóż, najwyraźniej Marco potrafi zaskoczyć; p Nie martw się, scenki Rose i Scorpiusa jeszcze nadejdą ;)
      Dziękuję bardzo za kom i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Witaj! :)
    Doskonale Cię rozumiem. Zaczęłam nową pracę, szukam stancji, mam ochotę przeprowadzić się do większego miasta, a przy tym staram się pisać i czytać książki, blogi, zaraz dojdą seriale... Urwanie głowy. Dlatego chciałabym przeprosić za ewentualne nie skomentowanie wcześniejszych rozdziałów, ponieważ zapewne tak było.

    Spodobał mi się fragment dotyczący rozmowy Scorpiusa z ojcem. Czasami odnoszę wrażenie, że Draco w twojej opowieści zachowuje się jak zagubiony człowiek. Denerwuje się na lekcjach, gdy Rose robi mu na złość. Godzi się ze zdaniem Astorii, chociaż w przeszłości zapewne byłby zbyt dumny, by się na to przyznać. A mimo to potrafi się zachować jak arystokrata.
    Pozwolisz, że zacytuję twoje zdanie? :D
    "Ale kiedy następnym razem ktoś powie coś, co tobie się nie spodoba, zastanów się przez kilka sekund, na jakim poziomie intelektualnym jest ten człowiek, dobrze?" - Myślę, że takie zdanie wypowiedział, by młody Draco, jeszcze za czasów szkoły. Mój ulubiony fragment ich rozmowy ;)

    Bardzo dobrze opisałaś scenę między Scorpiusem, Rose, a cynamonową inspiracją ;) Mam nadzieję, że w końcu przyznają się do swoich uczuć. Z daleka widać, że ciągnie ich do siebie.
    Pozostaje tylko czekać na dalszy rozwój wypadków.

    Jeśli chodzi o Marco, tak? O ile mnie pamięć nie myli, Rose nie miała zamiaru utrzymywać z nim bliższych kontaktów. Napisanie do jej matki, było sporym przegięciem. Coś jak naruszenie osobistej przestrzeni. Nie chciałabym mieć takiego przyjaciela, chłopaka.

    Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny oraz czasu.
    Pozdrawiam, Equmiri ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera, ma rację! Teraz wracają wszystkie seriale - będzie jeszcze mniej czasu! Xd I nie ma sprawy, że nie zawsze komentujesz - to ze czytasz jest o wiele ważniejsze ;)
      Draco właśnie jako taka osoba mi się widzi-zagubiona, fajnie ze to zauważyłaś.
      Mialam nadzieje ze cynamonowa scenka się spodobała, bo cynamon zostanie z nami na dłużej ;D
      Marco sam w sobie jest jak jedno, wielkie przegięcie :D
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  3. Jak zwykle miaaaaazga! Scorpius = <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początek błędy (wyłapałam ich dosłownie kilka)
    - siadając na fotelu, w pokoju swojego ojca. - zbędny przecinek;
    - co teraz będzie, ze słynną reputacją Malfoyów Wszechmogących? - też zbędny przecinek; notabene świetne określenie - Malfoyowie Wszechmogący! :D
    - zostało uwzględnione, jako drugie - bez przecinka :)
    - gdzieś tam było to nadaj zamiast nadal :p
    I porozwalały Ci się komentarze!

    A rozdział był bardzo ciekawy! Przede wszystkim rozbawiła mnie rozmowa Draco i Scorpiusa; podejrzenia o homoseksualizm? Aż się zakrztusiłam! Ale wymyśliłaś. Coraz bardziej zaczynam lubić Draco - jednak nie jest taki okropny jak go malowałaś. Czasami mam wrażenie, że nie do końca wie, co robi w tej szkole i jest tam jakby dla syna, żeby go w jakiś sposób chronić przed złośliwościami.
    Mam wrażenie, że Scorpius coraz bardziej dorasta do uczucia jakim darzy Rose i zastanawiam się, kiedy ona to zauważy. Niewątpliwie Scorpius zasugerował jej, że nie jest ona jedynie koleżanką czy przyjaciółką.
    I smutny wątek Mel i Albusa - mam nadzieję, że im wyjdzie i Albus się ogarnie!
    Marco wrócił i namieszał! Jestem ciekawa jak Rose z tego wybrnie i czy nie przepaści uczucia Scorpiusa!
    Wątek Draco i Rose jednak nigdy mi się nie znudzi! On jest złośliwym i nielubianym nauczycielem, a ona jest jego uczennicą i lubi go wkurzać, i nie do końca mu ufa bo ciągnie się za nim jego przeszłość. Mam wrażenie, że Rose właśnie ze względu na to jest dla niego taka.

    Gratuluję nowej pracy! Powodzenia! Bardzo mi miło, że mnie uwzględniłaś w podziękowaniach! <3
    Pozdrawiam gorąco i trzymaj się!
    Devi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje preblemy z interpunkcją nigdy się chyba nie skończą ;( jeszcze w prehistorycznych czasach gimnazjalnych moje wypracowania wracały od nauczycielki całe czerwone, od dopisanych i wykreslonych przecinkow xd
      Ja też lubię Draco - ogólnie Lubie o nim pisać i chyba właśnie dlatego nie potrafiłam mu odmówić własnego wątku w tym opowiadaniu :D
      Właśnie miałam nadzieję, że wyłapiecie tę aluzję Scorpiusa - brawo ty! :D
      Wgl w końcu dodałam wczorajsz-dzień do linków, mam nadzieje ze nie masz nic przeciwko ;)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! ;*

      Usuń
    2. Ten jeden raz wybaczę :P wiesz! nawet nie zauważyłam, że nie było :P
      A i ja się pochwalę - w środę mam egzamin teoretyczny na prawko, więc trzymaj kciuki!
      Ha, uważnie czytam :)

      Usuń
  5. Inspirowałam się tym artem przy pisaniu dziesiątego rozdziału na Tańcu! To prawda, jest genialny. <3

    A opowiadanie czytam na bieżąco, tylko ostatnio brakuje mi weny do komentarzy, wybacz. Nie umiem tego robić, ale obiecuję, że napiszę Ci kiedyś coś bardzo porządnego. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, fanart jest cudny <3
      Bardzo się ciesze ze czytasz, nawet nie wiedziałam, milo ze dajesz znać ;)

      Usuń
    2. Przecież komentowałam pod najstarszymi rozdziałami, jeśli dobrze pamiętam. :D

      Usuń
    3. Tak, ale potem już nie, więc pomyslalam ze po prostu ci opko nie podeszło :D

      Usuń
  6. Hej.
    Uwielbiam Twojego bloga <3 pisałam Ci to już?
    Scorpius gejem xD Interesująca teoria zwłaszcza, że lubi cynamon :p
    No i gdzie Melbus? :) Chociaż czuję, że taktyka Ala ma rację bytu z Panią "muszę być najlepsza" :p
    Co do Marco to... niech ją Scor obroni przed natrętem. Jak można dziewczynie, którą się ewidentnie podrywa napisać, że nie ma zbyt wielu przyjaciół?? WTF?? Serio?? Eh nie mam do gościa cierpliwości. Za to wspólne miejsce do medytacji Rose i Draco? hmm... dobrze, że potrafi znaleźć z teściem kompromisy :p
    Czekam na kolejny rozdział <3
    Luella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah dziękuję <3
      A to przepraszam bardzo, cynamon jest gejowski?! ;D
      No i w końcu ktoś przynaje racje Albusowi! Jasne, że ma rację bytu xd nie martw się, przyjdzie czas na Melbusa; )
      Wiadomo, z teście trzeba się dogadywac xd
      Dziękuję za komentarz ;***

      Usuń
  7. Shit. A ja musze przestać je najwyraźniej pisac z komórki,bo jakims cudem przeszłam na rozdział dziewiąty i tam skomentowałam dziesiątkę :*w każdym razie to tam znajdziesz moje wynurzenia na temat tego rozdziału :*
    (niezaleznosc-hp.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A,zapomniałam tam Dodać o Marcu.moze i Scorpius miał nosa z tymi swoimi zamiarami.ma ten Hiszpan tupet,nie powiem.

      Usuń
    2. Odniosę się w tym komentarzu tez do tego, co napisałaś mi odnośnie dziesiątki pod dziewiatka, żeby już tego wszystkiego nie rozbijać xd
      Postaram się trochę odnosić do starszego pokolenia i ciesze się ze twoim zdaniem Draco mi wychodzi :D z resztą, będę musiała o nich pisać - w końcu czym jest scorose bez tradycyjnego darcia szat między Draco i Ronaldem?! Xd
      Nie sposób nie lubić twoich komentarzy, kiedy w każdym zdaniu widać, jak dokładnie czytasz :D
      Albus miał dziewczynę wcześniej, bo przewidział  co powie Melody, zwłaszcza jak wspólnie ze Scorpiusem doszli do wniosku ze jest kretynem :D
      Dziękuję za cudny komentarz i pozdrawiam ;*

      Usuń
    3. Albus za dużo przewiduje na mój gust:D. Czekam na scenę Draco vs Ron

      Usuń
    4. na Niezależności pod świezo dodaną notką znajdziesz niespodziankę :D zapraszam

      Usuń
  8. Tak sobie siedzę, czytam i przypomina poprzednie rozdziały, i do jakiego wniosku dochodzę...? Otóż wcześniej uwielbiałam sceny typowo Scorose'we wiesz, sam na sam, jakieś dwuznaczne sytuacje i oczywiście gra słów miedzy nimi ;-). Teraz mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że ten rozdział należy do Dracon'a i Rose. Nawet cynamon ;-) nie przebije sceny z identycznymi fotelami, a może raczej... tronami? Coś mi się wydaje, że Rose całkiem nieźle dogadałaby się z Dracon'em gdyby tylko czasami odpuściła sobie zgryźliwe uwagi. Według mnie wiele ich łączy i mają wręcz identyczne charaktery, oboje są nieodgadnieni, nie pozwalają się zbyt dobrze poznać, zawsze w czasie zagrożenia przyjmują maskę, ale oboje też mają jedną słabość... Scorpius'a. :-D
    Czekam na więcej (Scorose'a i nie wiem jak ich nazwać "Dracose" czy "Roscon" czy może jeszcze inaczej :-P)
    Pozdrawiam,
    Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mam nadzieję, ze jednak Scorose nadal trochę lubisz? :D
      Ja osobiście bardzo lubię pisać o relacji Dracose (tudzież Roscona xd), wiec ciesze się, że ci się podoba :D
      A może to z gryzie uwagi sprawiają, że się z nim dogaduje? Zobaczymy, zobaczymy... xd
      "ale oboje tez maja jedna słabość... Scorpius'a." - cholera, sama bto tego lepiej nie ujęła, dobrze powiedziane :D
      Dziękuję za komentarz!
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Oczywiście, że nadal uwielbiam Scorpius'a :) chyba nic nie zmieni mojej sympatii do niego. Zapomniałam jeszcze wspomnieć o Marco. Osobiście myślałam, że sobie odpuści po tej scenie pod drzewem, ale jak widać twardy z niego zawodnik ;). Zobaczymy czy dojdzie do jakiejś konfrontacji Scorpius - Marco :D
      Pozdrawiam i czekam na next'a :*
      Ann

      Usuń
  9. Przepraszam, że tak późno, ale wyjazd, powrót, ogarnięcie wszystkiego... ale w końcu mogę poświęcić chwilę na przyjemności :)) Rozdział świetny rozmowa ojca z synem... bezcenne :") Jestem mega ciekawa jak potoczy się relacja Albusa i Mel, no i czekam na więcej Scorpius'a i Rose <3 I jeszcze ten Marco, chyba go nie lubię i czuję, że jeszcze namiesza Noo i to chyba tyle... :)) byle do następnego ^^ Dziękuje, że jestem tam na dole :D, życzę dużo weny i pozdrawiam gooorąco(bo u mnie strasznie zimno) :** Ps. Udało mi się obejrzeć filmik :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne ze komentujesz, nie ważne kiedy :D ciesze się że rozdział ci się podobał ^^ u mnie też zimno ; (
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;*
      I jsk die filmik podobał? ;)

      Usuń
  10. O kurczę, wielkie dzięki za dedykację! <3
    To uczucie, kiedy wchodzisz na bloga bez większych nadziei, a tam długi, świeżutki rozdział! xD
    Od razu powiem, że to chyba jeden z moich ulubionych (możliwe, że pisałam już to samo pod innymi rozdziałami, ale co poradzę na to, że większość jest świetna,a reszta tylko niewiele gorsza? xD)
    Nie policzę ile razy w ciagu czytania twojego bloga parskałam, krztusiłam się czy chichotałam, nie mówiąc o uśmiechaniu się pod nosem :D
    Draco jako nieprzesadny fan światła w przeszłości xddd
    Taktyka powaznego Malfoya-ojca mnie rozwaliła.
    Ten moment, kiedy Scorpius powiedział o przyczynie bójki i Draco sie wzruszył, był taki kochan :D A komentarz Malfoya starszego dotyczący pozoimu intelektualnego iście ślizgoński ;)
    Dywagacje Dracona na temat orientacji Scorpiusa było uroczo niezręczne. Aż się dziwię, ze młody Malfoy nie chciał mu zrobić na złosć i nie powiedział,że ejest gejem. Chociaż to byłoby już poważniejsze xD A plany Mirandy na przyszłość są naprawdę ciekawe :D
    Ach, scena Scorose jak zwykle bajeczna <3 (chociaż moją ulubioną póki co i tak jest ta z ogrodów Beauxbatons :D). I bardzo podoba mi się wytłumaczenie, dlaczego akurat Melbus, a nie Alody. Rzeczywiście, Mel by nie zniosła, gdyby była druga xD Btw, Melody przypomina mi trochę mnie samą ;D Też często bardzo rywalizuję i nie mogę być gorsza xD
    Rozczuliła mnie zaskakująco szybka odpowiedź Scora na pytanie Rose dotyczące syuacji Albusa. Hmmm, doprawdy zdumiewająco błyskawiczna xddd
    "Mary Cholerna Fitzpatrick"- naprawdę świetnie ujęte, Melody :D I powiem, że nie doceniałam Pottera. Nie spodziewałam się, że zapatrzony jak cielę w Mel, będzie zdolny do takiej szatańskiej zagrywki. Ogromny plus! :D Może Mel wreszcie zrozumie, że Melbus to życie? xD
    I znowu-kiedy przeczytałam odzywkę Rose do Dracona eliksirach, o uwarunkowanym genetycznie braku zdolności do złapania znicza, to się zakrztusiłam ze śmiechu xD Naprawdę, kiedyś czytanie twojego bloga przypłacę życiem xddd Ale Malfoy przynajmniej zripostował ;D Czekam na więcej takich scen!
    "– No wiesz. Mina typu: „Przejmuję się za bardzo, żeby mogło mi to wyjść na zdrowie.” " - ach, ta Rosie... ;D
    Ale idiota z tego Marco (Marca? nie wiem jak odmienić xD). W dodatku nachalny. Jednak może być z nim naprawdę dużo śmiesznych sytuacji. A co dopiero jak spotkają się ze Scorpiusem! ;D
    " – Mam pomysł, jak możesz ją poderwać – powiedziała Rose, z udawanym entuzjazmem. – Mógłbyś zabrać ją do osiemnastego wieku, kiedy to słowo nadal było używane." - świetne! xddd
    Cała scena na wieży urocza! I jeszcze ten szantaż Rose!
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
    Pozdrawiam iżyczę weny1 ;)
    ~Arya ;D
    PS Cudny fanart <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah to właśnie miło że tak piszesz, bo to znaczy, że jest coraz lepiej :D
      I fajnie że zauważasz te drobne wstawki, które chcę, żeby były zabawne, milo widzieć ze jednak nie jestem odosobniony w swoim specyficznym poczuciu humoru :S
      Ja też czasem trochę przypominam Melody, ale bardziej w kwestii organizacyjnej pedanterii życiowej, w innych kwestiach bliżej mi do niezręcznej Rose xd
      No właśnie, Albus dobrze kombinuje! To Mel musi się ogarnąć, bo, dokładnie, Melbus to życie xd
      Malfoy przynajmniej może poćwiczyć riposte, dzięki Rosie :D
      A śmiesznych sytuacji z Scorpiusem i Marco z pewnością się doczekasz ^^
      Cieszę się że rozdział się podobał i dziękuję za komentarz; *

      Usuń
  11. Jezu, jaki długi rozdział. xD
    I jezu, jak długo mnie nie było. :(
    Rozmowa Scorpio z ojcem mnie rozwaliła. Ni spodziewałam się, że Draco będzie się tak martwił o swojego syna. Jak wystrzelił z tą orientacją, to prawie padłam. XD
    A te sytuacje z Rose takie słodkie i urocze. <3 Ach, myślałam, że coś już, ale nieee, za szybko by było, co? :D
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Och, nie! Ten mój głupi Internet skasował mi mój komentarz! ;/
    No nic, postaram się go na nowo odtworzyć.

    Rozmowa Dracona i Scorpius bardzo mnie powaliła xD Och, chcę jak najwięcej scen z tę dwójką xD Choć, swoją drogą smuci mnie takt, że ich relacja jest taka dziwna. Z tego co pamiętam, Draco starał się wychować syna na najlepszego człowieka od siebie, a co za tym idzie - ich relacje powinny być cieplejsze. Ale cóż... najwidoczniej tylko u mnie Scorpius dogaduje się z Draconem - że u mnie główną postacią do zburzenia rodzinnej malfoyowskiej rodziny od zawsze był Lucjusz którego wręcz nie mogę znieść!
    Ale dość o mnie i moich fascynacjach rodziną Malfoyów xD
    Ok, jak Draco mógł pomyśleć, że Scorpius może być gejem! Ach, i jeszcze taki zaślepiony na Mirandę, heh xD Nie mogę pojąć, jak do tej pory Draco nie zorientował się, że jego syn zwrócił uwagę na jego "ulubioną uczennicę".
    A propo, ta scena na Wieży Astronomicznej wydawała się bardzo wysoce niestosowna... Jeszcze pójdzie plotka, że Rose interesuje się Draconem, a nie Scorpiusem - a tego w żadnym wypadku nie możemy dopuścić!
    I tak, jestem dumna z Albusa, że postawił Mel w niezręcznej sytuacji. Że daje jej popalić i pokazuje, kto tu tak naprawdę rządzi! xD Brawo, brawo :D
    Och, i ten wkurzający Marco! A tak czułam... czułam, że ten drań jeszcze się pojawi. Kurczę, oby jak najszybciej Rose załatwiła sprawę z tym jej prześladowcą - powinni to zgłosić do Biura Aurorów i zakazać Hiszpanowi zakazu zbliżania się do niej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, doceniam, ze go odtworzyłaś, wiem jak to jest jak internet się na ciebie wypnie i musisz pisać drugi raz to samo... brr
      Draco stara się wychować syna na lepszego człowieka, ale ciągle zmaga się z uprzedzeniami, na których sie wychował. A relacje właśnie z jego strony są ciepłe, to Scorpius tutaj zawala sprawę. Ach młodzież xd Ja też nie cierpię Lucjusza ;/
      Scorpius dobrze sie kamufluje, Ro zresztą też :D
      Ojej, mam nadzieję, że sceny Draco-Rose nie będą ci sie później wydawać niestosowne. Staram się stworzyć im specyficzna relację ale ciężko mi jest czasem nią tak balansować, zeby czytelnik nie odnosił takiego wrażenia jak ty. absolutnie nigdy nikt nie pomysli, że Rose i Draco się sobą interesują xd takie międzypokoleniowe romanse zawsze mnie z jakiegoś powodu bardzo odrzucały :D
      Sprawa z Marco trochę sie pociagnie, ale z tym zakazem zbliżania to całkiem niezły pomysł! :D

      Usuń
  13. Od czego by tu zacząć? Wyprowadzasz dialogi na wyżyny wyżyn, droga Lithine. Rozmowa Scorpiusa z ojcem i te podejrzenia... ach, piękno w całej jej prostocie. I mimo że Rose poważnie mnie zraziła swoją mniejszą sympatią do pierwszej trylogii Gwiezdnych Wojen, muszę przyznać, że jej się po prostu nie da nie lubić.
    Co do pokrętnych dróg Albusa, mam jakieś podejrzenia, ale wolę je zachować dla siebie. Dzielenie się tego typu przypuszczeniami może być niebezpieczne... To, oczywiście, nie jest żadna oznaka "przejmowania się", w końcu nie mam na nazwisko Potter. Chociaż, nie przeszkadzałoby mi, gdybym je miała.
    Wraca Marco, za którym zbyt nie przepadam, ale dodaje wszystkiemu takiej nutki bezpośredniości i prowokuje te myśli Rose, które trafiają mi prosto w serce.

    Zabierając się za rozdział numer... następny, pozdrawiam serdecznie

    Vi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż sie rumienię, jak czytam te komplementy o dialogach :D A Rose wiekszą sympatią darzy pierwszą trylogię tzn tę starszą, zeby było jasne :D Co do jej osobowiści zdania są podzielone, ale mi zawsze miło czytać, że nie da się jej nie lubić :D
      No cóż, MArco nie jest postacią do lubienia, tylko do robienia zamieszania więc wszystko jest okej :D

      Usuń
  14. Tak bardzo wkręciłam się w to opowiadanie, że wykorzystuje każda chwilę jak zostaje sama i czytam!
    Rozmowa Scora i ojcem to mistrzostwo, Draco nawet nie wie, jak bardzo się pomylił! :D Tekst z zepsutym radarem mnie rozbawił!
    Marco bardzo, ale to bardzo przegina. Na miejscu Rose chyba spakowałabym sie i uciekła jak najdalej. Chory człowiek.
    Widze, że Albus próbuje wyjsć z tego wszystkiego z twarzą, ale mocno średnio mu to wychodzi, moze sobie udawać ile chce :D
    No i mam nadzieje, ze Rose złapie jakis fajny kontakt z Draconem!
    Pozdrawiam, Mary :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się cieszę, że opowiadanie cię wkręciło <3
      Super, ze podobała ci się rozmowa Draco i Score'a. Senior już niedługo sie domyśli, jak bardzo się pomylił :D
      A Marco właśnie ma wzbudzać niechęć, więc reakcja prawidłowa xd
      Al stąpa po cienkim lodzie, ale z taką osobą jak Mel, może mieć to rację bytu :D Mam nadzieje że relacja Draco i Rose cię nie rozczaruje ;)
      Dziekuję za komentarz i pozdrawiam! ;*

      Usuń

I jak wrażenia? :) Podziel się w komentarzu!

Najfajniejsi ludzie na świecie