poniedziałek, 19 grudnia 2016

[13]"Zabierz moją rękę, Rose."

Rose wdrapała się na Wieżę Astronomiczną, owijając się szczelniej kocem. Był drugi tydzień grudnia, a mroźne powietrze szczypało ją w policzki. Jeszcze nawet nie wyszła na zewnątrz, a już dygotała z zimna. Mimo wszystko, postanowiła machnąć ręką na swoją nienawiść do niskich temperatur we wszelakiej postaci. Czego to człowiek nie robi, żeby trochę oczyścić myśli?
– Panna Weasley – mruknął niezadowolony głos. – Poprawia ci się kondycja, tym razem prawie nie słyszałem twojego dyszenia.
Rose uniosła wzrok i pokręciła z rozbawieniem głową, widząc że „tron” profesora Malfoya „ewoluował” od ich ostatniego spotkania. Nauczyciel nie tylko dodał nowe zdobienia na całej powierzchni fotela, ale również dołączył grube, zielone poduszki na oparciach na łokcie i plecy.
– A panu poprawiły się umiejętności w dziedzinie transmutacji – zauważyła Rose. – Pański fotel wkroczył na nowy poziom snobizmu.
Draco tylko przewrócił oczami i wyczarował identyczny fotel obok siebie.
Od ich wspólnej eskapady do McDonald’s, wpadli na siebie na szczycie Wieży trzy razy. Za pierwszym Rose miała na sobie pelerynę niewidkę Albusa, więc widząc, że jej ulubione miejsce jest zajęte, spróbowała wycofać się dyskretnie. Plan działał, przez jakieś dwie sekundy, bo Rose się potknęła – oczywiście, że się potknęła. Ku jej zdziwieniu, profesor Malfoy jej nie przegonił, mimo że obiecała go więcej nie szantażować. Spojrzał na nią tylko krytycznie i wyczarował fotel, nie odzywając się ani słowem aż sobie poszedł. Sytuacja powtarzała się każdorazowo, z pominięciem potknięcia i peleryny niewidki.
Rose usadowiła się wygodnie na fotelu i objęła swoje kolana, żeby zatrzymać jak największą ilość ciepła.
– Mógłby pan machnąć jakieś zaklęcie ogrzewające? Nie wzięłam swojej różdżki.
– Co za czarownica wybiera się na nocną eskapadę i zostawia podstawowe akcesorium czarodzieja w sypialni? – warknął Draco, machnąwszy niedbale różdżką. Po chwili, pomiędzy nimi pojawił się niewielki, niebieski płomień. Kilka minut później, Rose poczuła jak ciepło rozgrzewa jej skostniałe palce. Miała wrażenie jakby lód, którym były pokryte w jej wyobraźni, powoli się roztapiał.
– Widzi pan? Jeszcze trochę i pański status czarodzieja wskoczy ze „średniego”, na „całkiem przyzwoitego”.
Draco prychnął pogardliwie.
– Panno Weasley, myślałem, że mamy niepisaną umowę, że skoro ja w całej mojej wspaniałomyślności, pozwalam ci tu przebywać po ciszy nocnej, to pani ani się nie odzywa, ani nie zmusza do tego mnie.
– Pomyślałam, że skoro i tak tu siedzimy, to od tego milczenia może się zrobić niezręcznie – odparła Rose wzruszając ramionami. Po chwili dotarło do niej, że siedzieli tu już wiele godzin i jeszcze nigdy nie czuła się niekomfortowo. Ale nie to było najdziwniejsze. Ze wszystkich ludzi na świecie, poza jej rodziną znalazła tylko trzy takie osoby, przy których nie spędza czasu uporczywie szukając drogi ucieczki. Nie potrafiła bardziej zagłębić się w myśl, że profesor Malfoy chyba do nich dołączył. Było to dla niej zbyt dziwne, ironiczne i zabawne. Odłożyła to na później. – Poza tym, dzisiaj mam nieco inny gatunek doła, na którego nie pomoże pogrążanie się w myślach. Potrzebuję posłuchać czyjegoś  gadania, żeby odwrócić moją uwagę.
Draco milczał, najwyraźniej kompletnie ją ignorując.
– Eee… Wiec jak minął panu dzień?
– Nie będę z tobą dyskutował, panno Weasley.
– Ach, rozumiem. Obawia się pan, że nie sprosta mi intelektualnie.
– Co chcesz wiedzieć? – warknął, najwyraźniej łapiąc haczyk. Rose z zadowoleniem odwróciła się w jego kierunku.
– Dlaczego pan tu przychodzi?
Draco zawahał się, nie spuszczając wzroku z horyzontu.
– Myślę. Głównie pogrążam się we wspomnieniach. – powiedział powoli, po czym dodał niepewnie: – To coś jak pokuta.
– Pokuta? – zdziwiła się Rose, coraz bardziej zainteresowana. Nie tego się spodziewała. Nagle poczuła się nieco przerażona. Nie była dobra w udzielaniu rad czy pocieszaniu. Jeśli profesor Malfoy miał zamiar opowiadać jej teraz jakieś ważne dla niego historie, to powinna mu powiedzieć, że nie jest odpowiednią osobą do zwierzeń. Mimo wszystko, nie potrafiła się powstrzymać przed zadawaniem pytań. – Co pan ma na myśli?
– Zmuszam się do rozmyślania o rzeczach, o których nie potrafię rozmawiać. Może nie do końca się zmuszam, bo kotłują się w mojej głowie, jak… Ale jednocześnie pogrążanie się w nich sprawia, że za każdym razem wydają się gorsze. Ale rozmowa na te tematy, jest bardziej przytłaczająca.
– I co to za rzeczy? – zapytała znowu Rose, choć ciągle gryzła się w język.
– Och, różne. – Draco westchnął ciężko. – Wojna, wszystkie tragedie, w których ja miałem swój udział - zawsze rozkładam na czynniki pierwsze fakt, na ile miałem wybór i wyniki nigdy nie są zadowalające, - Bitwa o Hogwart, mój syn i dwór.
– Dwór? – zagadnęła ostrożnie Rose, bo to wydało jej się najbezpieczniejszą opcją. Jakże się myliła. – Ma pan na myśli swój dom rodzinny?
– Tak.
– Dlaczego pan o nim rozmyśla?
Draco powiercił się niespokojnie.
– Panno Weasley, chyba nie powinienem o tym rozmawiać.
– Och, nie może pan przerwać teraz – syknęła oburzona Rose. – W genach mam zapisane pragnienie poznania całej odpowiedzi na wszystkie pytania. – Przez chwilę wpatrywała się w nauczyciela, który siedział obok zaciskając szczękę, kiedy nagle odwrócił głowę od rozciągającego się przed nimi Zakazanego Lasu i wbił w nią wzrok.
– Wiesz, jakie jest moje najgorsze wspomnienie, Rose? – zapytał, gubiąc gdzieś po drodze „Pannę Weasley”. – Oglądałem mnóstwo cierpienia. Widziałem jak ludzie byli mordowani na rozkaz szaleńca, jak inni szaleńcy szli za nim w ogień, jak ten szaleniec karał swoich szaleńców za nieposłuszeństwo. Widziałem tortury, krew i śmierć. Ale moim najgorszym wspomnieniem na zawsze pozostanie twoja matka. – Przerwał na chwilkę, wzdychając lekko, podczas gdy Rose wytrzeszczała na niego przerażone oczy. – Twoja matka, na podłodze w moim salonie. W moim domu. Wycelowana w nią różdżka mojej ciotki. Zaklęcie Cruciatus i jej krzyki. Straszne, przeszywające wrzaski.
Rose milczała, nie mając bladego pojęcia co powiedzieć, ale w głębi duszy wiedziała, że wcale nie musi się odzywać. Wystarczyło, że będzie słuchać.
– Nie chodzi o to, że lubiłem twoją matkę. Broń Boże. Nie cierpiałem tej przemądrzałej cholery. Przez siedem lat musiałem z zazdrością patrzeć, jak wyskakuje z ławki, słysząc jakiekolwiek pytanie nauczyciela. Ale to, co robiła jej Bellatrix… Nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jak to jest widzieć w takiej sytuacji kogoś, kogo oglądasz codziennie przez siedem lat. W dobrej formie. Kiedy znasz tę osobę. Kiedy widzisz jak je śniadanie, chodzi na lekcje i pisze egzaminy, prowadzi normalne życie, zupełnie jak twoje własne… a potem ta sama osoba, jedna z najsilniejszych jakie znasz, leży na kamiennej posadzce i krzyczy z bólu, nie mogąc się w żaden sposób obronić. A do tego ta świadomość, że  podręczna encyklopedia w głowie Hermiony Granger z pewnością błyskawicznie wynalazłaby sposób na pokonanie Belli, gdyby tylko miałaby przy sobie różdżkę. Różdżkę, którą ja jej odebrałem… Tak jak twojemu ojcu i wujkowi, których zaraz potem wtrącono do lochu, gdzie musieli wysłuchiwać wrzasków Granger. Przez lata nie byłem w stanie wejść do tego domu, żeby wizje przeszłości nie stawały mi przed oczami.
Po kilku chwilach, Rose ośmieliła się odezwać.
– Zdaje pan sobie sprawę, że niczego by to nie zmieniło, gdyby pan nie odebrał im różdżek, prawda? Zrobiłby to ktoś inny – powiedziała powoli. Znała historię wydarzeń z dworu Malfoyów z książek historycznych, bo rodzice unikali rozmów o wojnie, jak ognia. Nigdy jednak nie natknęła się na takie szczegóły, zatem pierwszy raz usłyszała, że to Draco Malfoy rozbroił jej rodziców. Mimo wszystko, wiedziała, że ma rację. Nie mówiła tego tylko po to, żeby go pocieszyć.
– To nie ma znaczenia – westchnął Malfoy. – chodzi o to, że byłem częścią tych fanatyków, bo byłem za głupi, żeby zrozumieć, na co się decyduję. Nigdy nie zmienię przeszłości. – Potarł niespokojnie swoje lewe przedramię. – I dlatego właśnie Scorpius mnie nienawidzi.
Och świetnie. To tyle jeśli chodzi o unikanie tematu.
– Dlaczego pan tak myśli? – spytała Rose.
– Cóż, dość wyraźną wskazówką jest fakt, że mi o tym powiedział – odpowiedział gorzko Draco. – Dlatego chciałem tu uczyć, wiesz? Potter nie przyjął mojej rezygnacji w biurze aurorów, zamiast tego udzielił mi rocznego urlopu bezpłatnego i przypomniał, że posada będzie na mnie czekała wraz z początkiem lipca i że nie akceptuje ani jednego dnia spóźnienia.
Rose na chwilę pogrążyła się w rozmyślaniach. Nie byłaby zdziwiona, gdyby okazało się, że wujek Harry wiedział doskonale, dlaczego Malfoy chciał zrezygnować z posady, dla pracy w Hogwarcie. W końcu kiedyś również nie dogadywał się z Albusem perfekcyjnie. Może ludzie wyczuwają takie rzeczy, gdy już mają dzieci? Pewnie rozumiał, że Malfoyowie potrzebują trochę czasu, żeby nawiązać porozumienie.
– Chciałem być bliżej niego przez ten rok, poobserwować go. Dwa miesiące z dwunastu to za mało, żeby pojednać się z synem, zwłaszcza tak skomplikowanym jak Scorpius. Ale ciągle jestem obok, a on w ogóle mnie do siebie nie dopuszcza, nie jestem nawet w stanie trzymać go z dala od kłopotów. Mam wrażenie, że każda nasza rozmowa jest dla niego jak tortura, ma minę jakby siedział na kaktusie… Panno Weasley, dlaczego ja ci o tym mówię? – Spojrzał na nią przerażony. – Rzuciłaś na mnie jakieś zaklęcie, tak?
– Nie, nie mam różdżki, pamięta pan? – zapytała Rose, uśmiechając się wesoło. – Zadałam pytanie, a pan po prostu zaczął gadać jak nakręcony… – Urwała, widząc jego zbolałe spojrzenie. – Panie Malfoy, jestem pewna, że nawet jeśli Scorpius kiedyś myślał, że pana nienawidzi, to już tak nie jest. Mogę z nim o tym porozmawiać, jeśli… jeśli panu ciężko.
Draco wpatrywał się w nią przez chwilę.
– To jedna z dziwniejszych sytuacji, w jakich się w życiu znalazłem – przyznał, unosząc brew z powątpiewaniem.
– Wiem co pan ma na myśli – powiedziała Rose, zakopując się głębiej w kocu i spoglądając w niebo.

***

– Lily! – krzyknął Scorpius, biegnąc za rudowłosą piętnastolatką. – Lily Potter!
Zatrzymała się w półkroku i odwróciła z zaciekawionym wyrazem twarzy.
– Proszę, proszę, kogoż tu do mnie przywiało – zaczęła z wszechwiedzącym uśmiechem. – Scorpius Malfoy, Romeo czarodziejskiego świata.
– Powinienem wiedzieć, o co ci chodzi? – zapytał z powątpiewaniem, nieco zbity z tropu.
– Emm… Romeo i Julia? Szekspir? Nic? – Westchnęła ciężko, nie widząc śladu zrozumienia na twarzy chłopaka. – To tragiczna opowieść mugolska o wielkiej miłości, pomiędzy dwójką młodych ludzi, którzy pochodzili z wrogich klanów, pałających do siebie nienawiścią – wyjaśniła, wytrzeszczając oczy, jakby chciała mu dać w ten sposób coś do zrozumienia.
– Och… – mruknął chłopak, po czym nagle wbił w nią wzrok. Lily mogłaby przysiąc, że usłyszała kliknięcie w jego mózgu. – Och!
– Dokładnie.
– Czyli zauważyłaś coś między mną i Rose?
Lily przewróciła oczami.
– Jestem zmęczona udzielaniem ludziom rad, których nie chcą. – Westchnęła ciężko. – Strasznie trudne jest życie kogoś, kto widzi wszystko.
Lily Potter miała w Hogwarcie reputację wyroczni towarzyskiej. Jeśli pojawił się jakiś skandal, plotka czy nowy interesujący fakt, Lily była pierwszą osobą, która o tym wiedziała. Miała nieomylny dar obserwacji, potrafiła wyczuć napięcie, chemię, kłótnie i generalnie większość emocji, które krążyły między ludźmi. Twierdziła, że jest w stanie po jednym spojrzeniu ocenić, jak długo dana osoba przebywa w celibacie i umiała wyczuć, że para ludzi jest świeżo po awanturze. Nikt nie wiedział, jak to robi. Albus mówił, że jego siostra po prostu zna się na ludziach i jest dobrą obserwatorką, ale Scorpius podejrzewał, że jest jakimś mutantem, ewentualnie dziwną odmianą jasnowidzącej.
– Tak czy siak, trzeba być ślepym, żeby nie zauważyć buzującego napięcia seksualnego między tobą a Rose.
– Sugerujesz, że cała szkoła jest ślepa? – zapytał Scorpius, unosząc pytająco brew. – Bo nikt oprócz ciebie niczego nie zauważył.
Lily machnęła lekceważąco ręką, poprawiając jednocześnie na ramieniu torbę.
– Większość ludzi jest ślepa – poinformowała go. – Od urodzenia próbuję zrozumieć, dlaczego nie widzicie rzeczy oczywistych.
– Hej! – oburzył się Scorpius, głęboko urażony.
– Och, proszę cię – powiedziała dziewczyna, przewracając oczami. – Co ostatnio zauważyłeś, oprócz tego, co widzi cała reszta? Potrafisz jednoznacznie określić, co Cara Longbottom myśl, o waszym kumplu Haroldzie? Wiesz, co dzieje się między Melody a Albusem i o co im chodzi? Wiesz kto z twojego domu rozpoczął „sekretny romans” dwa dni temu?
Scorpius milczał, zaciskając usta.
– Zabawne, że Melody i Albus, czyli ludzie, którzy są wam najbliżsi i wiecznie kręcą się obok, widzą najmniej – zauważyła Lily, siadając na parapecie i klepiąc miejsce obok siebie. Scorpius posłusznie osunął się obok niej. – Chociaż nie Harold – dodała. – Macie swojego kumpla za idiotę, ale w rzeczywistości tylko jego nie potraficie oszukać. No i mnie, oczywiście. Co stawia nas w wyjątkowo błyskotliwym świetle, bo jak na razie udaje wam się oszukiwać samych siebie.
– Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać – wtrącił szybko Scorpius, bo wiedział, że jeśli nie powstrzyma się jej w odpowiednim momencie, będzie gadać godzinami. – Ja nie próbuję siebie oszukiwać. Chciałbym wiedzieć, jak powinienem postępować z Rose.
– Cóż – zaczęła Lily, wyraźnie rozochocona. – Zacznijmy tego, że Rose ma temperament jak jasna cholera, ale jest też dziwakiem. Kiedy przechodzi się do spraw uczuć, jest najbardziej płochliwym człowiekiem na tej Ziemi.
– Lily, znam Rose od siedmiu lat. Wiem, że jesteś wyrocznią, ale nie ma potrzeby, żebyś mi tłumaczyła rzeczy oczywiste – powiedział Scorpius, nieco zirytowany. – Chodzi mi o to, że ja nawet nie wiem, czy ona mnie lubi. Jak powinienem z nią o tym rozmawiać?
– A to chcesz z nią robić? Rozmawiać? – zapytała Lily kpiąco, unosząc sugestywnie brwi. Policzki Scorpiusa pokryły się bladym różem.
– Nie będę ci opowiadał o tym, co z nią robię w mojej głowie, bo jesteś za młoda, żeby słuchać takich rzeczy – warknął, licząc że ją onieśmieli takim ostrzeżeniem, ale Lily tylko przewróciła oczami. – Ale rozmową z nią również bym nie pogardził – dodał.
– Nie możesz z nią rozmawiać na ten konkretny temat – wyjaśniła cierpliwie. – Rose jest stuknięta. Myślisz, że dlaczego nigdy nie była w długotrwałym związku? Pójdzie na dwie randki i zwiewa. Wspomnij słowo o uczuciach, a zobaczysz jedynie, jak ucieknie szybciej niż zdążysz powiedzieć „miłość”. Musisz jakoś operować sytuacją, bez otwartej rozmowy. Rose boi się takich konfrontacji. Kiedy się pocałowaliście w listopadzie, zapewne usiłowała wszystko odwołać?
– Skąd wiesz, że się całowaliśmy? – zapytał z wahaniem Malfoy. – Rose ci powiedziała?
– Nie, skąd. Po prostu było widać, jak na dłoni. Rose nie powiedziała nikomu.
– Skąd wiesz, że nie powiedziała nikomu? – spytał, coraz bardziej przerażony. – Mój Boże, czy jesteś w stanie zgadnąć, jakiego koloru mam bokserki?
– Aż tak daleko moje macki nie sięgają. Na szczęście – dodała.
– No dobrze – westchnął Scorpius. – Nie żebyś mi jakoś szczególnie pomogła, ale dzięki.
– Czekaj! – powiedziała nagle, gdy już się podnosił. – Jeszcze ostatnia sprawa.
– Tak?
– Musisz wiedzieć jedną ważną rzecz, na wypadek gdybyś kiedyś chciał jej wyznać, że ją kochasz.
Scorpius chciał cos powiedzieć, ale szybko ugryzł się w język i przewrócił oczami.
– Tak?
– Nie rób tego.
– Co… Nigdy? – zapytał niepewnie. – A jeśli Rose będzie chciała kiedyś wyjść za mąż… czysto hipotetycznie… jej przyszły mąż też nie powinien jej nigdy tego powiedzieć?
– Nie nigdy – zirytowała się Lily. – Po prostu trzeba poczekać na odpowiedni moment. Najlepiej gdyby ona powiedziała to pierwsza… prawdopodobnie jej się to wymsknie i natychmiast wszystkiemu zaprzeczy i to właśnie będzie znakiem, że jest gotowa to usłyszeć.
Scorpius oddalił się korytarzem w stronę Wielkiej Sali, mając wrażenie, że teraz rozumie jeszcze mniej niż przed rozmową z Lily.
Dotarł na śniadanie akurat chwilę po poczcie, zatem przeróżne sowy, sówki i sóweczki co chwila przelatywały mu nad głową, zmierzając w stronę okien.
Przy stole Gryfindoru odnalazł Harolda, Albusa i Melody, którym towarzyszył Hugo.
– Cóż – mruknął Potter, podnosząc głowę znad listu, który właśnie czytał. – Szykują się ciekawe święta.
– O co chodzi? – usłyszał głos Rose gdzieś za swoim uchem, przez co aż podskoczył z wrażenia.
– Czytaj – rzucił Hugo, podając jej swój własny list. – Nasi piszą to samo co wujek Harry.

Rose chwyciła pergamin, nic nie rozumiejąc. Usiadła obok Melody, starając się nie zwracać zbyt dużej uwagi na obecność Scorpiusa (co z resztą robiła od dwóch tygodni) i zagłębiła się w lekturze.

Kochane dzieciaczki!
Czyż nie zabrzmiałem jak wzorowy ojciec z kreskówki? Ostatnio oglądam dużo kreskówek, bo wasza matka zablokowała mi kanał na którym lecą moje telenowele.
Ja, wasza matka i wujek Harry otrzymaliśmy zaproszenie z Ministerstwa na Coroczny Rejs Bożonarodzeniowy. Tegoroczne zaproszenie różni się jednak tym, że możemy zabrać ze sobą resztę rodziny, zatem postanowiliśmy z niego skorzystać. Wasza babcia bardzo się cieszy, że płynie z nami (bo po raz pierwszy odkąd się urodziliśmy nie będzie musiała przygotowywać świątecznej wyżerki) a także strasznie histeryzuje, że płynie z nami (bo po raz pierwszy odkąd się urodziliśmy, nie będzie mogła przygotowywać świątecznej wyżerki). Niestety, zaproszenie obejmuje tylko nas, fajnych dorosłych. Mamy nadzieję, że nie będziecie mieli do nas żalu, że tegoroczne święta spędzimy osobno. W ramach rekompensaty, zabierzemy was na wakacje na Malediwy, czy co tam sobie wybierzecie.
Kochamy was bardzo, spróbujcie nie zazdrościć nam zbyt zażarcie.
Mama przesyła całusy. Ja w sumie też.
Tata

– Super! – stwierdziła Rose. – Będziemy mieć rodzinne święta w Hogwarcie, tylko bez zrzędzenia ciotki Muriel. Mnie to pasuje.
– Właściwie, wymyśliłem już coś innego – powiedział nieśmiało Albus. – Co wy na to, żebyśmy całą paczką gdzieś się wybrali? Chociaż na kilka dni. Na Sylwestra wrócimy do Hogwartu.
– Mam rozumieć, że słowo „paczka” nie obejmuje mojej osoby? – upewnił się Hugo.
– Mama i tak by ci na to nie pozwoliła – zauważyła Rose. Hugo przewrócił oczami i oddalił się w stronę swoich kolegów z drużyny. – Dokąd chcesz jechać, Al?
– Na narty? – zaproponował, a widząc niewyraźną minę Rose dodał: – Nie musisz jeździć ani dotykać śniegu, dziwaku. My pójdziemy na stok, a ty posiedzisz w domu pod kocem, albo odstawimy cię do jakiegoś centrum handlowego, żebyś mogła się zgubić w tłumie.
– Co to są narty? – wtrącił Scorpius.
– Zobaczysz – powiedział Harold. – Ja się piszę.
– Świetnie – podsumował Albus, zanim ktokolwiek zdążył mu przerwać. – Macie jakieś oszczędności, żebyśmy mogli się złożyć na nocleg? – upewnił się, a wszyscy kiwnęli głowami twierdząco. – Ile?
Kiedy wszyscy podali mu ilość pieniędzy, którą maja zaoszczędzoną, bądź ile mogą dostać od rodziców, Albus zrobił w głowie krótką kalkulacje.
– Okej, myślę, że będziemy musieli wziąć pokoje dwuosobowe – podsumował. – A wiec, ja i Scorpius…
– A co z twoją… dziewczyną? – wtrąciła Melody, z wyraźną trudnością. – Nie pojedzie z nami?
Rose zerknęła na nią ze współczuciem, pomieszanym z irytacją. W końcu sam była sobie winna, ale nie sposób było zignorować jej minę zastraszonego szczeniaczka.
– To już nieaktualne – odparł krótko i zignorował ich zaskoczone miny. – A zatem: ja i Scorpius, Rose i Melody… Harold, przykro mi, zostajesz sam.
– Mi też weź dwójkę – powiedział Harold, który z jakiegoś powodu obgryzał swoje własne palce. – Może uda mi się do świąt wrócić do łask Cary. A jeśli nie, to zabiorę kogoś innego…
Nie zdążył skończyć wypowiedzi, bo Rose chlasnęła go po twarzy świeżo rozpakowanym egzemplarzem „Proroka”.
– Weźmiesz Carę, albo nikogo – zadecydowała. – I przestań obgryzać paznokcie.
– Nie obgryzam.
– A co robisz?
– Wysysam resztki nikotyny z palców – wyjaśnił. – Tak, tak, znowu rzucam – westchnął, widząc cztery kpiące spojrzenia, wycelowane w jego twarz.
Albus zaczął opowiadać o miejscowości położonej w górach, w której zna jakiś bardzo przystępny cenowo hotel. Zagłębił się w szczegóły, a Rose była tak zaabsorbowana słuchaniem, że dopiero po chwili się zorientowała, że Scorpius siedzi tuż obok niej. Odwróciła głowę w jego kierunku.
– Nie powinieneś siedzieć przy swoim stole? – spytała niepewnie. Scorpius oparł głowę na dłoni. Jasna grzywka opadła mu na oczy.
– A to pierwszy raz, kiedy siadam z wami? – zapytał, a Rose oblała się rumieńcem, przeklinając w myślach swoją głupotę. Scorpius rzadko dołączał do nich przy posiłkach, ale jednak czasem się to zdarzało. – A co? Czyżbym cię… dekoncentrował?
– Nie, skąd – powiedziała szybko, odwracając się w stronę swojej jajecznicy. Całą siłę woli skupiła na tym, żeby zignorować jego cudowny… to znaczy kompletnie zwyczajny zapach, oraz bijące od jego ciała gorąco. Rose zastanawiała się, na ile sobie wmawiała to drugie.
Kilka minut później Albus nadal mówił, a Rose już prawie całkiem udało się skupić na jedzeniu, gdy nagle poczuła palec na swoim nagim kolanie.
Podskoczyła tak gwałtownie, że wszyscy odwrócili głowy w jej stronę.
– Coś się stało? – zapytała Melody.
– Oparzyłam się – powiedziała szybko Rose, wskazując na kubek z herbatą. Kiwnęli głowami, nie zwróciwszy uwagi na fakt, że nie tknęła gorącego napoju od kilku minut. Jedynie Harold uniósł brwi z powątpiewaniem.
Palec Scorpiusa pod stołem dotykał skóry na jej kolanie tak lekko, jakby była zrobiona z najcieńszego, najbardziej delikatnego materiału na świecie. Zataczał powoli kółka, zostawiając wszędzie płonące szlaki.
– Przestań – szepnęła, czując gorąco na twarzy i spojrzała na niego z irytacją.
– Przestanę, Rose – powiedział, spoglądając na nią wyzywająco spod grzywki, po czym uśmiechnął się delikatnie. – Nic prostszego. Musisz tylko odsunąć moja rękę.
– Co? – spytała, ciesząc się że rozmawiają szeptem. W innym przypadku, głos z pewnością by jej zadrżał.
– Zabierz moją rękę, Rose.
Odwróciła się i spojrzała na swoich przyjaciół. Albus nadal opowiadał o górach, a Melody słuchała go uważnie, wyglądając jakby kompletnie zapomniała o swoich parówkach. Jedynie Harold nadal przyglądał się Rose podejrzliwie, a kpiący uśmieszek błąkał się po jego ustach.
– Nie mogę – szepnęła Rose, wbijając wzrok w talerz. Było jej strasznie gorąco i nie potrafiła jednoznacznie określić, co właściwie myśli. Nie mogła się przed sobą do tego przyznać, ale nie chciała, żeby zabrał dłoń, a kiedy na kilka sekund delikatnie ścisnął palce, z piersi Rose wyrwało się mimowolne westchnienie. Oczywiście, zarumieniła się jeszcze bardziej. – Harold patrzy, nie mogę wsadzić ręki pod stół… Och!
Dłoń Scorpiusa na chwilę zawędrowała nieco ponad jej kolano, ale tak szybko powróciła do poprzedniej lokalizacji, że Rose zastanowiła się, czy przypadkiem sobie tego nie wyobraziła.
– Muszę lecieć – rzuciła nagle, zrywając się z ławki i popędziła do wyjścia z Wielkiej Sali. Chciała szybko się stąd wynieść, zanim przegra walkę z samą sobą, chwyci Scorpiusa za krawat i pociągnie go ze sobą do jakiegoś schowka na miotły.
Wybiegła na dziedziniec i oparła się o ścianę zamku, oddychając głęboko, żeby się uspokoić. Jej twarz nadal była gorąca, a do tego miała wrażenie, że kolano płonie żywym ogniem.
Scorpius Malfoy wpędzi ja do grobu.

***

Był późny wieczór. Rose i Cara siedziały już na swoich łóżkach, szykując się do spania. Rose nastawiała się na przyjemny sen, jako że Jessica jeszcze nie wróciła do pokoju, a to oznaczało, że nie będzie musiała oglądać tej  znienawidzonej twarzy tuż przed zaśnięciem.
Ubrana w najcieplejsza piżamę, jaką udało jej się znaleźć w całym Londynie, siedziała na materacu i kończyła zmywać makijaż, gdy drzwi dormitorium otworzyły się z rozmachem. Stanęła w nich zdyszana Melody, po czym wbiegła do pokoju, i oparła się o ścianę. Jej włosy były w nieładzie, twarz zarumieniona, a oczy błyszczały. Rose i Cara wbiły w nią na poły pytające, na poły wystraszone spojrzenia.
– Albus mnie pocałował – powiedziała na wydechu.
– O Merlinie! – krzyknęła Rose, wyskakując z łóżka i rozlewając buteleczkę z płynem do demakijażu na pościel. Fakt, że Melody nie zwróciła uwagi na to rażące kreowanie bałaganu, był wystarczającym potwierdzeniem jej błogostanu.
– Opowiadaj! – dodała Cara, która również podbiegła do brunetki.
– Zaczekajcie, wszystko po kolei! – powiedziała Rose, która nie do końca potrafiła uzasadnić, dlaczego krzyczy.
– Racja! – zawtórowała jej Cara. – Rose, leć po wino do schowka, a ja zablokuję drzwi i zarygluję okna.
Rose popędziła do łazienki, gdzie szybko uniosła jedną z płytek podłogowych. Znajdowała się pod nią kryjówka Melody, w której zawsze trzymała butelkę alkoholu „na czarną godzinę”.  Usłyszała głosy dziewcząt z sypialni.
– Nie zaczynajcie beze mnie! – krzyknęła, biegnąc szybko z powrotem. Po drodze stuknęła różdżką w butelkę, jednak zaklęcie było chyba zbyt silne, co musiały spowodować silne emocje, w których władaniu znajdowała się teraz Rose. W rezultacie korek wystrzelił z taką prędkościa, że uderzył w sufit, wystarczająco mocno, by kawałek farby opadł na ziemię. Na to również nikt nie zwrócił uwagi.
– Opowiedz o pocałunku – wysapała Rose, lądując z poślizgiem na podłodze obok koleżanek.
– Właśnie – wtrąciła Cara. – Czy to było delikatne muśnięcie, jak skrzydełka motyla, czy może raczej pocałunek z cyklu… „chcę cię mieć, tu i teraz”?
– Coś pomiędzy – powiedziała Melody, wzdychając z rozmarzeniem. – Zaczęło się delikatnie, a potem nie mogliśmy przestać…
– Objął cię, czy może trzymał dłonie na twojej twarzy?
– Najpierw trzymał dłonie w moich włosach – zaczęła Mel, a dziewczęta westchnęły z zachwytu – a potem przesunął je na moje biodra…
– Gdzie to się stało?
– Jak długo trwało?
– Co było potem?

***

–… No i ją pocałowałem – powiedział Albus, wgryzając się w kanapkę.
Scorpius i Harold pokiwali z uznaniem głowami.
– Z językiem? – spytał Harold.
– Tak.
– Ekstra.*


*Mamy tu może fanów przyjaciół? „Pozdro dla kumatych” :D
______________________________
Witajcie robaczki! Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał :)
Okej, przechodząc do spraw ważnych. Z okazji świąt Bożego narodzenia, opublikuję tutaj pewną miniaturkę, taki bonusik świąteczny. Oczywiście pod warunkiem, że zdążę ją napisać do świąt, w innym wypadku to będzie bonusik bezokazyjny :D Co o tym myślicie? Będziecie mieli ochotę przeczytać? To nie będzie w żaden sposób powiązane z głównym opowiadaniem, aczkolwiek tematyka będzie podobna. Zdradzę tylko tyle, że po raz pierwszy podejmę się na tyle dużej próby „ruszania” postaci kanonicznych. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu ;) Następny rozdział w okolicach sylwestra lub trochę później.
Rozdział z dedykacją dla Koci Obiektyw <3

Pozdrawiam was serdecznie i proszę o komcie!

23 komentarze:

  1. Kocham ten rozdział! Jest tak świetny, że nie wiem od czego zacząć! To może po koleji:
    -Draco i Rose na wieży widać, że się lubią i czy tylko ja załaważyłam,tylko Malfoy'owie pamiętają, żeby nie zwracać się do niej Rosie ;)
    - Rozmowa Scorpiusa z Lily była świetna "nie mów jej, że ją kochasz"! Już widzałam to zdezorientowanie
    - Chyba wracamy do Alody i Melbus (w końcu nie wiem na co się zdecydowałeś ;) )
    - na końcu Rose i Scorpius czy chyba raczej Scorose ☺. Score żeby tak w miejscu publicznym. A reakcja Rose BEZCENNA! Wybiegła bo jej się podobało, ale jak nic będzie zaprzeczać.
    Kochana Lithine ten rozdział był świetny!
    Czekam niecierpliwie na bonus i życzę dużo weny nawet tej pijackiej ;) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, fajnie ze to zauważyłaś! :D ale tak btw, wyobrażasz sobie poważnego pana Malfoya, zwracajacego się uroczym zdrobnieniem do kogokolwiek? ;D
      Chyba jednak wybiorę Melbusa xd
      No cóż, widzę ze juz przejrzalas Rose na wylot, bo cóż innego mogłaby zrobić, jeśli nie udawać ze nic się nie stało? :D
      Dziękuję bardzo za komentarz, ciesze się ze rozdziałrozdział ci się podobał ;* a weny nigdy nie za wiele xd
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. zanim zapomnę: najlepszy tekst: Harolda, kiedy wysysał nikotynę spod paznokci. najlepsza scena: rozmowa Rose z Draco, rozmowa Socra z Lily, porównanie rozmów na temat pocałunku.... chyba nikt nie mówił, że miała byc jedna? xD nie potrafiłabym wyrabc :D kocham to opowiadnie.
    Nie wiem, czu Lily chodzilo o to, żeby Scor dotykał kolano Rose pod stołem w towarzystwie innych (choć mnie się taka interpretacja rozmowy podobała). Niech robi to zcęściej. Lily jest genialna, a Scor jest świetny, bo już wie, co czuje, i teraz będzie walczył xD
    List od Rona był genialny xD z tymi komentarzami w nawiasach.. :D Nie mogę doczekać się jak nasi przyjaciele pojadą na te narty... nie wiem, czemu Rose się tak boi samej perspektywy śniegu :D
    No a począek... wróce do niego...naprawdę robił wrażenie. Mam nadzieję, że Rose porozmawia ze Scorem na temat jego ojca i że przyniesie to efekt.
    A i współczuję wykluczonego Hugonowi. Za to Harold jest naprawdę świetnym obserwatorem, moze powinien być z Lily. mogliby zarabiac miliony :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę ze z Haroldem to ty się bardzo polubilas :D
      Lily nie ma cierpliwości wyjaśniać wszystkim głupszym od siebie ludziom, co dokladnie powinni robić, wiec Scorpius przyjął własną interpretację, która mu najbardziej odpowiadała hahah xd
      Nad listem od Rona trochę glowkowalam, wiec ciesze się ze wyszedł ;p narty juz niedługo!
      Przy relacji Rose i Draco zawsze się głowie, wiec mił, jak mówisz ze początek robił wrażenie ;D
      Lily i Harold to jest dobra myśl. Mogliby założyć jakiś wspólny biznes, chociaż nie wiem za co dokładnie ludzie by im płacili xd
      Dziękuję za komentarz I pozdrawiam;*

      Usuń
    2. No co sie nie polubić, jak jest taki genialny xD tylko szkoda trochę, że tak te dziewczyny traktował, ale podejrzewam, że musiał dojrzeć. Czuję, że terax to tak gada, ale chyba mu zależy na pannie Longbottom. a że musi troche powalczyc, to tylko dla niego dobre :D
      Hah, Lily już po pierwszym pojawieniu się jest genialna :D
      Ludzie by im płacili za to, że mówiliby im co i jak, a poxniej jeszcze jak interpretgować :D choc nie wiem, czy to zawsze byłoby dobre dla klilentów tak właściwie :p
      Zapraszam Cię na niezaleznosc-hp.blogspot.com na świeżo dodana nowosć :)

      Usuń
  3. Ooo... nie wiem od czego zacząć, wszystko było super :)) Czytając wcześniejsze komentarze pod tym czy innymi rozdziałami doszłam do wniosku, że chyba jestem dziwna(tak,tak słyszałam to już kilka razy, ale musiałam sama do tego dojść) wracając, wydaje mi się, że jestem taka ponieważ jako jedyna nie ekscytuje się tak bardzo wątki Draco i Rose, podoba mi się owszem, że mają ze sobą coraz lepsze relacje i w ogóle, ale jednak moja dusza [...] kogoś tam, bardziej uwielbia wszystkie te momenty, kiedy jest Rose i Scor *.* i życie tego młodszego pokolenia :)) co nie zmienia faktu, że refleksyjne momenty na wieży mi się nie podobają :) po prostu chyba inaczej na swój dziwny sposób przeżywam opowiadanie (moje ulubione opowiadanie ^^)
    No, ale przechodząc do rozdzału to...
    cieszę się, że pojawiła się Lily, która namieszała trochę Scorpiusowi 3:D
    Spodobał mi się też pomysł z wyjazdem "świąteczny" i sądząc po końcówce coś czuję, że Scorpius i Rose wylądują razem w pokoju :)) A co do końcówki to już w ogóle namieszałaś mi w głowie :D co wyniknie z tego Melbusa... !? Nic tylko czekać z niecierpliwością na kolejne rozdziały :DD
    Hmm... czuje, że tak mało trochę napisałam..., ale to przez przeciążenie mojego mózgu... obiecuję się poprawić jeśli zaciągnę trochę odpoczynku (który zbliża się wielkimi/małymi krokami)
    Czekam na miniaturkę, rozdzał, życzę dużo weny, no... i
    Pozdrowieniam *KP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając ten mój kometarz i wcześniejsze stwierdzam, że matury chyba jednak nie zdam xd porażka, jak ja zaszłam tak daleko i to na rozszerzonym polskim xdd

      Usuń
    2. Jaka tam dziwna, o to chodzi żeby każdy przeżywał opowiadanie na swój sposób :D ja lubię pisać o relacji Rose i Draco, ale jednak Scorose to główny wątek i to ich Lubie najbardziej xd i mam nadzieje ze pozostali czytelnicy jednak też :D a więc tak trzymaj ;p
      A co wyniknie z Melbusą i kto z kim wyląduje w pokoju, przekonamy się w następnych rozdziałach ;D
      Och tak, tez juz czekam na ten odpoczynek z wytesknieniem <3
      Dziękuję za komentarz I dodam jeszcze ze baaaardzo się ciesze ze opowiadanie jest twoim ulubionym <3
      Pozdrawiam; *

      Usuń
  4. Jestem tutaj z Tobą praktycznie od początku, chociaz nie zdarza mi się śledzić blogów wraz z ich poczatkami, zazwyczaj potrzebuje kilku rozdziałów żeby związać się z bohaterami. Sprawiłaś jednak że bardzo polubliłam Twoich bohaterów bo moze stworzyała ich Rowling nadałaś im własnych cech i sprawiałaś ze na prawde żyją. Lubię to opowiadanie bo opowiada o zwykłym życiu ale robisz to tak przezabawnie i uroczo, że czekam na każdy rozdział. Twoje dzieciaki nie są bezmózgie i każdy bohater jest naszkicowany wyraźnie i bez zbednego pitu pitu :) pokochałam Lily w tym rozdziale która wczesniej gdzies pozostawałą w cieniu. Mam nadzieje że rozwiniesz wątek problemów rodzinnych między Draco a jego synem (moim pobożnym życzeniem jest, żeby poradzili sobie z tym sami bez wielkich intryg i wielkich momentów, ale to wszystko zalezy od Ciebie). Na koniec mogę tylko powiedzieć że uwielbiam rozdzaił 11, sprawia że człowiek się uśmiecha sam do siebie. Powodzenia i życzę tej samej dojrzałości w pisaniu co dotychczas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. boże, nie wiem gdzie podziały się przecinki. Nie potrafię jedanak edytować, musisz mi wybaczyć.

      Usuń
    2. Ciesze się ze przypadli ci do gustu moi bohaterowie I ze pokusiłaś się o komentarz; ) dziękuję za wszystkie mile słowa <3 co do Draco i Scorpa to nie chce w ich relacje wprowadzać wielkiej dramy, ale jedna osoba trzecia na pewno się wtraci, pewnie wiadomo o kogo chodzi :D i super ze ci się podoba 11, jest moim osobistym ulubionym xd przecinki przebaczone, nie jest mi obca złośliwość elektroniki!
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. "– Panna Weasley – mruknął niezadowolony głos. – Poprawia ci się kondycja, tym razem prawie nie słyszałem twojego dyszenia.
    – A panu poprawiły się umiejętności w dziedzinie transmutacji – zauważyła Rose. – Pański fotel wkroczył na nowy poziom snobizmu." - Jeżu, jak ja uwielbiam te ich riposty, ale muszę przyznać, że Rose ma jednak lepsze :D
    "– Widzi pan? Jeszcze trochę i pański status czarodzieja wskoczy ze „średniego”, na „całkiem przyzwoitego”." - nie no, uwielbiam jej odzywki!
    Zgaduję, że osoby, od których od razu nie ucieka, to Mel, Harold i Scorpius?
    "– Ach, rozumiem. Obawia się pan, że nie sprosta mi intelektualnie." - wiesz co, chyba gdzieś to sobie zapisze xddd
    Chyba tradycją już się stało, że pod każdym rozdziałem będę wypisywać perełki. Zdaję sobie sprawę, że może to być meczące, ale muszę je w jakiś sposób uhonorować! xD
    I tak, wiem, że znowu się powtarzam, ale z każdym kolejnym rozdziałem myślę, że ciekawiej już być nie może, a później się okazuje, że jednak tak xD
    Relacja Draco i Rose jest urocza. Nie sądziłam, że Malfoya mogą prześladować aż takie wyrzuty sumienia, częściowo bezpodstawne i że aż tak ma problemy ze Scorpiusem. Btw, możesz poczuć się dumna, bo w twoim opku lubię Dracona, a w całej serii nie trawiłam go ;) Dobrze, że się trochę wyżalił.
    UWAGA, UWAGA, OFICJALNIE OGŁASZAM, ŻE LILY ZOSTAŁA KOLEJNĄ Z MOICH ULUBIOYCH POSTACI W TYM OPOWIADANIU!!! <3
    "– Proszę, proszę, kogoż tu do mnie przywiało – zaczęła z wszechwiedzącym uśmiechem. – Scorpius Malfoy, Romeo czarodziejskiego świata." :D
    Myślę, że w przypadku Lily to kwestia legilimencji połączonej z kobiecą intuicją xD Też tak chcę! Swoją drogą, ciekawym pomysłem byłoby napisanie opowiadania/miniaturki, w którym to głównym wątkiem byłyby miłośne perypetie Potterówny, nie sądzisz?
    „sekretny romans”-chodzi o Scorose, Melbusa czy jeszcze kogoś innego?
    Kto by pomyślał, że Harold zauważy najwięcej, w dodatku będąc chłopakiem (a jak wiemy, chłopcy są z reguły ślepi na takie rzeczy xD). "Tak czy siak, trzeba być ślepym, żeby nie zauważyć buzującego napięcia seksualnego między tobą a Rose." - Lily mistrz!
    Fajnie ci wyszedł list od Rona ;D taki w jego stylu, ciepły i z humorem ;) "fajni dorośli" xD Albus ma dosyć duże plany na wyjazd... Wypuszczą ich z Hogwartu? Coś czuję, ze jeśli wyjazd się uda, to będzie pełen ciekawych (if you know what I mean) sytuacji xddd
    "– Wysysam resztki nikotyny z palców " - czy ja już mówiłam, że uwielbiam Harolda?
    Scorpius chyba nie zrozumiał porad Lily hehe. Dziwię się, że Rose nie fuknęła na niego jakoś czy coś w tym stylu. Ja bym coś takiego zrobiła na jej miejscu: "Scorpiusie Hyperionie Malfoyu, czemu do cholery, smyrasz mnie po kolanie?!" xD Z pewnością zwróciłoby to uwagę innych, ale zaprzeczyłoby jakimkolwiek plotkom. Chyba... Jednak nie można przewidzieć zachowania Malfoya, a myślę, że w tej swojej głowie od razu obmyśliłby coś, co by pogrążyło naszą Rosie xD
    Ostatni fragment także świetny (kurczę, muszę w słowniku poszukać jakichś synonimów, bo się powtarzam :P), idealna kwintesencja różnic pomiędzy kobietą a mężczyzną xD Chłopakom wystarczy krótkie streszczenie, a dziewczyny muszą wiedzieć wszystko i jeszcze wiecej ;D
    I oczywiście cieszę się, że Melbus wraca na właściwe tory <3 Kibicuję im i czekam na rozwinięcie! Ale nie rób od razu cukierkowo, nich będzie ciekawie! ;)
    z niecierpliwością czekam na następny!
    Pozdrawiam i życzę weny!
    ~Arya ;)
    PS Czy mi się wydaje, czy Lily pojawiła się w tym rozdziale pierwszy raz od początku opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się bardzo podoba, jak wypisujesz ulubione momenty, wiec tak trzymaj xd
      Ciesze się ze lubisz Draco, staram się jak mogę :D
      Wiedziałam, że Lily zdobędzie wasza sympatię i owszem, niestety jest to pierwszy rozdział w którym się pojawiła bardziej niż w tle ;p choć nie powiedziałabym ze używa legilimencji bo to umniejsza jej wyjątkowość, lepiej niech jej sposoby pozostaną owiane tajemnica xd
      Perypetie tej konkretnej Lily z mojego opowiadania? Powiem ci ze to całkiem fajny pomysł, tylko ciężko będzie napisać coś z perspektywy postaci która wszystko wie ;p ale na pewno o tym pomyślę xd
      Zrozumiał, na swój pokrewnych sposób, w końcu nic jej nie mówi wprost; p ja myślę że taka reakcja Rose mogłaby pomóc plotkom, zwłaszcza ze Scorpi jest nieprzewidywalny xd
      Melbus będzie, mam nadzieje, ciekawy, ale wiesz, nie mogą odebrać blasku reflektorów Scorose :D

      Usuń
  6. O ja zła i niedobra, że dopiero teraz komentuję XD. Naprawdę głupio mi, że z takim opóźnieniem, to wszystko przez świąteczno - nowo roczne wakacje i kompletny brak dostępu do internetów ;-), ale już jestem i melduję pełną gotowość do ochów i achów nad rozdziałem :-)

    Draco i wspomnienie przeszłości aż się łezka w oku kręci ;-) widzę, że Rose i Draco powoli, bardzo powoli zaczynają się dogadywać :-D
    Lily to normalnie jakieś medium czy coś :-), ale wiedziałam, że Harold musi mieć jakiś ukryty talent.

    Widzę, że Scor zaczyna zostawiać sidła na swoją zwierzynę (ale mam jakieś myśliwskie odpały :-P). Najpierw wywiad i rozpoznanie, później zestawienie płapki i maksymalne zbliżenie się do zwierzyny (Rose oczywiście, żeby nie było wątpliwości :-)) i na koniec spektakularna ucieczka naszej małej zwierzyny o sarnich oczach ( chyba kiedyś tak Scor określił oczy Rose, jeśli się mylę to mnie popraw ;-))

    O zapomniałam jeszcze o tym zarąbistym liście od Rona, śmiałam się przez cały czas jak go czytałam (babcia Molly jak każda babcia, tak źle i tak niedobrze :-)). Jest po prostu świetny :-P

    Już, już kończę, bo chyba za bardzo się rozpisałam. Ale tak na koniec dodam, że nie mogę się doczekać tego wspólnego wypadu na narty ;-)

    Czekam z niecierpliwością na nexta.
    Pozdrawiam serdecznie :-*
    Ann

    PS. I wiedziałam, że o czymś zapomnę :-/ No tak jeszcze pocałunek Melbusa ^^ och jak słodko (rozpływam się), a reakcja dziewczyn jest taka typowa dla nas :-D no a faceci - norma (aż mi narobiłaś apetytu na maraton Przyjaciół). I tak teraz to już raczej na pewno koniec moich wywód i wypocin ;-).

    Pozdrawiam jeszcze raz i życzę szczęścia w Nowym Roku :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ważne kiedy, ważne że w ogóle :D
      Tak, Draco i Rose powoli sie rozkręcają, zobaczymy jak to dalej się potoczy :D
      Dokładnie takie skojarzenie chciałam żeby sie nasunęło, kiedy się pomyśli o taktyce Scorpiusa xd zastawianie sideł na zwierzynę :D Taa, cos tam chyba o tych sarnich oczach było xd
      Na wypad na narty trzeba będzie jeszcze chwilkę poczekać :D
      Hahah ja mam maraton przyjaciół każdego dnia :D
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Och, motyw z Przyjaciół, heh xD Akurat kochałam tę scenę w serialu... dziewczęta przejęte, chcąc znać każdy szczegół pocałunku, a faceci... krótko i zwięźle, heh :D Zgrabnie to u Ciebie wyszło :) I cieszę się, ze Albus i Mel się dogadali... można by powiedzieć, w końcu! :)
    I tak, sytuacja Rose i Scorpius wciąż napięta. Rady Lily jeszcze pogrążyły młodego Malfoya w osłupienie.
    I w ogóle... Lily ma takie same zachowanie, jak mój Albus... czy ty też wzorowałaś się na zachowaniu Lily podobnym do Sherlocka Holmesa? :)
    I wyznanie Dracona o wojnie bardzo ujęło mnie za serduszko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kocham tę scenę! Tak świetnie pokazano tam rozdźwiek między kobietami i facetami :D
      Trochę moze podświadomie myślałam o Sherlocku, ale jednak Lily nie rozwiązuje żadnych zagadek, ona WIE i ogranicza sie tylko do ludzi i ich psychologi, bez zadnych tajemniczych wydarzeń ;D Także myślę, że chciałam z niej zrobić cos w rodzaju medium, które nie jest prawdziwym medium xd

      Usuń
    2. Ach, czyli z niej taka bardziej... Mentalistka :D
      U mnie Albus raczej będzie dedukował, ma dar "sherlockowskiej" błyskotliwości, heh xD

      Usuń
  8. "Kochamy was bardzo, spróbujcie nie zazdrościć nam zbyt zażarcie." - tutaj Ron wygrał życie.
    Co tu dużo mówić, Scorpius jest niereformowalny w swoich działaniach, za to się go kocha. Rose to mała wariatka, uspokój się, kobieto. Świetnie wykreowałaś Lily Potter, polubiłam ją już od pierwszego zdania. I to ukazanie różnicy pomiędzy damskim roztrząsaniem pocałunku, a tym nieco bardziej oszczędnym, męskim.
    Na koniec dodam tylko, że czuję się niewtajemniczona i, biorąc pod uwagę Twój przypadek, niektóre substancje odkrywają przed nami nasze własne, ukryte umiejętności

    Spiesząc do następnego

    Vi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scorpius może i jest niereformowalny, ale jak tu inaczej sobie poradzic z nijasnymi radami Lily? :D Cieszę sie, że podoba ci się jej kreacja, ja sama odkąd tylko ją wprowadziłam, bardzo polubiłam o niej pisać.
      Ach, chodziło mi tylko o to, ze scena porównania pocałunków występowałą w jednym z odcinków przyjaciół i się tym zainspirowałam :d A substancje rzeczywiści moga otwierac mnóstwo nowych możliwości!

      Usuń
  9. Relacja Dracona i Rose jest tak autentyczna i fajna, ze jeszcze kilka rozdziałów i chyba zacznę ich szipowac ;_;
    Ale jednak po najgorszym wspomnieniu Dracona wygrywa drzemiące we mnie Dramione.
    Mam nadzieje, ze wyjazd w góry wypali, bo wprost nie mogę sie doczekać! Im więcej wyjazdów, tym więcej szczęścia dla mnie!
    Scor jest autentycznie rozbrajający w każdym wydaniu! Po prostu idealny!
    Pogotowie przyjacielskie jak zwykle niezawodne! Bardzo bawi mnie ten kontrast miedzy płciami, zawsze i wiecznie śmieszne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha oj nie wiem, czy to dobrze, żeby Draco i Rose byli szpiogenni :D Ja do Dramione też mam słabość i czasem cieżko mi się było powstrzymać, żeby jakoś do nich nie nawiązywać xd
      Wyjazd już niedługo!
      Cieszę sie, że rozdział się podobał :D

      Usuń
  10. Mnie się tylko wydaje, czy w postaci Lily jest małe nawiązanie do Phoebe z Przyjaciół? 😄💖

    OdpowiedzUsuń

I jak wrażenia? :) Podziel się w komentarzu!

Najfajniejsi ludzie na świecie