czwartek, 7 lipca 2016

[2]"Ktoś położył kamień na wieku od trumny?"

– Dolać?
– Nie zadawaj głupich pytań.
Scorpius i Albus siedzieli na szczycie wieży astronomicznej. Rozluźnieni, nasłuchiwali jedynie kroków na schodach, w razie jakby woźny Cribe zapuścił się tej nocy na ich teren. Albus trzymał lewą dłoń na starej pelerynie niewidce swojego ojca. Chciał mieć ją pod ręką, jeśli trzeba było by ją szybko zarzucić.
Brunet ochoczo nalał kolejną porcję Ognistej Whisky do szklanki Score’a, uzupełnił swoją i zakręcił butelkę.
– To za co teraz? – zapytał Malfoy, unosząc dłoń z drinkiem.
– Czy ja wiem? Za kobiety – mruknął, nieco już bełkotliwie, Albus. Stuknęli się szkłem i wypili.
Męskie posiedzenie trwało już trzy godziny. Jako że pierwsze dwa tygodnie szkoły mieli za sobą, postanowili, że najwyższy czas na relaks, z tą jedyną kobietą, która nigdy ich nie zawiodła.
– Wzniosłeś się tym toastem na wyżyny swojego intelektu – zakpił Scorpius, ocierając usta wierzchem dłoni. – Czyżby Aluś czuł się samotny?
– Och, zamknij się – burknął Al, marszcząc brwi z irytacją.
– Tak szczerze mówiąc, to czas najwyższy abyś sobie kogoś przygruchał.
– A ty to niby co? – Potter spojrzał na niego krytycznie. – Zniechęcasz do siebie każdą dziewczynę, która się tobą zainteresuje, gdy tylko otworzysz usta.
– Nie potrafię inaczej, do głowy przychodzą mi same złote myśli. Taki już jestem. Cóż, w naturze musi być jakaś równowaga – odparł Scorpius i westchnął w taki sposób, jakby jego życie było niekończącym się pasmem niepowodzeń.
Albus był wyraźnie zbity z tropu.
– Równowaga?
– Już teraz jestem przystojny i inteligentny.– Scorpius pospieszył z wyjaśnieniem. –  Co by było, gdybym na dodatek był uroczy i myślał dyskursywnie? To byłby kompletny chaos. Brodziłbym po kolana w mdlejących kobietach.
Albus nie zniżył się do skomentowania tej wypowiedzi.
– Przypomnij mi, dlaczego jestem twoim przyjacielem?
– Wymyśliłem, że w ten sposób będę dostawał więcej prezentów na urodziny.
Nastąpiła chwila wymownego milczenia.
– Powiedz, jak oceniasz, pierwsze dwa tygodnie bycia uczniem swojego ojca? – zagadnął w końcu Albus, na co Scorpius westchnął po raz kolejny i mocno zacisnął powieki, jakby liczył na to, że w ten sposób magicznie usunie problem.
– Myślę, że jeśli przez dłuższy okres czasu będę go widywał dzień w dzień, na każdym kroku, to wyląduję w psychiatryku.
– A ja myślę, że wylądujecie tam oboje – zauważył radośnie Albus. – Zauważyłeś jak Gryfoni uwielbiają doprowadzać go do szału? Rosie jest w tym absolutnie bezkonkurencyjna. Ciotka Hermiona ciągle się wścieka, bo Hugo jej o wszystkim napisał, a ona marzy o tym, żeby jej córka miała tak nieskalaną opinię, jak ona sama.
Na wzmiankę o Rose, Scorpius jakby się ożywił.
– Cóż, te marzenia chyba powinny umrzeć jakieś siedem lat temu – zauważył z uśmiechem. – Czy ty też masz wrażenie, że mój ojciec się boi twojej niepokornej kuzynki?
– Och tak. – Albus wyszczerzył się jeszcze bardziej. – Tylko nie bardzo wiem dlaczego. Boi się, że w końcu stanie się tak pyskata, że nie będzie mógł wymyślić riposty, czy że go zaatakuje?
– Raczej to pierwsze – stwierdził Scorpius, zakładając dłonie za głowę i wyciągając się wygodnie na kamiennej posadzce. Wzmianka o ojcu nieco zepsuła mu humor. – Wypijmy za to, żebym dotrwał do końca roku, bez trwałego urazu psychicznego.

***

– Panie profesorze!
Zignorował ją.
Może sobie pójdzie.
Przyspieszył kroku.
– Profesorze Malfoy!
Draco udawał, że nie słyszy.
Po chwili, gdy odgłos stóp uderzających w biegu o posadzkę, stał się niebezpiecznie bliski, Draco poczuł, że ktoś szarpie rękaw jego szaty.
– Czego chcesz, Weasley? – Z ciężkim westchnieniem odwrócił się do uczennicy, starając się ukryć przerażenie.
– Chciałam tylko powiedzieć panu „dzień dobry” – oznajmiła, patrząc na niego z wyrzutem. – Nie musi pan profesor być niegrzeczny. To prawdopodobnie najbardziej niewinna rzez jaką zrobiłam w życiu.
– Proszę mi wybaczyć… Dzień dobry – odpowiedział, wyraźnie zbity z tropu.  – Jestem niewyspany, to chyba ta parszywa pogoda… Nie mogłem rano wstać z łóżka. – Draco tłumaczył się uczennicy, w taki sposób, jakby bał się, że dostanie burę.
– Ktoś położył kamień na wieku od trumny? – zapytała z troską, po czym oddaliła się z wdziękiem w kierunku Wielkiej Sali, zanim Draco zdążył się porządnie zdenerwować.

Rose nie wyobrażała sobie lepszego rozpoczęcia dnia niż wymiana uprzejmości z jej ulubionym nauczycielem. Odrzucając rude loki na plecy, zajęła miejsce przy stole Gryffindoru.  Zerknęła na Albusa, który drzemał na blacie, a jego czarne włosy leżały w talerzu z owsianką. Lekko pacnęła go w głowę, na co on obudził się z głośnym chrapnięciem i rozejrzał się, wyraźnie zdezorientowany.
– Na litość boską, Albus – powiedziała Rose z głośnym westchnieniem. – Powinniście przestać chlać w środku tygodnia.
– Och, odczep się. – Chłopak wyciągnął różdżkę i usunął owsiankę z włosów. Poprawił okulary i spojrzał w stronę stołu nauczycielskiego. – Widzę, że profesor Malfoy od rana tryska humorem. Zakładam, że już zdążyłaś go podręczyć?
– Och, oczywiście – odparła z radosnym uśmiechem i zabrała się za smarowanie tosta dżemem.
Lekcje minęły Rose głównie na szturchaniu Albusa, ilekroć zaczynał pochrapywać. Po zajęciach udała się z Melody do biblioteki. Niestety jej przyjaciółka zdobyła informacje na temat kolejnej sensacji w życiu towarzyskim Hogwartu, więc dziewczęta, zamiast się uczyć, co chwila coś do siebie szeptały.
 – Stara Pince zaraz was stąd wyrzuci.
Dziewczyny uniosły głowy. Scorpius Malfoy właśnie dosiadał się do ich stolika.
– Scorpius, masz może notatki z Obrony Przed Czarną Magią? – zagadnęła go Rose, celując w niego swoim piórem. – Chciałabym zacząć pisać wypracowanie, a niestety nie byłam dziś w stanie uważać na zajęciach. Domyślasz się dlaczego?
Blondyn oparł brodę na dłoni, spoglądając na nią z zainteresowaniem.
– Nie – odparł, niby to zdziwiony. – Dlaczego, Rose?
Rose lubiła sposób w jaki wypowiadał jej imię. Jakby było lekkie, melodyjne i…
Och na litość boską, Rose. Skoncentruj się – pomyślała.
– Bo musiałam utrzymać mojego kuzyna w stanie względnej przytomności – wycedziła przez zęby.
Scorpius wydawał się poruszony.
– Och, biedny Al. Co się stało, czyżby się rozchorował?
– Dobrze wiem, że znowu go spiłeś w tym waszym gnieździe męskiego zepsucia.
– Wypraszam sobie. – Spojrzał na nią w taki sposób, jakby go śmiertelnie obraziła. – Przecież to nie moja wina, że Albus ma o wiele słabszą głowę ode mnie. – Sięgnął do torby i podał jej rolkę pergaminu. – A to moje notatki, o które tak uprzejmie poprosiłaś.
Rose przygryzła z irytacją wargę, zupełnie nieświadoma faktu, jak to działa na biednego Scorpiusa.
– Ja będę się zbierać – powiedziała Melody, po czym wstała i zaczęła pakować do torby swoje notatki i podręcznik do Obrony Przed Czarną Magią. – Kompletnie nie mam dziś głowy do nauki, całkowicie wypełniły ją marzenia o profesorze Mal… – nagle przerwała i zrobiła taka minę, jakby bardzo boleśnie ugryzła się w język. Uświadomiwszy sobie, co właśnie powiedziała, spojrzała zlękniona na Scorpiusa. Ten wydawał się balansować na krawędzi obrzydzenia i rozbawienia.
– Nie wierzę – powiedział w końcu, walcząc z sobą, aby nie wybuchnąć śmiechem. Rose zachichotała. – Proszę, zrób coś, żebym zapomniał, że to usłyszałem, bo mdłości mogą nigdy nie minąć…
– Twój ojciec jest olśniewający – powiedziała w końcu zrezygnowanym tonem i z zażenowaniem spuściła wzrok.
– I mógłby być TWOIM ojcem – odrzekł blondyn.
– Kto nie lubi doświadczonych mężczyzn? – spytała Mel, uśmiechając się z rozmarzeniem. – W każdym razie, idę się przejść. Kto wie, kogo spotkam…
– Tak, tak, idź. Błagam. Daj mi czas, żebym mógł wyrzucić tę rozmowę z głowy, na zawsze…
Melody oddaliła się. Scorpius i Rose nie odzywali się do siebie przez najbliższy kwadrans, pracując w ciszy. Chłopak nie mógł się powstrzymać, żeby od czasu do czasu na nią nie zerknąć. Kiedy była skoncentrowana, ssała koniec swojego pióra i marszczyła mały, piegowaty nosek. Zauważył, że ilekroć ich kolana przypadkowo zetknęły się pod stołem, Rose odwracała głowę w stronę okna.
– Malfoy – odezwała się, powodując tym samym, że prawie spadł z krzesła. Nie podniosła na niego wzroku, nadal błądząc oczami po tekście. – Masz przestać – i mówię poważnie – masz przestać demoralizować mojego kuzyna – zawyrokowała.
– Ach tak? – uśmiechnął się przekornie. – To może ty przestałabyś dręczyć mojego ojca?
Rose przyjrzała mu się. Nie wydawał się rzeczywiście mieć do niej pretensji. Wyglądał na rozbawionego.
Dziewczyna westchnęła.
– Co ciebie śmieszy, w tym co właśnie powiedziałeś? – zapytała. Scorpius wzruszył ramionami, a jego uśmiech się poszerzył, jakby chciał zrobić jej na złość. Miał bardzo jasną skórę. Jakby codziennie rano obsypywał się mąką. Chociaż wtedy nie byłaby taka gładka.
Rose nagle poczuła się tak jakby każdy z jej piegów był małą latarnią morską, dającą wszystkim po oczach. Jakby każdy z nich wrzeszczał „niedoskonałość!”
– Nie dręczę twojego ojca – powiedziała w końcu, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. – Umilam mu czas. Założę się, że jakbyś spytał, kto jest jego ulubioną uczennicą…
Głośne parskniecie Scorpiusa nie pozwoliło jej na dokończenie zdania.
– Zdajesz sobie sprawę, że on prawdopodobnie przed każdą lekcją z tobą ma atak paniki?
Rose podsumowała tę rozmowę głośnym prychnięciem. Już miała wrócić myślami do wypracowania, gdy usłyszała, jak Scorpius przysuwa się do niej razem z krzesłem. Po chwili odezwał się, tym razem nieco ciszej, przez co rozmowa natychmiast wydała się Rose bardziej intymna.
– Powinniśmy znaleźć Albusowi dziewczynę.
Spojrzała na niego zdumiona.
– My? Razem? – spytała. Scorpius pokiwał twierdząco głową. – Dlaczego?
– Och, ze mną nikt nie rozmawia – odparł, machając lekceważąco ręką. – Oprócz paru osób ze Slytherinu. Ale nie tam będziemy szukać Albusowi dziewczyny. On już ma kogoś na oku. Robi do niej maślane oczy od dwóch lat. Myślę, że wiesz, kogo mam na myśli. – Oparł łokieć na oparciu jej krzesła i luźno zwiesił dłoń. Rose nagle poczuła się osaczona. Z drugiej strony, ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że nie ma nic przeciwko.
Scorpius patrzył na nią wyczekująco, a jego korzenny zapach doleciał do jej nosa.
– Cóż… – zaczęła – w takim razie będziemy musieli zabić twojego ojca.
– Och… – Miał taką minę, jakby znowu zebrało mu się na mdłości. – Merlinie, przecież ona… to nie jest nic, co należy traktować poważnie… Poza tym mój ojciec jest żonaty! – wykrzyknął. Na tyle głośno, żeby pani Pince rzuciła w ich stronę wściekłe spojrzenie. Rose odruchowo położyła mu dłoń na ramieniu, żeby się uspokoił. Podziałało. Wzrok chłopaka natychmiast skupił się na jej palcach, zaciskających się delikatnie na jego rękawie.
– Przecież o tym wiem – powiedziała kojąco. – Ona też o tym wie. Po prostu nie zainteresujesz jej teraz żadnym facetem, dopóki nie minie jej okres fascynacji.
Scorpius w końcu przestał gapić się na jej dłoń i przeniósł na nią zbolały wzrok.
– Czy możemy już nie mówić o moim ojcu? To jest naprawdę… – Wyglądał tak jakby nie mógł znaleźć słowa, które wyraziłoby jego obrzydzenie. Rose zabrała dłoń z jego ramienia.
– Dlaczego tak nagle postanowiłeś zostać swatem?
– Albus wczoraj cos marudził na kobiety w naszym… jak to ładnie nazwałaś gnieździe męskiego zepsucia… Powiem ci Rose, że to brzmi trochę dwuznacznie. Nie wiem co ty sobie wyobrażasz, że my tam robimy. – Spojrzał na nią zaczepnie spod wachlarza ciemnych rzęs. Rose uznała, że to kompletnie niedorzeczne, żeby ktoś o tak jasnych włosach, nie miał równie jasnych rzęs. – W każdym razie, nie udało mi się pociągnąć go za język, ale miał wypisane na twarzy „desperacko pragnę miłości”.
– Och – oznajmiła. Teraz już był stanowczo za blisko. Scorpius, jakby czytał jej w myślach, odsunął się spokojnie i zabrał łokieć z jej oparcia. – Cóż, pogadam z Melody i postaram się… Pchnąć ją w kierunku Albusa.

***

Następnego dnia, podczas lekcji eliksirów, Rose uważnie przyglądała się profesorowi Malfoyowi. Usiłowała dociec, co takiego widzi w nim Melody, a także kilka innych uczennic. Gdy tak sobie rozmyślała, z ławki pod oknem wstał Scorpius i podszedł do ojca zadać mu jakieś pytanie. I wtedy Rose dokonała zdumiewającego odkrycia.
Scorpius nie był kopią swojego ojca.
Kiedy zobaczyła pana Malfoya na peronie siedem lat temu, a chwilę później spotkała Scorpiusa w przedziale uznała, że wyglądają identycznie. Ale dzisiaj, gdy patrzyła na nich, stojących koło siebie, zauważyła jak to podobieństwo zanikło z biegiem lat. W gruncie rzeczy, Scorpius był znacznie bardziej podobny do matki, którą to również Rose widywała co roku. Co prawda, miał szare oczy Draco, jego tlenione włosy i oboje byli imponującego wzrostu. Jednak pan Malfoy swoje włosy zawsze nosił gładko przyczesane, podczas gdy na głowie jego syna wiecznie panował nieład. Nie odziedziczył jasnych piegów, wydłużonego kształtu twarzy, ostro zakończonego podbródka czy cieni pod oczami. Zamiast tego miał wystające kości policzkowe swojej matki, jej zgrabny nos, pełne, jasne usta i gładką cerę, w kolorze śniegu.
Gdy Scorpius stanął koło ojca, okazało się, że już udało mu się zrównać z nim wzrostem. Rose odwróciła wzrok, zanim ktoś zdążył przyłapać ją na gapieniu się. Zajęła się swoim eliksirem. Przygotowywali dziś Wywar Żywej Śmierci. Zadanie było koszmarnie trudne, więc Rose dziękowała Merlinowi, że odziedziczyła inteligencję po matce.
Dwie godziny później, na transmutacji, wydarzyło się cos dziwnego.
– Panno Weasley, panie Malfoy – powiedziała profesor Palmer, gdy po dzwonku na przerwę, wszyscy zaczęli pakować swoje rzeczy . – Czy moglibyście zostać na moment?
Rose i Scorpius, zdumieni, zajęli miejsca w pierwszej ławce w środkowym rzędzie. Spojrzeli na siebie i tym samym każde z nich upewniło się, że to drugie również nie ma pojęcia, o co może chodzić.
– Nasza szkoła została zgłoszona do Sześćdziesiątego Siódmego Międzynarodowego Konkursu Transmutacyjnego. Każda szkoła może powołać parę uczniów, którzy będą stanowili zespół, podczas konkursowych walk. Wzięłam pod uwagę fakt, że jesteście dwójką najlepszych uczniów, jeśli chodzi o mój przedmiot. Odkąd wiem o konkursie, poświęcałam też szczególnie dużo czasu, na obserwowanie waszej pracowitości i zaangażowania w tematykę. Chciałabym was z radością poinformować, że wszystkie te próby przeszliście lepiej niż dobrze.
– Jak się zapewne domyślacie, chciałabym wam zaproponować, abyście reprezentowali Hogwart w tegorocznym konkursie. – Uśmiechnęła się do nich ciepło. Nie była ładna, ale miała ten rodzaj matczynego spojrzenia, który sprawiał, że chciało się na nią patrzeć. Jej zielone oczy potrafiły wywołać w człowieku poczucie bezpieczeństwa. Popielate włosy, zawsze spięte w ciasny kok mogły sprawiać surowe wrażenie, ale jej rumiana buzia była już poznaczona delikatnymi zmarszczkami, od ciągłego uśmiechania się. Rose przyszło do głowy, że sama pani profesor mogła być jednym z powodów, dla których tak lubiła transmutację. – Czy jesteście zainteresowani moją propozycją?
– Oczywiście – powiedziała Rose, zanim Scorpius zdążył otworzyć usta. – Będziemy zaszczyceni.
Scorpius spojrzał na nią krzywo, jakby zirytowany, że jeszcze nie zaczęli współpracować, a ona już decyduje za niego.
– Świetnie. – Profesor Palmer obdarzyła ich kolejnym promiennym uśmiechem. – Konkurs odbędzie się pod koniec października, w Akademii Magii Beauxbatons. Pojedziemy tam na całe trzy dni. Zadania, przed jakimi staniecie w konkursie są ściśle tajne, więc nie będziecie przygotować się z konkretnych działów nauczania. Od uczestników wymagany jest najwyższy poziom wiedzy z całego programu, a także umiejętności dodatkowe.
– Czy będziemy przygotowywać się do tego z panią? – zapytał Scorpius.
– Jeśli chcecie, oczywiście możecie prosić mnie o pomoc każdego rodzaju oraz przychodzić na konsultacje, jednak wolałabym, żeby przygotowanie właściwe było waszym samodzielnym obowiązkiem. Powinniście powtórzyć cały materiał od klasy pierwszej. Poświecenie na to swojego czasu, z pewnością wam nie zaszkodzi, bo przecież w tym roku zdajecie owutemy. – Mrugnęła do nich. – Możecie pracować nad materiałem razem lub osobno, jednak nie ukrywam, że skoro macie podchodzić do zadań jako zespół, wolałabym raczej tę pierwszą opcję.
Oboje skinęli głowami, bez większego entuzjazmu.
– Oczywiście, taki konkurs ma bardzo wysoką renomę i zagwarantuje wam „ominięcie kolejki”, kiedy będziecie starać się o pierwszą pracę, po zakończeniu Hogwartu. Nagrodami są, jeszcze nieznane, lecz z pewnością duże ilości pieniędzy. Mam rozumieć, że mogę was zgłosić.
– Tak, pani profesor – powiedział Scorpius i rzucił Rose zaczepne spojrzenie, jakby chciał powiedzieć „Zobacz, ja też umiem być stanowczy.”
– Świetnie. Wiedziałam, że mogę na was liczyć. – Kolejny matczyny uśmiech. Nagle, z taką miną jakby popełniła największy możliwy nietakt, odwróciła się i wzięła z biurka miseczkę z ciasteczkami. Wyciągnęła ją w ich kierunku. – Proszę mi wybaczyć. Macie ochotę się poczęstować?
Miała taki wyraz twarzy, że Rose i Scorpius nie mieli innego wyboru, jak wziąć po jednym ciasteczku. Profesor Palmer kontynuowała, wyraźnie uspokojona.
– Obdarzam was kredytem zaufania. Musicie wywiązać się z umowy i naprawdę sumiennie przygotować się to tego konkursu. Będziecie odpowiadać za dobre imię naszej szkoły. Jeśli czujecie, że nie podołacie temu zadaniu, powiedzcie mi o tym teraz. W przyszłym tygodniu nie będę mogła już zmienić nazwisk kandydatów.
Rose i Scorpius zgodnie milczeli.
– Świetnie. Możecie iść na lekcje.
Wyszli z klasy i przez chwilę maszerowali pustym korytarzem w milczeniu.
– Słyszałaś kiedyś o tym konkursie? – zagadnął Malfoy, przerywając ciszę.
– Nie. A ty?
Rose zdziwiła się, widząc, że Scorpius kiwa głową.
– Ojciec kiedyś mi o nim opowiadał. Mówił, że gdy po wojnie wrócił zaliczyć ostatni rok w Hogwarcie, ubiegał się o jedno z miejsc reprezentanta Hogwartu, ale niejaka Hermiona Granger pokonała go w przedbiegach – wyjaśnił i spojrzał na nią, wyraźnie rozbawiony. Rose zatrzymała się, a Scorpius razem z nią. Otworzyła buzie i przez chwilę przyglądała mu się, zaskoczona.
– Ona… nigdy mi nic nie mówiła, że poleciała na jakiś prestiżowy konkurs za granicę! – Dziewczyna była wyraźnie oburzona. Rude kosmyki zawirowały wokół jej głowy, gdy nią potrząsnęła. Scorpius uznał, że przypomina płomień. Podobało mu się to.
– Może nie dałaś jej okazji? Macie dobry kontakt?
– Cóż… Nie – przyznała, przygryzając wargę. Chłopak utkwił w niej wzrok, ale Rose w ogóle tego nie zauważała. Nagle poczuła pragnienie żeby zostać sama. – Muszę już iść. – Posłała mu przepraszające spojrzenie i ruszyła w kierunku schodów, po czym powoli zaczęła wspinać się na szczyt wieży Gryffindoru.
To absolutnie nie było tak, że Rose nie kochała swojej matki. Problem polegał raczej na tym, że nie była podobna do żadnego z rodziców. Nie fizycznie, oczywiście. Ogień na jej głowie krzyczał „Weasley!’, a brązowe oczy i inne drobiazgi przypominały jej czasem, kto jest jej matką, gdy patrzyła w lustro. Chodzi o to, jaka Rose była. Miała poczucie humoru swojego ojca, a zarazem zupełnie inne. Dostała intelekt swojej matki, jednak korzystała z niego w inny sposób. Było mnóstwo takich pierdół, które miała w sobie Rose i które ciągle blokowały skutecznie jej kontakt z rodzicami.
Nie zawsze tak było. Zaczęło się, gdy Rose trochę podrosła i zaczęła mieć problemy. Czy nawet problemiki. Nagle okazało się, że nie potrafi porozmawiać z ojcem o tym, że nie potrafi utrzymać się na miotle, czy zwierzyć się mamie, że podoba jej się ten słodki chłopak ze sklepu spożywczego, w którym zawsze robili zakupy.
Rose stwierdziła, że trzeba coś z tym zrobić. Z ojcem jakoś sobie poradzi. Pewnie nawet nie zauważył, że istnieje jakikolwiek problem. Nie ukrywajmy, że nigdy nie był geniuszem.
Jeśli chodziło o Hermionę, to sprawa była bardziej złożona, bo jej matka sama w sobie była złożona. Rose wiedziała, że nic jej nie mówi, ale dopiero teraz uświadomiła sobie że to działa w dwie strony. Nigdy nie spytała nawet, jak to się stało, że zakochała się w jej ojcu, ani jak się czuła, walcząc ze śmierciożercami, gdy była tak młoda. Swoją drogą, nie wyobrażała sobie, żeby teraz, mając zaledwie siedemnaście lat, pojedynkować się z czarnoksiężnikami. Czy wszystkie dzieci wychowane w czasach pokoju myślały o wojnie w ten sam sposób co ona? Jakby była ona czymś tak nierzeczywistym, surrealnym i odległym?
Rose porzuciła te ponure myśli i wzdrygnęła się. Nie chciała zgubić, gdzieś na swojej drodze tak fantastycznej osoby jak jej matka. Jasne, była trochę pedantyczna, wszystkim przejmowała się za mocno i miała ten irytujący sposób mówienia, jakby pozjadała wszystkie rozumy. Ale miała złote serce, potrafiła, w przeciwieństwie do Rose, być miła dla każdego, wyzwoliła te wszystkie skrzaty… i w ogóle była świetna.
Gdy Rose dotarła do swojego dormitorium, wzięła pergamin i zaczęła pisać list.
Kochana mamo…”
_____________________________
No i Rozdział drugi za nami :)
Dziękuję za miłe komentarze i kilka cennych rad pod poprzednim postem! Ilekroć wchodzę na bloga i widzę, że jest jeden nowy komentarz, cieszę się jak małe dziecko.
Rozdział pisało mi się całkiem nieźle. Myślę, że to sprawka cudownej Mariny, która swoim genialnym głosem, przez cały czas wprowadzała mnie we wspaniały nastrój :D
Polecam! >klik< >klik<

Pozdrawiam i czekam na opinie ;*

16 komentarzy:

  1. No i przefantastycznie! Czyta się zdecydowanie lepiej. :) Jeszcze tylko tutaj: – To za co teraz? – Zapytał Malfoy, unosząc dłoń z drinkiem. "Zapytał" małą.
    Zastanawia mnie, czemu Draco zwraca się do niej per Weasley i to w dosyć niegrzeczny sposób... Wydawało mi się zawsze, że mimo wszystko miał jakieś maniery i potrafił panować nad sobą, a co dopiero, gdy został profesorem, haha :D
    Uwaga na pisanie zaimków osobowych wielkimi literami (" Co Ciebie śmieszy, w tym co właśnie powiedziałeś?"), w dialogach ani tym bardziej w narracji nie zaczynamy ich wielką literą, no chyba że bohater pisałby list.
    Porównanie Scorpiusa do Dracona wyszło naprawdę fajnie, podobała mi się ta scenka i zakłopotanie Rose.
    Natomiast sam pomysł konkursu jest trochę oklepany, spotkałam się z tym już wiele razy, ale mam nadzieję, że jeszcze mnie zaskoczysz, bardzo na to czekam :D
    Cieszę się też ze współpracy Scorpiusa i Rose, widać, że się coraz bardziej do siebie zbliżają. :>
    Jeszcze małe pytanko: w jaki sposób robiłaś wcięcia? Widzę, że Ci się totalnie rozwaliły, ale można to naprawić. :3
    Jestem dumna z Twoich postępów, trzymaj tak dalej!
    Pozdrówki
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Czcionkę w komciach by się przydało rozjaśnić, bo trzeba ją zaznaczać, żeby cokolwiek przeczytać :D

      PPS Ciągle mam jakieś uwagi, ale jestem pewna, że nadejdzie dzień, kiedy nie będę miała żadnych xD

      K.

      Usuń
  2. Choć nie lubię opowiadań dotyczących losów dzieci Pottera, Granger czy Weasleya, to przebrnęłam i musze powiedzieć, że chyba popełniłam błąd, nie czytając wcześniej tego typu historii. Twoja przypadła mi do gustu.
    Zapraszam do siebie: hermionalucjusz.blogspot.com (Nowa notka)
    Pozdrawiam, Kleopatra

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, bardzo dawno nie czytałam niczego z fandomu HP. Sama swego czasu takie opowiadania pisałam (moje pierwsze opowiadanie publikowane w blogosferze), miałam wtedy 14 lat. Chryste. Książki Harry'ego Pottera to moje dzieciństwo! Długo jednak przekonywałam się do czytania czegoś o następnym pokoleniu. Chyba z sentymentu do starej spółki. :D
    Ale muszę przyznać, że spodobało mi się, lubię Twojego Scorpiusa, fajnie, że Draco zaczął nauczać w Hogwarcie. :D
    I widać, że Rose i Scorpio coś będą mieć się ku sobie. Ich relacje stopniowo się zacieśniają. :>
    Pozdrawia ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż dawno nie czytałam Harrego Pottera, którego uwielbiam :P!
    Historia zaczyna się fajnie i mnie mówiąc szczerze wciągnęła. Trochę mi smutno, że mimo wszystko w opowiadaniu jest to ostatni rok i jakby dużo nam umknęło :P Ale tak to jest ^^! Jak tak mogę coś doradzić to bym zmieniła tylko kolor fontu tutaj w komentarzach bo przez te zlania granatowego nic nie widać :P

    Czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, przyszłam tu z linka, którego zostawiłaś u mnie. Chciałam Cię poinformować, że powróciłam i będę znowu pisać. Co do rozdziału to bardzo mi się podoba, jest to jedno z niewielu opowiadań, które czytałam o Rose i Scorpionie ale bardzo mi się podoba i czekam na więcej, przy okazji zaprasza do siebie na nowy rozdział.
    dramione-more-than-deal.blogspot.com
    Arabella

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć ;)
    Głupio mi się przyznać, ale zgubiłam twojego bloga. Jednak teraz, gdy już go odnalazłam mam zamiar włączyć go do obserwacji i być na bieżąco ;)
    Rozdział świetny.
    Uwielbiam docinki Rose w kierunku Draco (jakby nie było jego samego też uwielbiam:D).
    Wybacz,że tak krótko, ale chce przeczytać jeszcze jeden rozdział ;)
    Pozdrawiam, Equmiri

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!
    Napiszę komentarz tylko po to, żeby pokazać, że jestem i idę czytać dalej.
    Crookshanks
    http://dramioneczujactwojdotyk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. To takie świetne,ze pod wpływem rozmowy ze Scorem Rose pisze do matki :p. Nazwy przedmiotów w Higwarcie,rownież tych złożonych, pisze sie małymi literami

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka :)
    Znalazłam Cię w linkach Condawiramurs, szukając jakiś ciekawych blogów do poczytania. I bardzo się ucieszyłam, że znalazłam kolejne opowiadanie, który opowiada o młodym pokoleniu.
    I nawet nie masz pojęcia, jak się ucieszyłam, że Albus... mój Albus jest w Gryfindorze! Nie wiem, skąd u niektórych ta obsesja dawania go do Slytherinu xD
    I oczywiście cieszę się, że Scorpius się koleguje z Albusem - też masz za to duży plus.
    Co do Rose... cóż wydaje się zupełnie inna, niż sobie to wyobrażałam, może to dla tego, że w jakiś stopniu pragniemy nowej wersji Hermiony - ułożonej dziewczyny, panującą nad wszystkim, a nie złośliwa i gdzie sprawie takie wrażenie, że chce się ją spoliczkować :) Ale ok, będzie to miła odmiana poczytania o innej Rose... czy tam Rosie ;p
    I Draco Malfoy nauczycielem? Moja jedna z ulubionych postaci z HP w Hogwarcie? Podoba mi się! :D Cieszę się, że Draco starał się pomóc w poszukiwaniach śmierciożerców - że odpokutował za złe uczynki ojca...
    Na razie stanęłam tutaj... będę stopniowo nadrabiać rozdziały, by doprzeć do końca. Masz trochę tych rozdziałów, więc zapewne zajmie mi to trochę czasu, zanim wszystko nadrobię.
    Mimo że napotkałam się na mnóstwo błędów interpunkcyjny, to jednak historia jest bardzo ciekawa, więc zostanę :)

    Zapraszam też do siebie, jak będziesz miała wolną chwilę. Też prowadzę opowiadanie potterowskie o nowym pokoleniu... jak i też inne. Mam zbiór opowiadań. Tak więc... zapraszam!
    written-heart.blogspot.com

    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No witam, milo ze wpadlas :D ja też nie quest, skąd ta obsesja z Alem w Slytherinie, szczególnie mnie to rozczarowalo w Przekletym Dziecku.
      Jeśli chodzi o Ro, to wiadomo, każdy sobie wyobraża bohaterów po swojemu :) aczkolwiek jestem zaskoczona, że masz ochotę ja spoliczkować Xd mam nadzieje ze z czasem się do niej przekonasz! Co do trendu z robienia Rose drugiej Hermiony, to wolałam odstąpić od tego trendu bo wolę bardziej "charakterne" postacie + wychodzi z tego czasem Dramione 2.0 Xd
      Mam nadzieje ze Draco cie nie rozczaruje bo będzie go sporo! ;)
      Interpunkcje jest moja zarazą, niestety; (
      W wolnej chwili na pewno wpadnę do ciebie! Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Jak zapewnić sobie rozdział sukcesu już na samym początku?
    "– Dolać?
    – Nie zadawaj głupich pytań."
    Scorpiusa kocham całą sobą, ale przyznam, że wciąż mam problemy z zakodowaniem sobie, że to nie Draco. Jedyny wątek, który troszkę mi przeszkadza, to fakt małżeństwa panny (kiedyś) Granger z Ronem. Nigdy nie kibicowałam temu połączeniu. Oczywiście, to nie ma nic wspólnego z Twoimi pomysłami (którym za to szczerze kibicuję), raczej moją niechęcią do pewnych aspektów zakończenia historii przez Rowling. Lubię Twój sposób przedstawiania akcji i humor, który tak sobie cenię. O wiele trudniej jest czytelnika rozbawić (tak żeby stracił uznanie otoczenia, śmiejąc się do ekranu) niż wywołać to stadium smutku, w którym zaczyna się płakać.
    Rozdziale numer trzy - nadchodzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam dokladnie ten sam problem, jak czytałam swoje pierwsze opowiadanie o młodych. Mam nadzieję, ze jednak się przyzwyczaisz :) Też nie jestem zwolenniczką Rona z Granger, ale będę się tutaj skupiać tylko na dzieciakach i raczej nie planuję rozbijania małżeństw :D Cieszę sie, że humor ci się podoba!
      Ja myślę, ze poziom trudności jest równy, w końcu wywołanie emocji to zawsze dość ciężka sprawa - ale może tak myślę, że ze mnie płaksa stulecia i nawet na reklamie czy teledysku umiem się wzruszyć :p

      Usuń
  11. Totalnie jestem Scorem z pierwszego fragmentu :D Też tak sobie tłumaczę pasmo moich towarzyskich porażek. Fragment z wiekiem od trumny wpisał się bardzo wysoko w ranking żarcików, które mnie śmieszą. Proszę nie upominać sie o prawa autorskie, jak kiedyś tak komuś powiem, to będzie silniejsze ode mnie!
    Bardzo przemówił do mnie fragmencik o piegach Rose i nazwaniu ich niedoskonałością, niby mała rzecz, a bardzo autentyczna. Mówi to piegus próbujący wybielić to dzieło szatana juz prawie wszystkim, mogę sie utożsamiać juz z główną bohaterką! :D Urocze są te małe gesty bohaterów wobec siebie, lubię takie drobnostki w opowiadaniach. Taka mała uwaga, mam nadzieje, że nie będziesz zła za czepialstwo: w opowiadaniach często jest mowa o tlenionych włosach Malfoy'a. Jest to raczej pogardliwe, bo tlenione to nic innego jak rozjasniane chemicznie, czyli opisując Malfoy'ów i pisząc, ze obaj mają tlenione włosy, dajesz do zrozumienia, że je farbują :D Za to bardzo podoba mi się, że użylaś tutaj książkowego opisu Dracona, a nie dostosowanego do aktora, który go gra!
    Z całego serca nie mogę doczekać sie wyjazdu na turniej, uwielbiam takie wątki! Moją uwagę zwróciły jeszcze przemyślenia Rose na temat wojny i tego, ze pokolenie żyjące w pokoju nie wyobraża sobie jak to jest bać sie o swoje życie i walczyć.
    Reasumując, teraz juz na pewno zyskalas nową czytelniczke! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fragmentu z wiekiem śmiało używaj, cieszę sie ze cię bawi :D ja piegów nie mam wiec zazdroszczę bardzo, nie wybielaj tylko pokazuj z duma! Co do gafy z tlenionymi włosami to wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, ale kiedy juz dowiedziałam sie co w rzeczywistości znaczy to słowo, juz określam włosy Malfoyow poprawie, wiec nie powinno sie to powtórzyć :D i cieszę sie niezmiernie z tego, ze zauważyłaś książkowa charakterystykę. Oraz oczywiście z tego, ze zostajesz na dłużej! Niedługo zawitam z komentarzem do ciebie bo aktualnie jestem w niedoczasie ;p pozdrawiam!

      Usuń
  12. Rosie chyba nie powinna denerwować swojego przyszłego teścia :D

    OdpowiedzUsuń

I jak wrażenia? :) Podziel się w komentarzu!

Najfajniejsi ludzie na świecie